Rozdział 27

360 31 5
                                    

*Lena*
Jak zwykle wychodzę na spacer, pobiegać bo czemu nie moja trasa wygląda tak :
Park
Szpital
Ścieżka dla biegaczy.
Zawsze wygląda tak moja trasa "biegowa". Lecz zaniepokoiłam się przebiegając koło szpitala. Na szpitalnym murku siedział chłopak tak na oko w moim wieku. Nie powiem spodobał mi się bo do brzydkich nie należał. Postaniwiłam, że do niego podejdę ponieważ zauważyłam, że płakał.

Le:Hej czy coś się stało?
Wiem nie znamy się, ale widzę,że nie jest wszytko ok.

L:Nie ważne to moja sprawa ,ale dziękuję ,że chciałaś mi pomóc.

Le:Rozumiem jest Ci źle, ale uważam, że jak się komuś wygada  to będzie lepiej.

L:No nie wiem czy chce Ci zaprzątać tym głowę...

Le:Mam dużo czasu możesz mi powiedzieć, powiedziała z uśmiechem na twarzy.

L:Wszytko zaczęło się tak:
Pojechałem na trasę koncertową z moim przyjacielem Charlim na tym koncercie było takie coś jak m&g na nim poznałem moją miość Julię. Potem wraz ze mną ze względu spraw rodzinych wyprowadziła się do Wali,  bo jest Polką. Poznała tam Rose taką moją wredną sąsiadke, była przyjaciółką długo by było opowiadać. No i któregoś dnia Rose nagadała głupst przyjaciółce Juli, Kindze, że zdradzam Julkę. Ona to usłyszała i rozpaczona wybiegła z domu. Znalazłem ją w lesie przemarźniętą. Mówiłem jej, że to kłamstwo, ale ona nie wierzyła i  nie wierzy. JESTEM ZAŁAMANY!!!

Le:Rozumiem twoją sytuację kłamstwo to najgorsza droga którą można wybrać żeby zdobyć oczekiwany cel. Naprawdę Ci współczuję, ale jak Cię naprawdę kocha to wybaczy.

L: Dziękuję lepiej się czuje dzięki tobie uświadomiłem sobie, że może jeszcze wszystko nie jest  stracone. A tak wgl nazywam się Leo a ty?

Le:Lena.

Na koniec przytulił mnie to było takie słodkie!

*Julia*
W TYM SAMYM CZASIE.

Kinga boże czyli to prawda on nie ściemniał. JAKA JA GŁUPIA. Nie chce go stracić za bardzo mi na nim zależy. Bez dłuższego zastanowienia wybiegłam w samym szlafroku na dwór myśląc, że tam stoi. Tak jak myślałam stał tam tylko przytulał się z jakąś dziewczyną. Od razu do nich podbiegłam.

J:Leo?! Kto to?

L:To Lena moja koleżanka.

J:Ta twoja koleżanka akurat powiedziałam sarkastycznie.

L:A więc to może ty mnie z nią zdradzasz co?

L:Nie zdradzam !!!

J:Masz rację lepiej weś sobie tą szmatę zamiast mnie, bo ty przecież możesz mieć każdą, wydarłam się.

L:Nie masz prawa nazywać tak nie znanej ci osoby. Ona mnie pocieszała jak nie chciałaś mi wieżyć, że cię nie zdradzam. Ty tego nie rozumiesz?

J:Leooo jaaa po prostu uu myślałam mm, że ty mnie zdradzasz, przepraszam.

Coś we mnie pękło zaczęłam ryczeć jak małe dziecko.

*Leo*
Odrazu się do niej przytuliłem to dla niej za dużo ja to wiem.

L:Słonko jesteś najważniejszą osobą w moim życiu KOCHAM CIĘ!!!

J:Ty też Leo ja przepraszam za to że co nie wierzyłam...

L:Nie masz za co przepraszać.

Wziąłem ją na ręce i zaniósł do sali w której leżała. Położyłem ją na łóżku a sam obok niej po chwili odpłyneliśmy w krainę Morfeusza...





NA POCZĄTKU CHCIELIŚMY PRZEPROSIĆ ZA BRAK ROZDZIAŁÓW Z POWODU BRAK CZASU I WENY ALE POWRACAMY!!!.Mamy nadzieje że rozdział się spodobał w. Komach piszcie co sądzicie o nowej postaci Lenie?Jeszze dzisiaj pozdrowimy w "*" wszytko zaległe osoby.Trzymajcie cię czarne panterki, buziak 😘😘😘😘

Bars and Melody i JA //zawieszoneWhere stories live. Discover now