-Musimy ustalić listę gości, Lou - jęknął przy śniadaniu.
-Harry, jesteśmy zaręczeni od dwóch dni, nie w głowie mi teraz lista gości. Chcę na chwilę obecną cieszyć się, że jesteś moim narzeczonym a nie odrazu ślub - zaśmiał się pijąc następnie herbatę - poza tym najpierw termin.
-Skąd ty o tym wiesz? - zapytał zakładając nogę na nogę i biorąc chleb aby nasmarować go masłem.
-Chciałem Ci przypomnieć, że razem z Drakem byliśmy zaręczeni przez pół roku z hakiem - popatrzył na niego - akurat ja wszystko szykowałem, Hazz.
-Mogę ja naszykować wszystko?- zapytał trochę nieśmiało.
-Tak, jasne - przytaknął - poza tym to oczywiste, że to właśnie Ty się będziesz tym zajmował. Oczywiście pod jednym warunkiem - pokazał na niego palcem.
-Jaki? - ugryzł kawałek kanapki
-Jako kwiaty będą róże - popił herbaty - Okej?
-Od tego się wszystko zaczęło więc tak, oczywiście - uśmiechnął się do niego dotykając jego ręki, która leżała bezpośrednio na stole - Kocham Cię, Louis.
-Też Cię kocham, Hazz - wysłał mu buziaka w powietrzu i patrzył jak Harry nieśmiało się do niego uśmiecha.
***
Harry słysząc otwierane drzwi odrazu podniósł głowę do góry i spojrzał na osobę przed sobą - cześć tato - uśmiechnął się - jest może mama w domu?
-Tak, Anne jest w domu - wpuścił go do domu - coś się stało, Harry? - zapytał i przyglądał się jak Harry zdejmuje buty i kurtkę.
-Chciałbym z wami p...porozmawiać - uśmiechnął się nieśmiało do swojego ojca - salon? - zapytał swojego ojca i gdy ten kiwnął głową to poszedł do wcześniej wspomnianego miejsca.
-Kto to, kochanie? - usłyszał i stanął w drzwiach.
-Cześć mamo - mruknął i obserował jak matka podnosi wzrok na niego spod gazety - Chciałbym porozmawiać z wami, mogę ?
-Tak, proszę - wskazała ręką na krzesło naprzeciw niej. Harry strasznie się stresował przed matką, ręce mu się trzęsły okropnie.
-No więc, jestem sam bo Louis nie mógł przyjechać, niestety ma trening - popatrzył na swoich rodziców i odgarnął grzywkę.
-Tak, wielka szkoda - rzuciła chamsko w jego stronę.
-Anne - skarcił ją Robin - mów dalej, Harry.
-Mmm, okej - mruknął - po pierwsze jestem... jestem zaręczony z Louisem, od tygodnia - mruknął i popatrzył to raz na zadowoloną minę ojca a raz na rozwcieczoną minę matki.
-Oh, nie będziesz z Nickiem? Na pewno? - Harry przewrócił oczami i zignorował pytanie matki.
-Gratuluję, Harry - wstał i go przytulił - naprawdę gratuluję
-Dzięki - wrócił na swoje miejsce - wracając do innej sprawy - mruknął - chciałem wraz z Lou zaprosić was na Wigilię, będzie Gemma i Michael. Poznacie rodzinę Louisa, bardzo pogodnych, miłych i życzliwych ludzi.
-Ja jestem za! - uśmiechnął się do niego
-A ja nie jestem - krzyknęła i wstała od stołu - nie będę siedziała przy jednym stole z tym całym Louisem i jego rodzinką.
-Mamo... - jęknął
-Nie, Haroldzie! - stuknęła ręką w stół - jeżeli byłby to Nick to bym przyszła ale, że to jest Louis z jakiegoś bienego domu to nie przyjdę, rozumiesz? I ty, Robin też nie przyjdziesz!
-Mamo, proszę, nie mów tak. Nie znasz Louisa rodziny, jak żył jak był mały - powiedział spokojnie, obiecał, że nie pokłóci się z matką - Louis to mój przyszły mąż, ojciec moich dzieci i chcę abyś go zaakceptowała.
-Nie zaakceptuje go bo na to nie zasługuje. Jakiś piłkarzyk za dyche? Nie zapewni Ci godnego życia jak Nick. Będziesz musiał biedować bo kasy szybko wam zabraknie!
-Nie mamo- pokręcił głową - dla mnie nie liczą się pieniądze ale szczęście moje i mojej rodziny. Chciałem zakopać topór wojenny między nami ale jak widać Ciebie to nie interesuje. Mógłbym żyć w biedzie, mógłbym zabierać sobie aby dawać dzieciom ale byłbym szczęśliwy widząc ich uśmiechy na twarzach.
-Cieszę się, że przyszedłeś ale wkurza mnie ten Louis.
-Wiesz co Ci powiem? Nie będę Cię okłamywał - patrzył jej prosto w oczy - ten Louis, który Cię wkurza to on mnie tu wysłał abym Cię przeprosił, zaprosił Cię na święta. Tatę wymieniłem jako pierwszego na liście gości a Louis kazał wręcz mi tu przyjść.
-I? To nie zmienia faktu, że go nie lubię - wzruszyła ramionami.
-Kiedy będziesz już gotowa z przyzwyczajeniem się z faktem iż, że nie jestem z Nickiem to daj znać. Do tego czasu nie masz prawa nazywać się moją matką.
-Wyjdź stąd! - pokazała palcem na drzwi
-Z wielką przyjemnością! - wyszedł z salonu wcześniej żegnając się z ojcem. Trzanął drzwiami frontowymi i wraz z wejściem do auta wyleciały mu łzy z oczu.
💙💚
Dodane: 16 listopada 2017r.
Miłej nocy, kochani!
YOU ARE READING
Rose|| Larry Stylinson ✔
Fanfiction#6 w ff, mega dziękuję (04.12.2017r.) Louis kochał robić niespodzianki. Louis kochał patrzeć na uśmiech osoby, która mu się podobała. Louis nie mógł nic zrobić gdy tą osobą okazał się Harry. Harry kochał róże. Harry zawsze miał uśmiech na twarzy...