Rozdział 41

8.8K 293 29
                                    

#41

W tym samym momencie z sali zaczęły wychodzić kandydatki, dlatego otwieram pierwsze drzwi, które znajdują się obok. Sala muzyczna, znakomicie, na szczęście nie jest to pracownia pani Rose. Nazywana jest przez uczniów mini teatrem. Jest tu scenka dla maks czterech osób i wielki fortepian. Nie wiem co się ze mną dzieje, nagle czuję, że muszę to zrobić. Podchodzę bliżej i siadam. Otwieram i wychodzi mi. Gram pierwszą nutę, drugą, trzecią i tak jakoś idzie dalej. Nie słyszę nic oprócz tego cudownego dźwięku, który jest taki pochłaniający. Jak ja mogłam przestać, dlaczego zrezygnowałam z najcudowniejszego instrumentu na świecie z powodu jakiegoś idioty i debilki, zwanymi moimi byłymi przyjaciółmi. Nagle zapominam o całym otaczającym mnie świecie, gram, gram i gram. Słyszę tak pięknie brzmiące nuty i odpływam w ich świat. Czuję się jakby fortepian mnie posiadł, ma nade mną pełną kontrolę i nic, nikt nie ma prawa tego zepsuć.

Skończyłam, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, którego tak dawno nikt nie widział. Odpłynęły wszystkie lęki i koszmary ze świata ludzkiego. Wszystko tak jakby wróciło do normy. Kiedy otrząsnęłam się z transu, słyszę masę braw. Przestraszona zamykam z wielkim hukiem klapę i przy okazji wywracam ławkę pod fortepian.

Prostuję się na widok tych wszystkich ludzi stojących w progu drzwi. W tłumie tych wszystkich osób najpierw dostrzegam jego. Tą jego piękną twarz, świecące blaskiem oczy, te piękne niechlujnie ułożone włosy i ten najcudowniejszy uśmiech na Ziemi. Stoję jak słup wpatrzona w jego osobę, kiedy ktoś klepie mnie po ramieniu.

- Amber, dlaczego nie przyszłaś na przesłuchanie?

Nagle tak jakby odbiera mi mowę, dlaczego ja nie przyszłam? Znam odpowiedz na to pytanie, ale nie umiem jej wypowiedzieć. Nie rozumiem, co się ze mną dzieje.

- Ona chciała, ale zatrzasnęła się tutaj, a ja próbowałem znaleźć woźnego.

- To jakim cudem drzwi były otwarte.

- No bo otworzyłam je wsuwką. – wyciągnęłam spinkę z głowy i zaczęłam ją machać przed oczami pani Rose.

- No dobrze, więc zaliczam ten występ jako przesłuchanie, wszyscy mi na to świadkiem. Było pięknie. Wyniki ogłoszę jutro po przesłuchaniu chłopaków. – Mimowolnie się uśmiechnęłam, że mi się udało, może nie chciałam, może się bałam, ale czuję się w tym momencie przeszczęśliwa.

- Dziękuję! – wpadłam mu w ramiona. On z zawahaniem odpowiedział na mój czuły gest. Staliśmy tak chwilę, aż do tego momentu. Nagle, niespodziewanie stało się to. W końcu. Nie umiem opisać tego słowami.

Pocałował mnie, tak czule, z takimi emocjami, jakby czekał na to wieczność. Od razu odwzajemniłam pocałunek. Nie wiem ile to trwało. Całowałam się już, to jasne, bo miałam chłopaka. Ale to było coś innego. To było wyjątkowe, czułe zarazem namiętne i słodkie. Kiedy odciągnęliśmy się od siebie, na naszych twarzach pojawiła się oznaka szczęścia, czyli wielki, szeroki uśmiech. To był najpiękniejszy moment w moim życiu, to było nie do opisania. Nie umiem tego wyrazić słowami, ale z mojej mimiki twarzy da się wszystko wyczytać.

- Dziękuję.– powiedziałam mu i mocno go przytuliłam. On zrobił to samo i pocałował mnie w czoło. Staliśmy tak długo, bardzo długo. W końcu musieliśmy wyjść ze szkoły, no bo nas zamkną i co będzie?

Na mojej twarzy cały czas widnieje uśmiech, na Nicka także. Czy ja go kocham? Pewnie tak, ale myślę, że mam jeszcze dużo czasu, aby mu to powiedzieć, no i muszę być w stu procentach pewna, że on czuję to samo do mnie. Idziemy za rękę, jak para. Milczymy praktycznie całą drogę, ja jestem dalej w szoku, cały czas się uśmiecham. Jesteśmy właśnie przed moim domem. Nagle czuję ciepło na twarzy, kiedy Nick łapie mnie za rękę.

It's Complicated  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz