Rozdział 60

79 10 6
                                    

*Kinga*

Przed chwilą karetka zabrała Charliego do szpitala. Potrąciło go auto, razem z kierowcą udzieliliśmy mu pierwszej pomocy. Chciałam pojechać z nim karetką, ale ratownicy mi nie pozwolili. Mężczyzna, był załamany. Mówił, że nigdy jeszcze nie potrącił żadnego człowieka.

Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Leo powidzieć co się stało.

*Leo*

L: Halo
Burkłem nawet nie spoglądając na ekran telefonu kto dzwoni.

K: Leondre?
Od razu rozpoznałem ten głos. To Kinga, ale słychać, że jest w niezbyt dobrym stanie.

L: Kinga co się stało?
K:Leo, Charlie miał wypadek!
L:Co jak to?!
K:Potrąciło go auto, przed chwilą karetka zabrała go do szpitala.

Rozłączyła się.

W między czasie Charlie dotarł do szpitala. Został przyjęty na SOR. Był w krytycznym stanie. Jego serce przestało bić. Dr. Paulina Smith oraz Monika Jarosz prowadziły reanimacje Charliego przez ponad pół godziny. Udało się. Charlie żyje!
Podczas przywracania akcji serca do szpitala przyjechali Leo, Julia i roztrzęsiona Kinga. Po chwili lekarka wyszła z sali. Kinga szybko pobiegła do lekarki i wypytywala o stan zdrowia Charliego.

K: CO Z CHARLIM? CZY ON ŻYJE??!!!

Dr.P : Proszę się uspokoić. Jego stan gwałtownie się pogorszył, ale ustabilizowaliśmy sytuację. Następna doba będzie decydująca.

K: Czy mogę do niego wejść?

Dr.P : Narazie to niemożliwe. Proszę zawiadomić jego najbliższą rodzinę.

Po dwóch godzinach lekarz pozwolił Kindze wejść do Charliego.

*Kinga*
Weszłam do sali Charliego, usiadłam przy jego łóżku, chwyciłam go za rękę i zaczęłam płakać. Nagle poczułam że ktoś zaczyna ściskać moją dłoń. Uniosłam wzrok na twarz Charliego. Otworzył oczy po czym się uśmiechnął i skonanym głosem zapytał :

Ch: Gdzie jest Chloe?

Gdy to powiedział coś we mnie pękło. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Wybiegłam szybko z sali i kierowałam się do wyjścia ze szpitala.

*Leo*
Zobaczyłem jak Kinga wybiega z sali. Postanowiłem tam wejść...

L: Co się stało Kindze? Zobaczyłem ją zapłakaną.

Ch: Ja tylko zapytałem o Chloe.

L: Stary... Przecież Kinga Cię nadal kocha! A ty ją pytasz o Chloe.

Ch: Co ja na to poradzę...

Wyszedłem wkurzony z sali. Opowiedziałem wszystko Julii, postanowiliśmy poszukać Kingi.

*Charlie*
Leo przemówił mi do rozumu. Postanowiłem uciec ze szpitala i przeprosić Kingę. Niedaleko był mały lasek. Udałem się tam bo wiem że Kinga lubi takie miejsca.
Po 15 min dotarłem na miejsce. W głębi lasu dostrzegłem płaczącą dziewczynę opartą o drzewo.
Podeszłem do niej. To była ona.

K: Charlie co ty tu robisz?! Powinieneś leżeć w szpitalu! Przecież jesteś po wypadku!

Ch: Wiem, ale jesteś dla mnie ważniejsza.

K: Czy to znaczy że mnie kochasz?

Ch: Kinga, jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Ale ja kocham Chloe. Przepraszam Cię za wszystko... lepiej już pójdę. Jeszcze raz przepraszam.

*Kinga*
Po jego słowach postanowiłam pójść w głąb lasu...

*Leo*
Widzieliśmy jak Charlie idzie w naszą stronę. Bardzo zdziwiliśmy się tym ponieważ jeszcze półtorej godziny temu leżał praktycznie nieprzytomny w szpitalnym łóżku.

L: Charlie?! Co ty robisz?!
Zacząłem wrzeszczeć w jego stronę. Byłem zły na niego, że wyszedł ze szpitala, a mu nie wolno i za wcześniejsze sytuacje które się między nami działy.

J: Leondre opanuj się.

Nic nie powiedziałem poprostu usiadłem.

J:Charlie, chodź odprowadze Cię do sali. Powineś odpoczywać.

*Julia*
Odprowadziłam chłopaka na miejsce i już miałam iść, gdy on nagle się odezwał.

Ch:Ymm Julia bo ja chciałem Ciebie przeprosić .
Źle postąpiłem, wiem, że to nie twoja wina. Głupio mi...
Przepraszam!
J:Wiesz przykro mi się zrobiło, ale przeprosiny przyjęte.

Charlie wstał i się do mnie przytulił.

J: Okej dość już tej czułości. Musisz odpoczywać.
Ch: Dobrze pani doktor.

Powiedział żartobliwie.

J:Jutro z Leo Cię odwiedzimy. A teraz odpoczywaj.
Ch:Oki to do jutra.

Pożeganałam się z rodziną Charliego i udałam się w stronę Leo.

L:To co jedziemy?
J:Tak. A gdzie Kinga?
L:Nie wiem poszła się pewnie przejść.
Dajmy jej ochłonąć to dla niej trudne.
J:Hym może masz rację.

Jestem już od jakiejś 1h w domu a Kingi nadal nie ma. Martwię się o nią...
Dzwoniłam do niej tyle razy, ale ona nie odbiera. Nawet moji rodzice ani Rose nie wiedzą co się z nią dzieje.

Postanowiłam na nią czekać. W tym czasie sięgnęłam po telefon i postanowiłam zadzwonić do Chloe. Poznałam ją parę dni temu i musze jej powiedzieć, że Charlie jest w szpitalu.

Wybrałam jej numer.
Po 3 sygnałach odebrała.

Chl:Halo?
J:Hejka to ja Julia.
Chl: Aa hej.
J:Słuchaj dzwonię Ci posiedzieć,że Charlie miałam wypadek. Potrąciło go auto i aktualnie leży w szpitalu.
Chl: ŻE CO?!
OD KIEDY, BOSHE CZY ON BĘDZIE ŻYŁ?!
J :Tak będzie, spokojnie.
Chl: Czemu ja się dowiaduje o wszytskim ostania? Gdybym wiedziała, dawno bym już przyjechała do tego szpitala.
J: Wiem przepraszam działo się tyle, że nie mieliśmy czasu myśleć o takich rzeczach.
Chl: No ok a w jakim szpitalu leży?

Podałam nazwę szpitalu. Chwilę jeszcze porozmawiałam z dziewczyną i skączyłam rozmowę.

Nagle otrzymałam powiadomienie, że ktoś do mnie napisał. To Kinga.

K:Hej ze mną wszystko ok . Więc nie musisz dzwonić. Nie będzie mnie przez jakiś czas, niewiem czy wogóle wrócę... Pozdrów odemnie Charliego i powiedz, że jest i zawsze będzie dla mnie ważny...

I mamy rozdział!
Z góry przepraszamy za ort.
Chciałybyśmy podziękować naszym kol : Paulinie i Monice za pomoc w dzisiejszym rozdziale!💞
Jeżeli rozdział wam się podobał zostawcie ☆ i miły komentarz.
Następny rozdział już za tydzień -W Piątek.
Buziaki Kredensy!😘💕

Bars and Melody i JA //zawieszoneWhere stories live. Discover now