Rozdział 26

10.6K 1.3K 593
                                    

Christina i Annabeth w mgnieniu oka znalazły się przed główną, białą bramą do swojego domu. Starsza z sióstr otworzyła ją zaklęciem i obie zaczęły iść w stronę ogromnych, drewnianych drzwi.

Rezydencja Deemingów była dosyć duża, cała biała, z małym ogrodem i ozdobnym płotem. Christina uwielbiała ten dom, zwłaszcza dlatego, że kolorystyka sprawiała, że zawsze wyglądał na czyściutki, wręcz sterylny. Tamtego dnia, w otoczeniu śniegu, zdawał się być jakimś lodowym pałacem i zdawał się być jeszcze piękniejszy, niż zwykle, ale Krukonka jakoś nie potrafiła się wtedy z tego cieszyć.

- Co ty masz taką czerwoną twarz? - zapytała Ann, ze zdegustowaniem patrząc na opuchniętą siostrę, gdy znalazły się już przed drzwiami.

- Trochę płakałam, nic takiego, Annie - odparła Christina niedbale, nie chcąc martwić siostry. Po tym postawiła swój kufer, by za pomocą różdżki otworzyć magicznie zaryglowane drzwi wejściowe.

- Jesteśmy, mamo! - zawołała Christina, wchodząc do śnieżnobiałego przedpokoju, lewitując swój kufer, który niemal od razu odesłała do swojej sypialni. - Wysłać też twój, Annie?

- Nie - mruknęła Ann w odpowiedzi, siłując się ze swoim.

- Moje dziewczynki! Nareszcie! - zawołała radośnie ich matka, wchodząc do przedpokoju. Irma Deeming była drobną, czarnowłosą kobietą, która praktycznie nie widziała świata poza swoimi córkami. Nie dając żadnej z nich się rozebrać, przytuliła, gdy te były jeszcze w kurtkach i szalikach. To znaczy, przytuliła Christinę, bo Ann nie dała się nawet objąć i oznajmiła od razu:

- Ja idę na górę. Zawołajcie mnie na jedzenie - po tym ściągnęła buty i wyszła z przedpokoju nadal w kurtce, ciągnąc za sobą swój kufer. Christina widziała, że ich mamie było z tego powodu strasznie przykro, ale próbowała to ukryć i tylko westchnęła.

- Ojeju, Christie, ty płakałaś? - zapytała troskliwie, przyjrzawszy się twarzy córki.

- Troszkę... - odparła cicho siedemnastolatka, odwiązując niebiesko-brązowy szalik ze swojej szyi. Nie chciała smucić matki jeszcze bardziej, zważając na zachowanie Ann.

- Musisz mi zaraz opowiedzieć, co się stało. Chodź do kuchni, zrobiłam wam zapiekankę, zaraz odgrzeję - powiedziała pani Deeming, na co Christina szybko się rozpłaszczyła i ruszyła za rodzicielką w głąb domu.

Kuchnia, podobnie jak większość domu, była także biała, z szarymi akcentami. Pani Deeming podeszła do piekarnika i za pomocą różdżki zaczęła odgrzewać jedzenie.

- A gdzie tata? - zapytała Christina, myjąc ręce w kuchennym zlewie.

- Tata w pracy, w pracy... - odparła kobieta. - Chyba nie wróci na noc, mają mnóstwo roboty przez tego Syriusza Blacka...

Christina pokiwała głową ze zrozumieniem. Jej ojciec pracował jako Auror i dziewczyna przyzwyczaiła się do tego, że często nie było go w domu. Liczyła, że będzie mógł wrócić chociaż na jeden dzień świąt.

- Annie, kolacja! - zawołała pani Deeming, odsyłając dwa talerze z jedzeniem na biały, drewniany stół.

Chris zajęła swoje stałe miejsce, a jej matka zaczęła robić herbatę.

- A teraz mów, co się stało, skarbie, bo mnie przeraziłaś - powiedziała pani Deeming, wyciągając z szafek ulubiony kubek swojej córki.

Christina westchnęła, biorąc do ręki widelec.

- Zerwałam wczoraj z Troyem - odparła w końcu i znowu zachciało jej się płakać, bo przypomniały się jej niemal wszystkie wspomnienia z nim związane.

Nie Będziesz Kruka Latać Uczył • Oliver WoodWhere stories live. Discover now