- Czyli, yy … - drapie się po karku. – Jesteśmy parą?

- Tak! To znaczy tak, no i czy ty też tego chcesz? 

- Ja? No więc… oczywiście, że tak. – Niespodziewanie mnie całuje.

Znowu czuję te motylki w brzuchu. Kocham to, kocham go…

- No więc, jak teraz będzie? – przytulam się do niego i mówię mu cicho do ucha.

- Myślę, że tak jak było, ale będziemy się całować, przytulać, wszystko robić razem i nie będziemy mieć przed sobą sekretów. Nawet nie wiesz jak się teraz czuję, jestem tak szczęśliwy, że nie wiem jak ja jutro wystąpię na tym przesłuchaniu.

Odrywam się od niego.

- Ty też? – sztywnieję.

- No ja też, mam nadzieję, ze wygram, bo nie wyobrażam sobie ciebie z innym na tej scenie. Rozszarpałbym go, gdyby ktoś inny cię całował, ktoś inny cię przytulał w taki sposób jak ja to robię. Widzę jak zaciska zęby.

- Obiecuję, jestem tylko twoja. – Przytulamy się i całujemy krótko w usta i podskakuję do domu oblana szczęściem. On czeka, aż wejdę przed bramką. Posyłam mu jeszcze całusa i wchodzę do domu.

NICK POV.

O matko, muszę gdzieś odreagować, tak dawno chciałem to zrobić, tak mocną ją kocham, kocham ją do szaleństwa, nigdy się tak nie czułem.

Do tej pory nie wierzę, że to zrobiłem, że my to zrobiliśmy. Nie było tak romantycznie jak planowałem to zrobić od samego początku, ale stało się i nie cofnę tego nawet jeśli oferowaliby mi miliard. Tak kurewsko mi na niej zależy, zrobię wszystko, aby jej nie stracić, aby była bezpieczna. Kurwa, nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić, kurwa nigdy. Zastanawiam się o co chodzi, co się z nią dzieje. Jest ostatnio jakaś dziwna, irytuje mnie to, że nie mogę jej pomóc. Nawet jakbym chciał to nie potrafię jej rozszyfrować. Inne laski były całkiem inne, może nie byłem przykładem romantyka, ale to raczej każdy wie. Traktowałem je jak rzecz, ale ona mnie zmieniła, zmieniła moje myślenie. Ona ma to coś w sobie, co mnie przyciąga, jest tajemnicza, przyjacielska, opiekuńcza. Wszystkim pomoże, a przynajmniej spróbuje im pomóc, ja tak nie umiem. Teraz za wszelką cenę będę ją chronić, do końca moich dni. Amber, mama i Madeleine są dla mnie najważniejsze i za żadne skarby nie pozwolę ich skrzywdzić, a szczególnie temu chujowi, inaczej mówiąc mojemu ojcu.

AMBER POV.

Obudziłam się cała w skowronkach. Nie umiem opisać tych uczuć, które we mnie siedzą. Mam wrażenie jakbym unosiła się w powietrzu ze szczęścia. Za oknem prószy śnieg i jest zimno, dlatego ubieram się w
czarne spodnie i żółty sweterek. Do tego zakładam biżuterię od Lucasa, jest ona wyjątkowa, przypomina mi o wszystkich chwilach spędzonych z nim.
O naszym pocałunku i o wszystkich rzeczach związanych z nim, zaczynając od zabawy w dom, do lat liceum. Muszę nawet przyznać, wydawało mi się, że jestem w nim zakochana, ale razem z Jess wykluczyłyśmy to.

Teraz wiem, że to nie była miłość, po prostu bałam się, że ktoś może mi go odebrać. Znam także to uczucie miłości dzięki jednemu chłopakowi, mojemu chłopakowi. Dalej myślę, że to sen, że za chwilę się obudzę i będę smutna, zła i dalej będę się obawiać o samą siebie. Nikt jeszcze nie wie, to tak szybko wszystko się działo. Mam jeszcze chwilkę więc pomalowałam usta moją ulubioną matową pomadką w kolorze ciemnej czerwieni. Rozpuściłam proste włosy i chwytając plecak zeszłam na dół. Rodzice właśnie zbierają się do wyjścia. Jadą z Mią na ostatnie badania przed operacją. Jak się dowiedziałam o dawcy to byłam w siódmym niebie. To był szok dla całej rodziny, nikt nie miał grupy krwi podobnej do niej, dlatego był to wielki kłopot. Na szczęście ostatnio ktoś się zgłosił, że może pomóc w ciężkiej sytuacji, ponieważ wie jak to jest, no więc po wszystkich formalnościach lekarze zaczęli konkretnie działać. Pożegnałam się z nimi szybko i zaczęłam szukać kluczy.

- Kurwa… wczoraj tu były. – odparłam zła.

- Co tam siostra? Szukasz czegoś? - zaśmiał się i zaczął robić sobie śniadanie. Ma dzisiaj na później, a przynajmniej tak
mówił. Czyli Nick też…

- Klucze, nie widziałeś ich? – zapytałam, jak nie wyjdę za dwie minuty będę spóźniona. Jak przeważnie, ale do szkoły staram się chodzić na czas, żeby nie było.

- A widziałem, widziałem - zaczął się ze mną droczyć. No zaraz mu przywalę.

- Daj mi to, no!

- Trzymaj.– I znowu te jego gierki, nie dał mi tych kluczy. Zamiast tego podniósł rękę do góry. Przecież on dokładnie wie, że tam nie
dosięgnę... po prostu bardzo śmieszne..

- No dobra łap. – Rzucił te kluczę. Jakim on jest idiotą no!

- Czy ty jesteś poważny!? Teraz to wyciągaj.

- No ciekawe jak. – odburknął. To jego wina. Jak zawsze.

Klucze wpadły prosto za szafę. No to utknęłam w domu.. zajebiście.

- Masz coś do powiedzenia?! – krzyknęłam na niego, no po prostu czasem mam go dość…

- Kocham cię. – powiedział z szerokim i niewinnym uśmiechem..

- A ja ciebie nie. – założyłam ręce za ręce i oparłam się o wyspę kuchenną. No ja go nie mogę. Wyrzucił ten klucz za tą szafkę i jeszcze się głupio uśmiecha. Ja wyjdę z tego domu i kropka, niech on ma problem. Szlak. No przecież to ja będę musiała na niego czekać po szkole parę dobrych godzin, bo wielmożny pan ma treningi przed
charytatywnym meczem szkolnym. Tydzień przed świętami wszystko się odbędzie, czyli mecze różnych dyscyplin oraz chyba najważniejsze wydarzenie: przedstawienie. No właśnie dziś będę wszystko wiedzieć, boję się…

A jak się dostanę? No to chyba dobrze, ale… A jeśli Nick się nie dostanie ?

Nie wyobrażam sobie grać miłosnych scenek z jakimś obrzydliwym chłopakiem, którego nie znam fuuu.

- No dobra to ja wyciągnę jej ten klucz. – ten głos od razu wyrwał mnie z obmyślania co by było kiedy. Szybko rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam lekko w usta.

- Tylko tyle ? – udawał smutnego.

- A co jeszcze, dopiero jesteśmy razem dzień, nie za wcześnie na pocałunki?

- Z tobą nigdy. – uśmiechnął się w ten sposób, on dobrze wie jak to na mnie działa, po prostu rozpływam się widząc te piękne ząbki.

W tym samym czasie Matt rzucił kromkę chleba na blat i podszedł do mojego chłopaka. Mojego. Przytulił go po męsku i zaczął się śmiać. Wyobrażałam sobie wszystko całkiem inaczej. Że zaraz mu
zagrozi, że jak mnie skrzywdzi to pożałuje itp, ale jak widać chyba dobrze to przyjął.

- No w końcu bracie, ileż można było zwlekać. – teraz to mi szczęka opadła. Jak on? On co? Zaczęli się ze mnie śmiać, kiedy zobaczyli mój wyraz twarzy. Ja po prostu o niczym nie wiedziałam.

- No siostra, przejrzałaś na oczy i dostrzegłaś, że mój kumpel cię kocha? No to gratki. – poklepał mnie po ramieniu i z szerokim uśmiechem wrócił do robienia kanapki. Jak się okazało kiedy nią rzucił spadła masłem w dół... typowe. Zaczęliśmy się śmiać.

- Amber, chodź, bo się spóźnimy. – zawołał mnie Nick.

- Jak to, to ty nie masz na później? – zapytałam.

- Nie, mamy teraz przesłuchanie, a po szkole zabieram cię ze sobą, więc kluczami się nie martw. – rzucił ten zabójczy uśmiech już po raz któryś dzisiaj i wyszliśmy z domu. Dojechaliśmy do szkoły na czas.

Nick cały czas trzymał mnie za rękę i nikogo do nas nie dopuszczał.

Wzrok zazdrosnych dziewczyn wypalał mnie, a Nick widząc jakiegoś chłopaka szeroko się do nich uśmiechał. Tak jakby pokazywał wszystkim, że jesteśmy razem.

Dzień minął mi bardzo dobrze, teraz nadeszła pora na sprawdzenie listy.

- Gotowa?- spytał Nick.

- Idziemy.

Stoimy właśnie przed tablicą ogłoszeń i szukamy swoich nazwisk.

Kingsiaz ❤️
Rozdział poprawiony przez @pretty_girl_519
Dziękuję

It's Complicated  Where stories live. Discover now