Rozdział 51

7.3K 243 28
                                    

#51

Ułożyłam się wygodniej i oparłam o poduszkę przylegającą do ściany. To samo zrobiła moja przyjaciółka. Nie wiem jak to możliwe, w tak małym odstępie czasu zebrałam wszystkie wiadomości w całość. Jak ja mogłam to przeoczyć? 

- Jess, mam kłopoty. – momentalnie wbiła we mnie wzrok. Tak jakby nic się jej nie stało, wysłuchiwała mnie. Opowiedziałam jej całą historię. Poznania Pithera, to co chciał mi zrobić Max, spotkanie Lucasa oraz najważniejsze sms'y, które ją przeraziły. 

- A ja płakałam, że wielka moja miłość mnie rzuciła. Chuj nie miłość. – powiedziała biorąc mnie w objęcia, tak po prostu przytuliła mnie, a ja zdałam sobie sprawę z tej całej popieprzonej sytuacji. Dopiero teraz zakodowałam sobie, że te wszystkie wiadomości nie są zabawą, że może Matt ma coś w tym wspólnego. Nie dowiem się, jeśli nie zapytam, to będzie najprostsze rozwiązanie. Opowiedziałam Jess mój plan i wszystko ustaliłyśmy. Weźmiemy ich pod włos, dowiemy się całej prawdy. 

Nie mogłyśmy usnąć, Jess jakby nowo odbudowana zapomniała o swoim byłym chłopaku i zaczęła realizować nasz plan. Wyda się to chore, serio. Otworzyłyśmy laptopa i zaczęłyśmy szukać jakiś gadżetów odnośnie tajnego śledztwa. Jakieś małe kamerki, mikrofony, dyktafony. Czuję się jak w jakimś serialu, który się kończy i wszyscy czekają na zakończenie. Kto będzie winny? Jak zakończy się cała akcja? I w ostatnim odcinku przeżywamy szok odnośnie zakończenia. Okazuję się, że ojciec zabił własnego syna, a ty wykluczyłeś go po pewnym czasie, no bo jak to możliwe, zabić bliską ci osobę. Tak na marginesie dodam, że ciotka naprawdę czasem na to zasługuje. Zrealizowałyśmy zamówienie, no ale to nam w niczym nie pomogło. Paczka przyjdzie po świętach, te dwa dni jakoś przeżyję, ale zaczynam się bać. Wiem, że Jess pomoże mi nawet w najmniejszym stopniu i to mi się bardzo przyda, ale zawsze jest strach i lęk. Nie znam tego człowieka od sms'ów, nie wiem kim on okaże się być. Jeśli miałby mi zrobić krzywdę, to pewnie już by to zrobił. Nie? Przegadałyśmy razem całą noc, a rano jak zwykle zjadłyśmy śniadanie. Ona gotuje, bo ja jestem gościem. Ostatnio zaczęłam zaniedbywać moją pasję. Nie gotuję tak często, może to dlatego, że odkąd mama jest w domu to się przyzwyczaiłam, że coś na ten obiad jest. Wcześniej to na mnie wszyscy polegali, no czasami na dostawcy pizzy, ale sporadycznie oczywiście. No więc, zjadłam przepyszne naleśniki z nutellą i powiedziałam Jess, aby się spakowała i przyzwoicie ubrała.

- Po co? – miała dobry humor. Widzicie jak to umiem pocieszyć człowieka? Wystarczy powiedzieć mu o swoich problemach i twierdzą, że ich to błahe sprawy.

- Przyjeżdża Nick z rodziną i jemy wspólnie obiad. Ty należysz do mojej rodziny, dlatego nie ma opcji, że nie jedziesz.

- Ale tam będzie Nick. Nick zna Pithera, Matta, Lucasa, Maxa też podobno znał. To dziwne, nie wydaję ci się? Ja nie mówię, żebyś miała jakieś wątpliwości, bo Nick jest bardzo w porządku, ale to dziwne, bardzo dziwne. – odparła patrząc w naleśnika smażącego się na patelni. – Kurwa! – krzyknęła, kiedy zobaczyła spaleniznę.

- Nie trzeba było tyle myśleć. – roześmiałam się. – A jeżeli chodzi o Nicka, to to dłuższa historia i raczej nie mogę o niej mówić, nawet tobie, przykro mi. Sama w sumie się dowiedziałam niedawno. Mogę ci obiecać, że akurat Nick nie jest dla mnie niebezpieczeństwem, twierdzę, że Lucas także.

- A nie wydaje ci się dziwne, że Lucas o tak pojawił się nikomu nie mówiąc po takiej przerwie w dodatku zakazując ci mówić o nim?

- Tak, ale... To mój przyjaciel.

- Już dawno nim nie jest, który raz mam powtarzać. Nie warto wierzyć w ludzi, popatrz na mnie. Przepłakałam i straciłam tyle nocy, gdzie mogłam oglądnąć jakiś serial. – uśmiechnęła się lekko smarując naleśnika dżemem.

It's Complicated  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz