Rozdział 24

506 31 12
                                    

*Leo*
Jestem załamany,już nawet nw gdzie jestem ale nie spoczne jak nie znajdę Julki.NIGDY!!!!I tak życie dało już jej w skórę nie pozwolę żeby  cierpiała NIE POZWOLĘ!!!.
Te myśli ciągle chodziły mi po głowie. Pomyślałem że jest jeszcze jedno miejsce w którym nie byłem jest to Las,jak mogłem o nim zapomnieć pewnie tam jest Julka.Weszłem w głąb ciemnego lasu kierując się ścieżką...

*Charlie*
Myślałem że przyjmie to spokojniej ale nie. A dokładnie mama Leo dowiedziała się ,że Julka uciekła  a Leo też żeby jej poszukać. I że ona jest matką  Leondre i opiekunką Julki i że jak  i się im stanie to sobie tego nie wybaczy.Wcale jej się nie dziwię że jest załamana.Kinga wylewa morze łez,Tilly ciągle próbuje dodzwonić się do Leo,pani Victoria jest po prostu załaman i che dzwonić na policję .A ja nerwowo chodzę po mieszkaniu szarpią swoje bląd włosy.Mam nadziej ,że szybko się pojawią. I pomyśleć że  wszystko przez małą żelmę Rose.Ok nie ręczne za siebie jak tylko znajdzie się Julka i Leo to dostanie za swoje.

*Leo *
Idę już jakieś 15 minut, nagle widzę że ktoś leży pod drzewem z daleka widzę że jest to dziewczyna .Serce zaczyna mi szybciej bić podbiegam do drzewa a tam (dam dam dam i to na tyle więcej dowiecie się w następnym rozdziale pa pa,nie no żartujemy).(Ha ha ale śmieszne  😂😂😂).Widzę Julkkę, moją Julkę, mojego  skarba leżącego bezbronego ,całkiem samego. Od razu zaszkliły mi się oczy sprawdzam czy oddycha. Fiu na szczęście oddycha. Biorę szybko telefon w rękę i dzwonie na pogotowie. Kur##!!!!nie ma zasięgu, co mam teraz zrobić dzwonie dzwonie i nic. Co do jasnej cholery mam robić,mówię załamany.Zaczynam histeryzować. Płaczę jak dziecko. Nagle ogarniam się i biorę Julkę na ręce i wybiegam z ciemnego lasu.Po wyjściu z gęstwiny drzew udaje mi się zadzwonić po pogotowie. Po parenastu minutach  przyjeżdża ambulans na sygnale. (Chamska reklama programu na sygnale heh 😂)
Badają ją i pakują do pojazdu.

L:Co z nią będzie? ! (Mówię roztrzęsiony)
P:Będzie żyła to nic poważnego, zemdlała z powodu zimna jej temperatura była zbyt niska.
L: Najważniejsze że będzie żyła.

Potem wsiadłem wraz z resztą ekipy ratunkowej i na sygnale ruszyliśmy w stronę szpitala.W szpitalu zadzwoniłem do Charla i mamy żeby przyjechali do szpitala...

*Julia*
Słyszę głos ,bardzo znajomy mi głos czuje jak trzyma kurczowo moją rękę  i mówi :"dasz radę ,musisz się wybudzić ,lekarze mówią ,że za niedługo się wybudzisz , proszę dasz radę! Mama z Charlie i Tilly się za martwiąją a przede wszystkim ja ,proszę dasz radę ,obudź się!,proszę. Tak to ewidentnie Leo.Próbowałam odtworzyć oczy 1 - nic ,2 - nic ,3 45 67 - nic nagle z któryś  razem udaje mi się otworzyć oczy widzę Leo siedzącego obok i ciągle powtarzając dasz radę,dasz radę, mimo że byłam zła że mnie zdradził to i tak powiedziałam  ochrypniętym głosem dałam radę dla ciebie Leo dla nas .Leo gwałtownie się podniósł mocno mnie przytulając, szybko potem pobiegł  po lekarza...

No no no długi  rozdział. Dla naszych kochanych czytelników pisany w nocy więc mamy nadziej że docenicie naszą  pracę miłym komentarzem i ☆.Jeszcze raz z całego serducha dziękujemy za tyle oczek, pozytywnych komentarzy i gwiazdek i za wszystko wszysyko WSZYSTKO 💗💗💗! I z góry przepraszamy za błędy. Dzisiaj pozdrawiamy:

~ PolishBambinoLoveBam ~
~ LauraGierej ~
~ AleksandraMica ~

Dzięki za przeczytanie rozdziału. Przepraszamy że publikujemy go dzisiaj a nie opublikowałyśmy go wcześniej. No to tyle. Bay bay czarne panterki 😘.

Bars and Melody i JA //zawieszoneWhere stories live. Discover now