17. Nieprzyjemna sytuacja. Krzywda.

2.3K 201 40
                                    

Na porę obiadową Mika i Mora szły razem. Tym razem towarzyszył im również Hoseok, jak i SooYang. Mika nie była zadowolona z jego obecności, ale jako dobra koleżanka nie mówiła tego Morze, gdyż nie chciała jej urazić. Musiała znosić jego głodne spojrzenia w jej kierunku i udawać, że tego nie widzi. Wie, że blondynkę bardzo by to skrzywdziło.

    Usiedli czwórką przy stole najbliżej wyjścia, gdzie obok siedziała cała paczka Jungkooka. Szesnastolatka miała nadzieję, że chłopak się nie zjawi i przyjdzie o późniejszej porze. Nie miała ochoty już go dzisiaj widzieć i czuć jego gniew na sobie.

I tak była już wyczerpana.

- Co teraz macie? - odezwał się Hoseok przeżuwając kawałek naleśnika.

- Chemia, a potem zajęcia taneczne - odpowiedziała blondynka wkładając do buzi dużą porcję sałatki.

- Ja mam przez dwie godziny zajęcia z kompozycji, spotkamy się na przerwie?

- Pewnie, przyjdźcie do mnie - powiedziała Mika radośnie.

- Ja do was nie dołączę, mam coś do załatwienia - westchnął SooYang. Na twarzy nastolatki pojawił się lekki uśmiech.

- Co takiego? - jęknęła smętnie Mora.

- Nic ważnego, nie interesuj się - wymamrotał zlewając ją. Mika czuła jak gotuje się ze wściekłości, przez to jak on traktuje jej koleżankę. Mora wydęła usta z urażenia i wróciła do swojej sałatki.

- Najwyżej następnym razem - powiedział Hoseok ze sztucznym uśmiechem, on również za nim nie przepadał.

    Po chwili na sali nastała grobowa cisza, a na stołówkę wszedł Pan Ciemności.

Wszyscy dyskretnie na niego patrzyli jak zajmuje swoje miejsce przy paczce.

Tylko Mika nie patrzyła, nie chciała.

Gdy Jungkook usiadł już na krześle i wlepił swój wzrok w szesnastolatkę, stołówka znowu rozległa się hałasem. Dziewczyna czuła palące na sobie spojrzenie diabła, ale za wszelką cenę próbowała to zignorować i spokojnie zjeść, choć od kilku dni przychodziło jej to z trudnością.

- Mamy pięć minut do dzwonka, pójdziemy już z SooYangiem. Dojdziesz do mnie? - zwróciła się do Miki, na co ta tylko kiwnęła głową i wspomniana dwójka wyszła.

    Wtedy Mika podniosła wzrok na patrzącego na nią Jungkooka.

Wlepiał swoje mrożące ślepia i marszczył brwi jakby poważnie się nad czymś zastanawiał.

Gdy zorientował się, że dziewczyna również na niego patrzy posłał jej cyniczny uśmiech. Nastolatka spuściła wzrok i przeniosła go na siedzącego na przeciwko Hoseoka.

- Nie zwracaj na niego uwagi - powiedział odrazu zauważając daną sytuację.

- Staram się, ale trudno ignorować kogoś kto siedzi ci na ogonie - wzdycha odrzucając widelec na bok.

- Spokojnie, nie pokazuj po sobie, że jest ci ciężko. Znam go, przejdzie mu, gdy dojdzie do niego, że dajesz radę - powiedział dotykając jej dłoni.

Jungkook poczuł jak coś nagle w nim pęka i wstał do ich stolika mocno uderzając o niego pięścią.

Hoseok natychmiast się podniósł.

- Co ty wyprawiasz Jungkook? - zapytał poirytowany.

- Miałeś trzymać się od niej z daleka - wycedził przez zęby.

- Odpuść sobie, nie ruszają mnie twoje pogróżki - powiedział mrużąc brwi. Jungkook już mocno zdenerwowany chwycił go za koszulkę.

- Posłuchaj lalusiu!..

- Co? Uderzysz mnie? Już i tak masz nieźle przerąbane, po co dokładać kolejne? - pogrywał z nim. Chłopak patrzył na niego przez chwilę, po czym puścił i ostatni raz patrząc na Mikę wyszedł ze stołówki.

- Co za człowiek.. - burknął brunet i usiadł z powrotem na miejsce.

- Nie boisz się go? - zdziwiła się nastolatka.

- Powiedźmy, że mam na niego sposoby - puścił jej oczko i zajął się dokańczaniem swojego posiłku.

- Gdybym tylko ja mogła znać takie sposoby - westchnęła zrezygnowana.

- Teraz najlepiej znajdź sposób na zjedzenie obiadu, ponieważ nie wypuszczę Cię, póki go nie zjesz - powiedział śmiejąc się.

- Nie mam ochoty jeść..

- Już to słyszałem i jakoś do mnie nie dotarło. Jedz, dobrze ci to zrobi - podał jej widelec. Dziewczyna niechętnie chwyciła go i zaczęła babrać się w jedzeniu.

    Gdy zabrzmiał dzwonek Mika uradowana odłożyła talerz, następnie żegnając się z Hoseokiem wybiegła ze stołówki i dołączyła do Mory pod salą chemiczną.

Zajęcia minęły dosyć szybko, ale za to bardzo ciężko. Szesnastolatka nie miała głowy na zdobywanie wiedzy, gdyż wciąż myślała o swoich problemach.

Mora widziała to gołym okiem i była coraz bardziej zaniepokojona. Wiedziała, że będzie musiała wziąć w tym swój udział i zdać się na odwagę, by ją chronić.

    Po zajęciach chemii Mika i Hoseok czekali w pokoju na Morę. Dziewczyna spóźniała się już kolejną minutę, a przerwa pomału się kończyła.

Mika miała dziwne uczucie, że coś jest nie w porządku, a ono nigdy jej nie zawodziło, więc dziewczyna miała poważny powód, aby się martwić.

- Pewnie SooYang ją zatrzymał - powiedział Hoseok wygodnie rozsiadając się na fotelu.

- Nie, mam przeczucie, że coś nie gra - krążyła wokół pokoju obgryzając paznokcie.

- Tak zwana wasza "kobieca intuicja"? - zaśmiał się - nic jej nie jest, robisz się strasznie podejrzliwa na każdym kroku.

- Dziwisz się? Po tej szkole spodziewam się już wszystkiego -  jęknęła, w tym samym czasie do pokoju weszła Mora.

- No w końcu jesteś! - krzyknęła podchodząc do niej,ale szybko tego pożałowała, gdy ujrzała coś, czego wolała nigdy nie zobaczyć.

- Mora, co ci się stało?! - zapytała przerażona jej podbitym okiem.

- Uderzyłam się, nic poważnego - wymamrotała nerwowo się uśmiechając, ale Miki nie dało się oszukać.

- To on, prawda? Jungkook? - zapytała z pewnością.

- Zasłużyłam Mika..

- Zasłużyłaś? Podniósł na ciebie rękę! Obiecałaś, że nie będziesz z nim rozmawiać! - krzyczała wściekła.

- Uspokój się, chciałam ci pomóc, widocznie przesadziłam i musiał mnie uderzyć - mówiła ze skruchą.

- Nie, zapłaci za to, że Cię tknął - warknęła i wyszła z pokoju, aby rozmówić się Panem Ciemności. Nie reagowała na zatrzymanie przyjaciół i wkurzona szła przed siebie.

    Weszła biegiem na trzecie piętro, gdzie zazwyczaj spędza czas najstarsza klasa i wzrokiem starała się wypatrzeć diabła.

Nie czuła szty strachu, była wściekła, że skrzywdził Morę i nie miała zamiaru mu tego popuścić.

- Widzieliście Jungkooka? - zapytała stające niedaleko uczennice.

- Nie, a stało się coś, że szukasz akurat go? - zapytała jedna z ciekawością.

- Nie wasza sprawa - burknęłam i odeszła.

    Skręciła w ostatni korytarz z nadzieją, że właśnie tam spotka Pana Ciemności.

I rzeczywiście tak było.

Stał przy szafkach ze swoją paczką i śmiał się w niebogłosy.

W Mice się zagotowało. 

W ułamku sekundy rzuciła się do biegu..

Love Game - Evil MaknaeOnde as histórias ganham vida. Descobre agora