Rozdział 9

10.4K 1.4K 716
                                    

W czwartek w następnym tygodniu Christina szła na dodatkową transmutację po lekcjach i była odprowadzana przez Dalię, która, ubrana w szaty do Quidditcha oraz w jednej dłoni z miotłą, a w drugiej z pałką. Brunetka robiła to tak naprawdę głównie po to, by sprawdzić, czy Wood rzeczywiście stawi się na zajęcia, na które poniekąd go przymusem wepchała.

- W sumie to dopiero drugi tydzień, czemu Davies już robi wam spotkanie? - zapytała Chris, gdy obie wychodziły z pokoju wspólnego Ravenclaw.

- Smarkacza nie ja wybrałam na kapitana - prychnęła Dalia, od której Roger Davies, obecny kapitan, był dwa lata młodszy (Christina wiedziała, że przyjaciółkę to mocno bolało) - ale bredził coś o tym, że Ślizgoni zaraz zajmą boisko i bla, bla. Gdybym ja była kapitanem, to wykłócałabym się z Flintem, a nie.

- W sumie kto wie, może Flint zmiękł od kiedy chodzi z Eunice? - powiedziała Chris, na co Dalia popatrzyła na nią z irytacją, a potem obie się roześmiały.

- W tym roku puchar jest nasz - kontynuowała brunetka, gdy schodziły po schodach. - Tylko martwię się, żeby Chang nie nawaliła. Ona jest trochę... - tu Dalia urwała, poszukując dobrego słowa.

- Sierotowata? - zakończyła za nią rozbawiona Chris.

- Wyjęłaś mi to z ust - przyznała Dalia. - Jeju, Chris, mam chyba na ciebie zły wpływ. Ze dwa lata temu za nic byś tak nie powiedziała - dodała po chwili namysłu.

- Już i tak za późno - stwierdziła szatynka, poprawiając ułożenie paska od wyjątkowo ciężkiej torby na jej ramieniu. - Zresztą, gdyby nie ty, pewnie nigdy nie byłabym z Troyem, bo bym się za bardzo bała. Także może masz jednak na mnie dobry wpływ.

Po usłyszeniu tych słów Dalia miała ochotę uderzyć się w głowę jej własną pałką.

Super, Chris, nie ma za co...

Wtedy, zdawszy sobie sprawę, że była za to wszystko odpowiedzialna, stała się jeszcze bardziej zdeterminowana, by to naprawić.

- Um...Czyli wy na tej transmutacji nie możecie się nauczyć zamiany miotły w nie wiem...No w cokolwiek, na czym nie da się latać? - Dalia chciała jak najszybciej zmienić temat, by zniknęło w niej poczucie winy.

- Nie, Dalia, nie zasabotażuję Flinta - powiedziała Christina od razu, doskonale wiedząc, o co chodziło przyjaciółce. - Aż tak złego wpływu na mnie nie masz.

- Nienawidzisz go przecież! - argumentowała Dalia.

- No ba - odparła Chris takim tonem, jakby to była najoczywistsza rzecz na Ziemi, gdy były już blisko klasy od transmutacji. - Ale chcę być uzdrowicielem, więc nie mam zamiaru krzywdzić ludzi.

I tu dziewczyna przestała mówić, bo zobaczyła Olivera stojącego przy sali obok kilku innych uczniów.

- Oliver! - zawołała radośnie, szybko do niego podchodząc. - Naprawdę przyszedłeś, tak się cieszę - powiedziała, stając obok niego.

- Ja też - przyznał cicho chłopak.

Wtedy był w duchu naprawdę wdzięczny Dalii, że wkopała go w tę całą transmutację. Mina Christiny w tamtym momencie stanowiła największe wynagrodzenie, jakie te zajęcia mogły mu dać.

- No, to ja was zostawiam. Widzimy się na boisku, Wood - powiedziała Dalia, wymownie wskazując na swoją miotłę, jakby chcąc mu udowodnić, że to Ravenclaw miał większe szanse na zwycięstwo. Po tym odeszła, a niemal w tym samym momencie Chris usłyszała za sobą ten jeden, znienawidzony głos.

- O proszę, Deeming, skok w bok jak Bladespire poza horyzontem?

Szatynka odwróciła się, wzdychając głęboko. Naturalnie stała przed nią Eunice z założonymi rękam. Jej długie blond włosy były rozpuszczone i nadawały jej omylnego wyglądu aniołka.

- To się nazywa przy-ja-ciel, Eunice - powiedziała Chris powoli, jakby mówiła do małego dziecka. - Wiem, że dla ciebie obcy termin. Flint ci raczej nie wyjaśni, bo w końcu zajęłoby mu to cały rok, nie?

Eunice wyraźnie się zdenerwowała, bo Chris nawiązała do tego, że kapitan Ślizgonów nie zdał i musiał powtarzać rok. Ślizgonka nie potrafiła znaleźć kontrargumentu, dlatego szatynka odwróciła się do niej tyłem w celu kontynuacji rozmowy z Oliverem.

Gryfon patrzył na Christinę wielkimi oczami, bo z tego co pamiętał, dziewczyna niegdyś nie potrafiła się bronić ani nikomu nie dogryzała. Teraz najwyraźniej się to zmieniło i sprawiało, że coraz bardziej go do niej ciągnęło.

- Co ona do ciebie ma? - zapytał cicho Wood, a Christina wzruszyła ramionami.

- Jest dziewczyną Flinta, tyle chyba powinno ci wystarczyć - wyjaśniła Christina niemal dokładnie w tym momencie, gdy do grupy podeszła profesor McGonagall.

- Witam wszystkich, proszę wchodzić do klasy - powiedziała nauczycielka, otwierając drzwi od klasy, po czym nagle jej wzrok zatrzymał się na Oliverze. - Pan Wood? A co pan tu robi?

- Em - ja - wie pani - chcę się podciągnąć z transmutacji bo - owutemy - i w ogóle - wydukał Wood, na co Chris zaśmiała się pod nosem.

McGonagall zmierzyła chłopaka podejrzliwym wzrokiem, po czym w końcu westchnęła.

- Dobrze. Może jak usiądzie pan z panną Deeming, to się pan czegoś nauczy - powiedziała i pokazała Gryfonowi i Krukonce, by weszli do klasy.

- No chodź już - zaśmiała się Chris, zaciągając go do pomieszczenia.

Od tamtej pory Oliver wiedział, że czwartki po lekcjach (poza treningami) będą jego najbardziej wyczekiwanymi momentami w całym tygodniu. Dochodziły do tego jeszcze zajęcia z obrony przed czarną magią, na których już na stałe usadowił się z Chris, bo Dalia broniła swojego miejsca z Shannon jak lwica.

Ten rok zapowiadał się mu naprawdę dobrze...Gdyby tylko Christina nie chodziła z Troyem.

Gdy Oliver wrócił tamtego dnia do pokoju wspólnego Gryffindoru, uśmiechając się od ucha do ucha, został od razu zasypany pytaniami.

- O, Wood! Tu jesteś! - zawołał Fred, przeskakując kanapę, by podbiec do chłopaka.

- Kiedy będziemy robić treningi w tym roku? - dopytał George, podążając za swoim bratem.

- Może w czwartki? Bo Krukoni już dziś byli na boisku! - dodał Fred, do którego podeszły też Angelina i Alicia.

- Czwartki idealne. Mamy wtedy mało lekcji - powiedziała Angelina, wskazując na siebie, bliźniaków i Alicię.

- W czwartki odpada - Wood pokręcił głową.

- Dlaczego? - zapytali obaj bliźniacy w tym samym momencie.

- Mam wtedy... - Oliver zażenował się na moment - dodatkową transmutację.

- Dodatkową transmutację? - powtórzyła Alicia, a jej brwi wyskoczyły w górę. - Ty?

- Bez obrazy, Wood, ale ty na pupilka McGonagall to nie wyglądasz - powiedział Fred, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Georgem.

- Dam wam znać w weekend - odparł chłopak, po czym ruszył do swojego dormitorium.

- Od kiedy dziewczyny mają na imię "dodatkowa transmutacja"? - zapytał George, gdy Wood zatrzasnął za sobą drzwi.

- Jakie dziewczyny? O kim mówimy? - zapytała skołowana Angelina.

- Angie, Angie, no pomyśl - powiedział Fred, obejmując ją ramieniem. - Jej imię zaczyna się na "c"...

- A kończy na "a"... - dodał George.

- I w środku ma "hristin"... - zakończył Fred.

- Christina Deeming? A ona nie chodzi z kimś? - Alicia zmarszczyła czoło.

- Chodzi - potwierdził George.

- Ale to nie oznacza, że nasz kapitan porzuci przez to - tu Fred zrobił cudzysłów z palców - "dodatkową transmutację" - zakończył i razem z bratem roześmiali się w głos.

Nie Będziesz Kruka Latać Uczył • Oliver WoodWhere stories live. Discover now