Rozdział - 6

13.4K 472 10
                                    

#6 
Podniosłam oczy i wybuchnęłam śmiechem. Przede mną stał nie kto inny jak... Max. 

- Widzę, że to przeznaczenie, że tak na siebie wpadamy. – zaczął rozmowę chłopak. 

- Heh, możliwe, ale przynajmniej możemy porozmawiać. – stwierdziłam, dalej się śmiejąc. 

- No więc skoro mam okazję, to chcę cię zaprosić na ciastko i kawę. Co ty na to? - zapytał trochę zawstydzony. 

- Z przyjemnością. – pomyślałam, że może jak zaprzyjaźnię się z Maxem, to Jess i Lucas trochę się uspokoją, a przy tym poznam lepiej chłopaka. Wydaje się być miły. 

- Będę na ciebie czekać przed szkołą o czternastej, może być? 

- Jasne, do zobaczenia. - powiedziałam i poszłam na lekcję. 

** 
Wyszłam przed szkołę, ale nie dostrzegłam mojego towarzysza, za to kogoś innego. Nick zbliżał się w moją stronę. Nie zachowuje się jak wcześniej, wydaje się chamski. Spławiłabym go z wielką przyjemnością, ale pasuje mu podziękować za podwózkę. 

- Cześć mała . – odezwał się z łobuzerskim uśmieszkiem. 

- Cześć i dziękuję póki pamiętam. – powiedziałam, chcąc mieć to za sobą. 

- Możesz mi podziękować w piątek wieczorem. – zaproponował, a mnie wryło w ziemię, nie wiedząc czy propozycja nie zawiera podtekstu. 

- Ale…. – nie zdążyłam odpowiedzieć, bo przy mnie pojawił się Max, popatrzyłam na nich, ale dostrzegłam tylko złowrogie spojrzenia. Oboje patrzą się na siebie, jakby mieli się pozabijać. Stwierdziłam, że muszę temu zaradzić, bo naprawdę dojdzie do rękoczynów. 

- Tak więc... to jest Max, a to jest Nick. – pomyślałam, że ich sobie przedstawię, chociaż zdaję sobie sprawę, że jest to idiotyczny pomysł.

Spojrzałam na Nicka, a on wlepił we mnie spojrzenie, patrzyliśmy się na siebie dłuższą chwilę dopóki się nie opamiętałam. Cholera, Max. Odwróciłam wzrok, a na twarzy Nicka zagościł szeroki uśmiech. Co ja robię? 

- No to do piątku, będę o siódmej! – krzyknął odchodząc, a ja skupiłam się na Maxie, który wydaje się być zdenerwowany, próbuje to ukryć, ale coś mu nie wychodzi. Poszliśmy razem do pobliskiej kawiarni. Ciężko mi było z nim rozmawiać, nie mieliśmy tematów i mówiliśmy o błahostkach. Lecz dostrzegłam coś dziwnego. Max miał ciemniejsze oczy jakby był wkurzony, a przecież sytuacja spod szkoły nie mogła tak na niego wpłynąć. Chyba. Po wypiciu mojej latte i zjedzeniu szarlotki, wyszłam razem z Maxem na spacer po parku. Na jednej z ławek siedziała paczka Nicka. Palili papierosy i śmiali się ze wszystkiego w około. Dostrzegając nas, wskazali palcem na nasze osoby i zaczęli się wyśmiewać. Wszyscy oprócz Nicka. W jego oczach można było ujrzeć złość? Próbował to ukryć wymuszanym uśmiechem. Z Maxem skręciliśmy w inną uliczkę, na szczęście musiałam iść po Mię, więc uniknęliśmy spotkania z nieznajomymi. Po wyjściu ze szkoły z siostrą, pożegnałam się z Maxem i udałam się w kierunku domu, w którym został przecież chory Matt. Jezu przecież całkiem o nim zapomniałam, mogłam do niego iść, a ja poszłam na nudny spacer. 

W domu panowała cisza, okazało się, że Matt śpi, więc zaczęłam gotować obiad, a Mia odrabiać zadanie domowe. Po skończeniu naszych czynności, poszłam obudzić Matta, który jak się okazało nie był już taki rozpalony. Wstał i poszedł ze mną coś zjeść. Zrobiłam omlety z cukinii z sosem czosnkowym. Nie były najgorsze, ale wiem, że muszę się jeszcze dużo nauczyć. Od zawsze kochałam gotować, a piec jeszcze bardziej. Zjedliśmy posiłek w spokoju i podałam Mattowi leki na przeziębienie. Razem z Mią poszłyśmy oglądać film. Nagle podczas seansu ktoś zaczął ruszać klamką, obie chwyciłyśmy się za dłonie i czekałyśmy na dalszy rozwój wydarzeń. Do środka weszli …..

Dziękuję za przeczytanie.
Zostaw gwiazdkę!
Kingsiaz❤️

-> Rozdział poprawiony przez pretty_girl_519
Dziękuję!

It's Complicated  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz