54. Niewiarygodne

2.3K 190 57
                                    

Dziewczyna krążyła po sali próbując dokładnie przetrawić to, co właśnie powiedziała jej rodzicielka. Szokująca prawda, która dotarła do jej uszu, była dla niej nie do zniesienia i biła się ze swoimi myślami, czy powinna w to wierzyć.

    Stanęłam przed nimi otwierając usta, by wydać z siebie głos, ale nie mogąc dobrać odpowiednich słów zamknęła je, ponownie krążąc po pokoju.

    Jej rodzice siedzieli w ciszy również próbując jakoś zacząć rozmowę. Obydwoje mieli świadomość, że było to dla niej trudne.

- Kochanie.. - odezwał się ojciec. Nastolatka zatrzymała się patrząc na niego.

- Jak mogłeś? - wydusiła z obrzydzeniem, że jej własny ojciec mógł zrobić coś takiego.

- To było tak dawno..

- Dawno?! Miałeś romans z matką Jungkooka, a to twoje jedyne wytłumaczenie?! - wybuchła rzucając stojący obok wieszak na kurtki.

    Gromadziła się w niej wściekłość, gdy przez myśl przeszło jej, że było to powodem całej tragedii.

- Twój ojciec zawsze lubił ostre wrażenia - prychnęła jej matka.

- Nie o to tutaj teraz chodzi! Zrobił to doskonale znając konsekwencje, a gdyby tego było mało, to wina tej całej szopki - krzyknęła gestykulując zawzięcie rękami.

- Wiesz już, Jungkook nie wybrał NaMiko bo ją kochał, to miała być zemsta, za rozpad małżeństwa jego rodziców - powiedziała HaeSoo podchodząc do córki.

    Mika zrzuciła jej rękę z ramienia i stanęła przy oknie. Nie miała w tym momencie pojęcia, czy to wszystko było prawdą. Czy rzeczywiście Jungkook chciał zemścić się na jej rodzinie poprzez NaMiko, skoro jeszcze nie dawno zwierzał się jej ze swoim uczuć wobec niej.

- Potrzebuje porozmawiać z Jungkookiem - wychrypiała odwracając się do nich.

- Mika, powinnaś przestać się z nim zadawać, to zły chłopak - westchnęła jej matka ze zmartwieniem.

- Pozwól, że ja o tym zadecyduje - burknęła.

- Nie rozumiesz, że on cię oszukiwał? Wszystkich oszukiwał, jest świetnym graczem i uwielbiał grać na uczuciach NaMiko, bo była słaba i zakochana - skrzyżowała ręce patrząc na nią zdenerwowana. Próbowała przekonać Mikę, aby jeszcze dziś zerwała z diabłem jakikolwiek kontakt.

- Dobrze wiem, jaki jest Jungkook, ale dzisiaj patrząc w jego oczy, gdy otwierał się przede mną zrozumiałam, że mogę mu zaufać - stała przy swoim. Sama nie wierzyła, że wyszło to z jej ust.

- To czysta manipulacja, kontynuacja jego mrocznego planu zniszczenia naszej rodziny. Nie pozwól, aby się Tobą bawił, nie daj się oszukać - powiedziała pewnie nie dając pokazać po sobie,  że się boi.

    Dziewczyna przełknęła ślinę i zamknęła oczy, aby się uspokoić.

- Dlatego nie chciałam, abyś szła do tej szkoły, wiedziałam, że Jungkook ciebie pozna i będzie chciał złapać z tobą kontakt - dodała, gdy nastolatka milczała.

- Miałaś racje, ale powodem była NaMiko. Jimin, jego przyjaciel, powiedział mi, że Jungkook obwiniał mnie o jej śmierć, bo bezgranicznie ją kochał, sam to potwierdził - powiedziała niespokojnie.

- Myślisz, że powiedziałby ci prawdę? To wspólny spisek, zaplanowali to od samego początku.

- Jungkook dwa lata temu pojawił się u nas w domu po raz pierwszy - odezwał się ojciec - jego rodzice się właśnie rozwodzili, a on już dobrze znał tego powód. Zaczęła się między nami awantura, w której oboje wyrzucaliśmy z siebie frustracje. Próbowałem się bronić, ale nie miałem żadnego usprawiedliwienia, więc przyznałem się, że zawiniłem. Przysiągł, że się zemści, że zapłacimy za zniszczenie jego rodziny.

    Szesnastolatka zacisnęła pięści uderzając o nimi o ścianę. Wypowiedź ojca dała jej solidne powody do przemyśleń i podejrzeń w stronę diabła. Znała doskonale Jungkooka i wiedziała, że jego zepsute do szpiku kości serce byłoby do tego zdolne.

- Próbowaliście odsunąć NaMiko od Jungkooka? - zapytała po chwili.

- Bezustannie, ale dla niej to była ogromna miłość. Owinął sobie ją wokół palca i starał ustawić przeciwko nas. Ubzdurali sobie, że ich połączenie było przeznaczeniem, że mając wspólnie problemy są podobni. Ale to wszystko bujda, Jungkook bawił się nią kłamstwami - odpowiedziała wrogo jej matka. Bolało ją to, co spotkało jej córkę.

    Szatynka westchnęła głośno chowając twarz w dłoniach. Miała serdecznie dosyć na dzisiaj wrażeniem, gdyż to co do niej doszło było dla niej wystarczające.

- Chcę zostać sama, wyjdźcie - odezwała się stanowczo.

   Jej rodzice spojrzeli na siebie ze zrezygnowaniem, po czym zaczęli zbierać swoje rzeczy. Byli świadomi, że Mika jako młoda dziewczyna potrzebowała sporo czasu, aby to wszystko poukładać.

- Przemyśl to, Mika. Jungkook to manipulant i jesteś jego kolejnym celem - powiedziała HaeSoo i razem z mężem opuścili salę.

    Mika podbiegła szybko do swojego nocnego stoliczka i chwyciła w ręce telefon wybierając numer do Mory. Kilka sekund później połączenie zostało odebrane.

- Halo? - usłyszała.

- Czy Jungkook jest jeszcze w szpitalu? - zapytała odrazu.

- Tak, twoi rodzice z nim rozmawiają, choć nie wiem czy tak wygląda rozmowa. Co się u was stało? Jungkook był wkurzony odkąd wyszedł z twojej sali - powiedziała zmartwiona.

- Powiedz wszystkim, że nie mam ochoty już nikogo dzisiaj widzieć. Jestem zmęczona, przy najbliższej okazji wszystko ci wytłumaczę - wymamrotała i rozłączyła się nie czekając na dalszy przebieg rozmowy.

    Rzuciłam telefon na łóżko siadając na nim. Miała głowę pełną przeróżniejszych myśli i nie była pewna, która z nich to ta poprawna. Kłóciła się ze sobą, komu tak naprawdę powinna uwierzyć. Z jednej strony jest jej rodzina, która okłamywała ją przez taki czas, a z drugiej Jungkook, jej własny wyniszczator, który postanowił się dzisiaj przed nią otworzyć. Czuła, że był z nią szczery, widziała to. Czy możliwe, że to rzeczywiście była manipulacja? Komu powinna uwierzyć?

    Wstała z łóżka i podeszła do okna. Otworzyła je szeroko pozwalając, aby chłodne powietrze wparowało jej do sali. Coś zimnego wspięło się na jej plecy i zniknęło. Dreszcze. Wszystko wydawało się na tym świecie upadać. To jak ona, walcząca w głębokim morzu, dawająca ludziom uczcie chłodu i strachu, tragedii i samotności. Jest wściekła i czuje, że już nie może dłużej tego tolerować. Chce zatrzymać, to wszystko, co ją wykańcza, ale jej ohydna osoba, wciąż się boi. Jest w niej coś, co chce wybuchnąć.

    Spojrzała, z daleka przyglądając się drzewom i trawie oraz ludziom i ich ubraniom. Wydaje się, jakby czas stanął w miejscu.

    Do sali nastolatki wszedł lekarz ślepo patrząc w kartę badań dziewczyny. Mika zamknęła szybko okno i odwróciła się do niego ilustrując jego poczynania.

- Panno Kim, czas na badania - odezwał się po chwili z ciepłym uśmiechem.

    Szatynka kiwnęła potulnie głową i ruszyła za doktorem do sali badań..


Love Game - Evil MaknaeWhere stories live. Discover now