Rozdział 42

8.3K 289 21
                                    

#42

Amber Thompson.

Nick Parker.

Amber Thompson.

Nick Parker.

Amber Thompson.

Nick Parker.

Mam! Dostałam się! Nick także!

Jejj, rzuciłam się na niego. Po prostu szczęście na mnie spadło. Jestem zachwycona, teraz zadaję sobie pytanie, dlaczego na początku zrezygnowałam? Jak widać, nic nie dzieje się bez przyczyny. Oczywiście mamy główne role, pozostali kandydaci poboczne, ale jest jeden minus.

- Trzeba dziś zostać na spotkanie i mini próbę... – zaczęłam smutno, bo mieliśmy gdzieś pójść. 

- A tam, ważne, że będziemy razem. – odpowiedział mi i przyciągnął do siebie.

- Ej co robisz? Jesteśmy w szkole.

- No to co, nie mogę przytulić swojej dziewczyny ?

- O jak dobrze, że was widzę dzieciaczki. – dostrzegła nas pani Rose.

- Jak widać nie możesz. – szepnęłam mu cicho do ucha.

- Dzieci, jak widać byliście najlepsi, z całego serca wam gratuluję. Teraz tylko najważniejsze. Musicie ze sobą współgrać, no i się lepiej poznać, ale jak widać nie trzeba. – roześmiała się lekko – Zapraszam was po scenariusz, nie jest trudny, najwięcej pracy włożycie w finałową scenę. Nie martwcie się zdążymy wszystko przećwiczyć, no bo w końcu mamy trochę czasu.

- No troszkę go mało, to tylko 2 tygodnie.

- Spokojnie, damy radę, a teraz przepraszam, ale muszę załatwić sprawy z dyrektorem.

Pomachaliśmy jej i mieliśmy wrócić na lekcje.

- A i dzisiejsze spotkanie nie jest dla was, z wami muszę porozmawiać na osobności. – krzyknęła z końca korytarza pani Rose.

-To idziemy.

-Ale gdzie?

-Niespodzianka.

Wziął mnie za ramię i wyszliśmy na zewnątrz. Zaczęłam szukać jego auta, którym rano tu przyjechaliśmy.

- A gdzie twoje czarne autko? – zapytałam podekscytowana.

- Nie ma. – podniósł ramiona do góry. W tym samym czasie podszedł do Nicka Simon i podał mu kluczyki. Nie no nie wierzę, czy on w taką pogodę chce żebym usiadła na tej maszynie? O nie.

- Chyba żartujesz ?! Nigdzie nie jadę. - zaparłam się.

- No chodź, bo zaciągnę cię siłą. -  no i tak właśnie było. Po wielu moich próbach i tak postawił na swoim, tak jak kiedyś przerzucił mnie za plecy i podszedł do tego motocyklu. Posadził mnie, podał kask i bez słowa ruszył. Szybko objęłam go w pasie, najmocniej jak umiałam i ruszyliśmy. W międzyczasie dostrzegłam tą jego zadowoloną twarzyczkę. Było mi zimno, nawet bardzo zimno. Jechaliśmy już dość długo, ciekawe gdzie on mnie wiezie. Mam nadzieję, że będzie to warte takiego marznięcia.

Zeszłam z maszyny i rozejrzałam się. Byliśmy tu. Nasze pierwsze spotkanie się tutaj odbyło, pamiętam jak opowiadałam mu o sobie jeszcze przed urodzinami. Jak się ze mnie nabijał, że nie byłam na porządnej imprezie. To po jego poznaniu zaczęłam bawić się, tak jak młodzież w moim wieku, spróbowałam pierwszy raz alkoholu. Czy było warto? Na tą chwilę tak, jakie konsekwencje poniosę w przyszłości, zobaczymy. Teraz jestem pewna, że to od tego miejsca zaczęłam go lubić, to tutaj zdradził mi, że to nie on zabił, że to nie jego wina. Do tej pory mało wiem na ten temat, ale wiem jakie to dla niego ciężkie. Domyśliłam się, że historia staruszki ze stadniny opisywała Nicka i łącząc wszystko do kupy wiem, że jego życie nie było łatwe. Poczekam aż mi wszystko powie, o jego ojcu, o tym całym morderstwie i wyścigach. Ufam mu. Stoję na środku zamkniętego mostu. Płatki śniegu opadają na moje włosy, które robią się wilgotne. Nick powiedział mi, że zaraz wróci.

- Przepraszam, że przywiozłem cię tutaj w takie miejsce, ale jest dla mnie ono wyjątkowe, nawet nie wiesz jak bardzo. Potem zabiorę cię, gdzieś gdzie jest cieplej, na razie mnie posłuchaj.

NICK POV.

- Wczoraj powiedziałem ci, że nie będziemy mieć przed sobą sekretów. Moje po części znasz, ja nie znam twoich, dlatego proszę cię powiedz mi o co chodzi, dlaczego przez te wszystkie dni do wczoraj chodziłaś przygnębiona i jakaś nie swoja. Po prostu nie byłaś sobą.

Widzę jej twarz , na pewno coś ukrywa, ale nie chce mi powiedzieć. Może to ją zachęci.

-Słuchaj przywiozłem cię tutaj ponieważ uważam to miejsce za niezwykłe. Tak ta stara, zniszczona droga jest dla mnie wyjątkowa, ponieważ przyjeżdżałem tu zawsze w chwili słabości. Albo tu albo do klubu wyrwać jakąś dupę. Uważam, że wszystko co tu powiem, nawet rozmowa z samym sobą ułatwi normalne życie. Tu zostało wszystko co mąciło mi w głowie. To miejsce zna mój każdy sekret, dlatego teraz poznasz go i ty.  - Jak dobrze wiesz, był policjantem i alkoholikiem, bił mnie, moją matkę, dlatego cały czas przed nim uciekaliśmy. On chciał, żebym był jak on, stanowczy i żebym rządził wszystkimi ludźmi wokół siebie. To jego wina, że to wszystko się tak skończyło.- chciała coś powiedzieć, ale przyłożyłem jej palec do ust – To nie tak miało być, zrozum to nie moja wina, on mnie w to wplątał ja nie miałem wyboru. To on wymyślił te wyścigi. Nielegalne. – dodałem – Skoro był policjantem mógł robić co mu się podoba. Miałem wybór być z nim, albo mama ucierpi. Nie wahałem się. Zacząłem być jego prawą ręką, narkotyki, dziwki. To wszystko w tak młodym wieku. Chciałem się rozwijać, jeździć konno, grać na gitarze, chodzić na lekcje śpiewu, nawet miałem plany zostać lekarzem. Teraz wszystko się odwróciło, a ty przywracasz to do stanu pierwotnego. Nawet nie wiesz co ty ze mną zrobiłaś, jak mnie zmieniłaś. A mój ojciec dalej jest potworem, nic się nie zmienił, dalej nas szuka. W dzieciństwie kontrolował wszystko, moich znajomych, moje osiągnięcia, wszystko. Bał się, że wygadam kim jest naprawdę. To była jedyna rzecz, o którą się obawiał. Nie bał się stracić rodziny, a władzy. Po pewnym czasie stwierdził, że to co ma to za mało. Założył więc, można powiedzieć mafię. Pożyczał pieniądze, brał drugie tyle i groził wszystkim. Kochał kiedy ludzie się go bali, kiedy czuł strach w tych wszystkich ludziach. Nie rozumiem tego... Jednak wszystko jest do czasu. Prawda? W końcu powinęła mu się noga i zaczęło mu brakować hajsu. Jako pomysłowy tatuś wymyślił, że pora abym zarabiał dla niego. I tak zaczęła się moja przygoda z motocyklem. To jego zasługa, że na tym jeżdżę. Zainwestował we mnie, aby potem mieć zysk. Nuczył mnie wszystkiego, kupił mi najlepszą jak na te czasy maszynę i tak właśnie wszystko się zaczęło. Wygrywałem wszystko, właśnie tutaj zdobyłem pierwsze zwycięstwo. Pod jego wpływem zmieniłem się. Wygrana stała się moim uzależnieniem, musiałem wygrać, choćby ginęli ludzie. – poczułem wilgotne oczy - Stałem się taki jak on…. Tyle osób zginęło przeze mnie. – teraz czułem mokre policzki. 

- Nie musisz. – odezwała się cicho, płacząc.

- Daj mi to wyrzucić. Kiedy pojawił się nowy uczestnik - Tom, zacząłem przegrywać. Byłem cholernie wkurwiony z tego powodu. Cały czas polepszałem motocykl i dużo więcej ćwiczyłem, było tak, że przez dobę nie zsiadałem z motocyklu. Wszystkie moje starania szły na marne, bo to on był lepszy. Ojciec się wściekł, ja bardziej. W tym okresie staliśmy się najlepszymi kumplami, tak jak chciał od początku. To wszystko skończyło się nie tak jak powinno, ale Amber to nie była moja wina. To ojca.

- Nick… - powiedziała czule.

- To on poprzekręcał mu śrubki w motocyklu, to nie była moja wina, to nie ja go zabiłem….

- Spokojnie, to nie twoja wina..

Puściły ze mnie emocje, jest drugą osobą, która zna prawdę.

- Kocham cię Amber.

- Ja też cię kocham Nick.

***
No, więc tak... Wyjaśniłam w miarę relacje Nicka i jego sytuację z przeszłości. Nie umiem jednak wyrażać emocji, ale starałam się. Jednak teraz chcę Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i spełnienia wszystkich marzeń!! Wesołych świąt!! 😘
Kingsiaz ❤️

Rozdział poprawiony przez pretty_girl_519
Dziękuję !

It's Complicated  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz