Rozdział 37

9.5K 1.3K 681
                                    

Oliver próbował wyciągnąć od Christiny, gdzie miała zamiar go zabrać przez całą ich drogę do Hogsmeade, ale dziewczyna pozostawała nieugięta. Dotarli razem do Trzech Mioteł, usadowili się gdzieś w kącie naprzeciw siebie i złożyli zamówienie, po czym Krukonka sięgnęła do swojej torby.

- Dobra... No to w końcu... Twój prezent - powiedziała, kładąc na stół bordową paczuszkę nie większą niż jej kciuk, co zdziwiło Olivera (chłopak nie nauczył się jeszcze doceniać jej magicznych rozwiązań).

- Engorgio - powiedziała, wskazując swoją różdżką na paczuszkę, a ta zaczęła się zwiększać aż osiągnęła rozmiar dwóch pudeł na buty. Wtedy Chris posunęła ją w stronę Olivera.

- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego - uśmiechnęła się.

- Dziękuję... - odparł zdumiony chłopak, mierząc prezent wzrokiem. - Ale taki wielki? Co ty tu wsadziłaś?

Christina uśmiechnęła się znacząco i oparła się na obu łokciach, oczekując jego reakcji.

- Między innymi coś, dzięki czemu nie będziesz już może kradł moich rysunków - odparła tylko, nie mogąc się już doczekać momentu, w którym Oliver zobaczy swój prezent.

Chłopak zerwał papier z góry i już wtedy otworzył usta z zaskoczneia, choć widział zaledwie cząstkę swojego prezentu. Zobaczył swój portret, naturalnie ruszający się: siedział na miotle ubrany w szaty Puddlemere United, zawieszony w powietrzu przed trzema obręczami na profesjonalnym stadionie i bronił co chwilę rzucane w jego stronę kafle.

- Christina... To jest.... - wydusił chłopak, rozrywając resztę papieru, by móc oglądać obraz w całej krasie.

- Lepsze niż mój pierwszy rysunek? - dokończyła rozbawiona jego zdumieniem dziewczyna, w duchu ciesząc się niesamowicie, że spodobał mu się jej prezent.

- Nie wierzę, że to dla mnie zrobiłaś - powiedział nadal zszokowany, wreszcie patrząc jej w oczy.

Chris na chwilę spuściła wzrok, nieco zawstydzona, po czym znowu na niego spojrzała.

- To nie koniec niespodzianek na dzisiaj, wiesz - odparła mu z małym uśmiechem. Po tym nagle, ku jeszcze większemu zszokowaniu Olivera, ściągnęła sweter i ujawniła ubraną pod nim, bordową bluzkę ze złotym napisem Wood i numerem 01. Chłopakowi wtedy już całkiem - i dosłownie - opadła szczęka. Gapił się na swoją dziewczynę i nie potrafił sklecić żadnego sensownego zdania. Christina trochę się speszyła i zaczęła nagle poprawiać ową bluzkę, jakby chąc się specjalnie zająć czymkolwiek.

- Miałam nadzieję, że ci się spodoba... - powiedziała już nieco mniej pewnie, zakładając kosmyk włosów za ucho. Bez żadnego ostrzeżenia podłożył dłoń pod jej brodę, by zmusić ją do uniesienia wzroku na niego.

- Dziękuję, Chris - powiedział cicho, patrząc jej w oczy.

Zapadła chwila ciszy, w czasie której patrzyli na siebie z uśmiechem. Pochyleni byli nad stołem, blisko siebie, w zupełnej ciszy. Serce Christiny biło jak szalone, zrobiło jej się gorąco choć miała krótki rękaw w środku zimy - nigdy się tak nie czuła przy Troyu, ani przez chwilę... Czekała, tylko czekała na najlepsze, bo chłopak już nieco zaczął się do niej zbliżać...

Czy Oliver chciał ją wtedy pocałować? Oczywiście, że tak. Czy nagle ogarnął go strach, że nie będzie wiedział, jak to zrobić i że za nic w świecie nie chciał popsuć ich pierwszego pocałunku? Też.

Gryfon spanikował. Zaczął się bać momentu, którego pragnął od dawna i... Bez słowa wycofał się nieco, psując nastrój pomiędzy nimi. Od razu tego pożałował...

Nie Będziesz Kruka Latać Uczył • Oliver WoodTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon