- Ejj, ona wcale nie jest brzydka, jest prześliczna. A teraz zakładaj mi ją. – Pewnie spadła, kiedy się potknęłam. Pewnie tak.

- Niech ci będzie. – wykonał moje polecenie, następnie usiedliśmy na łóżku.

- Pither mi wczoraj powiedział, gdzie mam się spotkać z Adamem. – powiedziałam mu, mam nadzieję, że pójdzie ze mną.

- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?! – wyprostował się.

- A kiedy? Teraz ci mówię.

- To kiedy idziemy? No i gdzie? – zapytał, a ja ucieszyłam się, że mnie z tym nie zostawi sam. 

- Poniedziałek w kasynie równo o dziewiątej w nocy.

- Co?! W kasynie? – zdziwił się, a ja jedynie pokiwałam głową.

- Musimy więc się przygotować. Pora jechać na zakupy. – zaśmiał się.

- Niestety nie dziś. – odparłam ze smutkiem, bo nudzi mi się w tym domu. Te filmy już są takie monotonne, wiem jak każdy się skończy. 

- Mam cały tydzień, luz zdążymy. A teraz sprzątamy, czy zabieram cię do siebie? 

- Do ciebie. – powiedziałam bez zastanowienia. 

Napisałam krótki liścik i zostawiłam go na stole z informacją o moim wyjściu. Pewnie dostanę ochrzan, że nie sprzątam. Trudno. Dojechaliśmy do tego domku, co ostatnio, tylko teraz nie ma w nim nikogo. 

- Dlaczego nie kupisz sobie nowych mebli, te zaraz ci się rozlecą?

- A po, co skoro przyjdą i będzie to samo. Teraz nie wiedzą, że mam kasę i niech tak zostanie, a zresztą stare, ale własne. 

- A nie mówi się ,,małe, ale własne,,?

- Też pasuje. – uśmiechnął się szeroko i przysiadł się na kanapę.

Włączyliśmy sobie film, tak interesująco spędzamy czas. No dobra racja, trzeba coś z tym zrobić.

- Co zrobimy, gdy już będziemy w środku? – wykręciłam się do niego, aby patrzeć mu w oczy. Zielone tęczówki były wpatrzone prosto we mnie.

- Wejdziemy tam i pięknie się zaprezentujemy. Następnie znajdziemy tego niby Adama, wyjaśnimy z nim całą tą sprawę, niech nam powie co od ciebie chce i wyjdziemy. Nigdy go już więcej nie zobaczysz, będziesz bezpieczna.

- Ale wiesz, że jednak nikt nie uwierzy, że jesteś moim chłopakiem?

- Wiem, wiem. Jesteśmy przyjaciółmi, ale musimy też uwolnić Nicka. Aż sam nie wierzę w to co mówię, ale wyjdzie z pod sideł swojego ojca. 

- Jesteś najlepszy. – rzuciłam się mu na szyję. – Jak to zrobimy? – zadumał się.

- Jeszcze nie wiem. Coś się wymyśli, najwyżej udam się do ojca. I tak muszę do niego podejść. Potrzebna mi broń. – zamurowało mnie, no broń rozumiem, ale Lucas i broń. Taki zawsze grzeczny chłopczyk wyrósł na bad boya. No dobra żaden z niego bad boy, ale nie mogę sobie wyobrazić, jak tak szybko wydoroślał. – Na razie nic nie mów Jess, bo się załamie, powiesz jej w poniedziałek, ale musi cię wypuścić. 

- Wypuści spoko. – roześmiałam się, wyobraziłam sobie Jess taką z wariatkowa zamykającą mi drzwi przed nosem. Ma dwa kucyki, aparat i rozciągnięte ciuchy, no i okulary na pół twarzy. Okej dość. 

NICK.POV.

Ciekawe, co robi moja Amber, moja kochana. Kiedy widzę ją z tym całym Lucasem mam ochotę przywalić mu z całej siły w tą jego brzydką twarzyczkę. Dość, że jest z drugiego zespołu to się wtrąca w nie swoje sprawy. Mam nadzieję, że dam radę, wytrzymam. Wytrzymam dla niej, aby była bezpieczna. Już za niedługo ją spotkam, wymknął bym się, ale wszyscy mnie pilnują. Ojciec mi nie ufa, muszę coś z tym zrobić, muszę dać mu to czego chce, a on chce mnie, jak kiedyś. Pozwolę mu, ale utrzymam kontrolę, nie dam się manipulować, nie będzie kolejnych ofiar. 

It's Complicated  Where stories live. Discover now