Rozdział 34

7.4K 309 6
                                    


#34

Podchodzę do bramki z napisem Star, ale nie widzę tu niczego. Pusty boks, nic więcej. Rozglądam się w około i dostrzegam kogoś jeżdżącego
w kółko pod namiotem. Nie mam pojęcia jak to się fachowo nazywa, ale
przypomina mi duży namiot cyrkowy, w środku jasno świeci się mała
lampka. Widać czarną postać na koniu. Nie boję się, czuję się bezpieczna. Podchodzę bliżej wejścia. Widzę plecy i złotego konia, to na pewno Star. Stoję w miejscu i przecieram twarz rękoma, by choć
trochę zetrzeć czarne plamy z tuszu. Może powinnam zacząć nosić
wodoodporny?

NICK POV.

Dawno nie czułem się tak spokojnie. Skupiam się na jeździe, tak dawno
tego nie robiłem, przypominam sobie jakie to jest odprężające. Star od
początku mi towarzyszyła, to na niej pierwszy raz upadałem,to na niej
dostrzegłem moją pierwszą dziewczynę, na niej zapominałem o całym tym gównie w domu. Właśnie mam skoczyć nad przeszkodą, kiedy zauważam tą piękną dziewczynę. Popatrzyłem się na nią, a ona wytrzeszczyła lekko spuchnięte oczy. Właśnie w tej chwili, zagapiony na nią poczułem ból w kostce.

AMBER POV.

O matko! On spadł! Szybko do niego podbiegam i pomagam mu wstać z
ziemi, jednak widzę, że coś się stało.

- Co cię boli? – zapytałam z troską. On nic nie odpowiadał tylko patrzył się prosto w moje oczy. Kiedy przybliżaliśmy się spojrzeniem syknął i już wiedziałam co jest grane. Ma prawdopodobnie zwichniętą
kostkę.

- Czy ty jesteś poważny? Zamiast powiedzieć, to wlepiasz we mnie gały
jakbym była jakimś eksponatem w muzeum. – uśmiechnęłam się szeroko, a on zamiast się śmiać stał poważny. Może coś mu jest skoro nie
kontaktuje.

- Ej Nick, ile widzisz palców? – zapytałam i pokazałam mu trzy palce.

- Widzę jedynie anioła. - ok, zaczynam się martwić.

- Nick, słuchaj zaczekaj, ja pójdę po pomoc.

- Nie! – krzyknął – Wszystko w porządku, trochę boli mnie kostka, ale to za pewne nic poważnego, przejdzie. Widziałem trzy palce, ale anioła widzę cały czas.

- Czy ty spadłeś na głowę? Stój tu, zaraz będę. – powiedziałam,
ale on złapał mnie za dłoń.

- Ty jesteś moim aniołem. – uśmiechnął się, a ja cała się zarumieniłam. Nic się nie odzywałam, czyli to cała ja. Czuję się dziwnie, bardzo dziwnie. Odwracam wzrok i obserwuje stojącą w pobliżu Star.

- Chodźmy, pomogę ci. – odezwałam się po dłuższym milczeniu. Tak, ja umiem zepsuć każdą chwilę…
Jedną ręką podtrzymuję Nicka, a drugą prowadzę Star. Parę minut temu ciekły mi łzy, a teraz się śmieję. Co ten człowiek ze mną robi? 

W milczeniu dotarliśmy i zamknęliśmy bramkę konika oraz opuszczamy teren szkoły. Mamy już wchodzić do domu, kiedy słyszę jego głos obok mojego ucha.

- Nie płacz nigdy więcej, nie warto, nawet przeze mnie. Nie wylewaj łez
dla nikogo.

I właśnie kiedy wypowiedział ostatnie słowo weszliśmy do cieplutkiego
domu, gdzie czekali już na nas przyjaciele.

- Stary, co jest? – od razu w przejściu zjawił się Matt, który pomógł mi ,,nieść” Nicka. Posadziliśmy go na kanapie w salonie, a ja poszłam po apteczkę. Wraz ze mną poszła Jess.

- Amber, o co chodzi z tym wszystkim? Dlaczego Brad z siniakiem na twarzy pobiegł na górę i dlaczego Nick jest w takim stanie ?

- Tak na szybko, bo nie mam czasu. – zaczęłam szukając apteczki w
łazience. – Okazało się, że Brad jest we mnie zakochany i mnie można
powiedzieć wykorzystał do uwodnienia sobie, że to prawda. Kiedy mi totłumaczył przyszedł Nick, przywalił Bradowi. Ja stwierdziłam, że pójdę do stadniny i tam spotkałam Nicka. Kiedy mnie zauważył spadł z konia i chyba tyle. – jak na zawołanie ujrzałam apteczkę na samym dnie szuflady. Jess odpowiedziała ,,aha”,    a ja pobiegłam do salonu. Uklękłam przed chłopakiem i usztywniłam kostkę. Posmarowałam ją jakąś maścią i zabandażowałam. Po skończonym ,,zabiegu” usiadłam
obok niego.

- Dziękuję.– powiedział i dotknął mojej dłoni, popatrzyłam się
na nią i w takiej pozycji siedzieliśmy następne parę minut.

Jest naprawdę bardzo ciemno, dochodzi północ, a ja nie mogę zasnąć. Chwilę z tego dnia siedzą mi w głowie, tak dużo nie działo się w moim życiu jeszcze nigdy. Choroba Mii, Brad, Nick, Lucas, Pither. A to wszystko raptem w dwa miesiące.

Ciekawe jak czuję się Brad, niby mnie źle potraktował, ale z drugiej
strony chciał się dowiedzieć co czuje. Mógł mnie dalej okłamywać, a jednak był wobec mnie szczery. Mi długo zajęło przekonanie się do uczucia, którym darzę Nicka. Do tej pory w sumie nie jestem pewna w stu procentach, że go kocham. Może to tylko zauroczenie, może mi się wydaję, że zwraca na mnie uwagę, a tak naprawdę utknę w friedzonie.

Kingsiaz ❤️
Rozdział poprawiony przez pretty_girl_519
Dziękuję!

It's Complicated  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz