58. "Przestań się w końcu nad sobą użalać, dzieciaku"

2.4K 216 24
                                    

*Może zawierać wulgaryzmy *

Patrzyła na swoje odbicie w szklanym lustrze sali tanecznej. Wsłuchiwała się w rytm lecącej z radia melodii kołysząc się na boki i wystukując dźwięki ręką. Od ponad godziny ćwiczyła swój popisowy numer na świąteczny występ z okazji dnia talentów, ale nie szło jej zbyt dobrze. Nie mogła się skupić ciągle będąc myślami zupełnie w innym świcie, w złym świecie.

    Kończyła się godzina odwiedzin, więc uczniowie już wracali do szkoły. Na prośbę Miki, trenerka tańca pozwoliła skorzystać z sali, obiecując, że nikt nie będzie jej przeszkadzał.

    Opadła na kolana wkurzona, że po raz kolejny nie wychodził jej ten sam krok w układzie. Ćwiczyła go odkąd tutaj przybyła, a ma wrażenie, że z każdym razem wychodził on jej raz  gorzej.

- Powinnaś zrobić mocniejszy zamach - usłyszała głos obijający się o ściany sali.

    Przeniosła zmęczony wzrok na kraczącego w jej kierunku Pana Ciemności. W pierwszej chwili go nie poznała, ze względu na jego zmianę.

- Co ty tutaj robisz? Trenerka pilnuje wejście - wydyszała podnosząc się.

- Mój urok działa nie tylko na młodsze dziewczyny. O tę twarz biją się dojrzałe kobiety - pokazał na swój uśmiech.

- Nie słodź sobie, bo twoje ego tego nie wytrzyma - odpowiedziała chamsko podchodząc do radia, by włączyć od nowa piosenkę.

- O nie bym się martwił, ma się wyśmienicie - zaśmiał się uroczo.

- Dobra, czego chcesz? - zapytała odwracając się do niego.

- Patrzyłem jak tańczysz i dostrzegłem błąd, przez który nie możesz wykonać dobrze kroku - powiedział wykonując jej ruch pod czas tańca.

- Skąd się na tym znasz, nie tańczysz - skrzyżowała ręce patrząc na niego z góry.

- To prawda, ale miałem niewielką styczność z tańcem od 13 roku życia, więc coś tam wiem - wzruszył ramionami.

   W rzeczywistości był jednym z najlepszych tancerzy w szkole, ale wybierając profil przypisujący mu zawód piosenkarza zrezygnował z tego.

- Nie potrzebuje twojej pomocy, ani twojego zgrywania dobrego - burknęła, na co Jungkook przewrócił oczami.

- Zgrywanie dobrego? Uważasz, że mógłbym być dobry? - zapytał z obrzydzeniem, że padła taka myśl.

- Oczywiście, że tak nie uważam. Twoja zepsuta osoba rozpada się z każdym dniem - odpowiedziała ze złośliwym uśmiechem.

    Jungkook zaśmiał się gorzko, sztucznie, bez szczerości.

- Pamiętasz coś z nocy? - zmienił temat.

    Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczonym wzrokiem, gdy doszło do jej uszu, że Jungkook o wszystkim wie.

- Więc to ty zaprowadziłeś mnie do pokoju? Jak i gdzie mnie znalazłeś? - zadawała pytania mrużąc swoje duże oczy.

- Nie trudno było zauważyć nawaloną, drącą ryja trójkę, która postanowiła wrócić do internatu o trzeciej w nocy - odpowiedział patrząc na nią, jakby z żalem, że tak postąpiła.

    Nastolatka wzięła głęboki wdech, masując swoje czoło. Czuła się głupio, że doprowadziła się do takiego stanu i że ktoś ją wtedy widział.

- Nic nie zyskasz, oglądając się za siebie - dodał przerywając ciszę.

- Co ty możesz o tym wiedzieć? - spojrzała na niego rozbawiona - to ty wciąż żyłeś przeszłością, nie mogąc zamknąć wyniszczających Cię rozdziałów. Sam brnąłeś w to bagno, nie pozwalają sobie pomóc. Teraz stoisz przede mną i dajesz mi jakieś rady?!

    Podniosła głos urażona jego słowami. Jungkook patrzył na nią pustym wzrokiem, wiedząc, że jego argumentacja w tym momencie nie miała żadnych szans.

- Moje życie i tak było od początku pełne porażek, więc dodatkowy ból nie zrobiłby żadnej różnicy, ale ty jeśli nie rozliczysz się z przeszłością, to nie oczekuj, że przyszłość przyniesie ci coś dobrego - powiedział spokojnie, po czym podszedł do niej bliżej.

    Mika prychnęła pod nosem odchodząc od niego i zajmując się swoim układem, totalnie ignorując jego osobę.

- Ty rzeczywiście jesteś niedojrzałym dzieckiem bojącym się iść do przodu - zakpił, chcąc w ten sposób ją zdenerwować i zmusić do rozmowy.

- Nie oceniaj mnie, bo nie udźwignąłbyś połowy tego, co ja w swoim życiu. To jest powód, dla którego robię, to co robię. Jest to również powód, dla którego jestem, jaka jestem - powiedziała czując ten znienawidzony przez siebie przypływ łez.

- Przez co ty takiego przeszłaś? Miałaś dom, kochająca cię rodzinę i szczęście. Nie musiałaś codziennie walczyć o przetrwanie, chowając siniaki od przemocy i starać się, aby wszystkich zadowolić! - warknął machając rękami.

    Szatynka spojrzała w jego palące oczy, dobrze wiedząc, że mówił on o sobie.

- Czasami brakuje mi tchu, żeby wziąć te wszystkie zmartwienia, błędy, rozczarowania na jeden wdech - szepnęła, gdy poczuła w ustach słony smak.

- Przestań się w końcu nad sobą użalać, dzieciaku. Nie urodziłaś się po to, aby przez całe życie płacić rachunki i umrzeć. Pytanie, czy wiesz  po co? Szukaj tego, co kochasz. Tak, żeby powiedzieć "O kurwa, to jest to." I zrób to zanim umrzesz. Masz żyć życiem, które jest przeznaczone dla ciebie - powiedział już lekko poirytowany jej zachowaniem. Chciał dać jej motywację, ponieważ wie, że przez te miesiące dał jej nieźle popalić.

    Mika spuściła głowę pozwalając, aby jego słowa do niej dotarły. Miał rację.

- Czemu nie powiesz sobie tego samego? Czemu nie naprawisz swojego życia i nie pozwolisz sobie żyć dobrze, tak jak chciałeś od początku? - zapytała rysując nogą po parkiecie.

- Ponieważ ja nie mam już co naprawiać, jest mi dobrze tak jak jest, ale na twoim miejscu nie bałbym się iść do przodu, tylko obawiaj jedynie stania w miejscu - odpowiedział słabo patrząc w lustrze na ich odbicia.

- Pomożesz mi? - zapytała cicho.

    Chłopak milczał zamykając oczy. Był zaskoczony, słysząc pomoc z jej strony.

- Jedyną osobą, która może ci pomóc jesteś ty. Sama decydujesz o swoich poczynaniach i to jak ułoży ci się dzisiejszy dzień. Walcz o to, żeby było jak najlepiej, w razie przeszkody możesz liczyć na ludzi wokół, których również wybierasz sobie sama -  puknął ją lekko w czoło, po czym posyłając jej ciepły uśmiech zaczął odchodzić, by następnie zniknąć za wielkimi drzwiami.

    Po raz kolejny spojrzała na swoje odbicie, w którym ujrzała zupełnie obcą sobie dziewczynę. To zdecydowanie nie była ona. Ona nie pozwoliłaby stać się kimś takim, kto widnieje w lustrze. Dopuściła do własnego wyniszczenia, zamiast poważnie wziąć się za siebie i próbować, choć trochę naprawić to, co leży u jej stóp doszczętnie rozburzone.

    Już wie, że trzeba nauczyć się odchodzić. Od tego, co nas niszczy, co nam nie służy. Od miejsc przykrych i niezrównoważonych. Ale należy także dawać szansę w innych miejscach. Otwierać siebie z klucza. Czasem po to, żeby dostać po mordzie. A czasem po to, by zaznać raju na ziemi.

"Pierwszy raz to powiem...Dziękuję, Jungkook"

Love Game - Evil MaknaeWhere stories live. Discover now