104.

751 78 18
                                    

-Musimy ustalić listę gości, Lou - jęknął przy śniadaniu.

-Harry, jesteśmy zaręczeni od dwóch dni, nie w głowie mi teraz lista gości. Chcę na chwilę obecną cieszyć się, że jesteś moim narzeczonym a nie odrazu ślub - zaśmiał się pijąc następnie herbatę - poza tym najpierw termin.

-Skąd ty o tym wiesz? - zapytał zakładając nogę na nogę i biorąc chleb aby nasmarować go masłem.

-Chciałem Ci przypomnieć, że razem z Drakem byliśmy zaręczeni przez pół roku z hakiem - popatrzył na niego - akurat ja wszystko szykowałem, Hazz.

-Mogę ja naszykować wszystko?- zapytał trochę nieśmiało.

-Tak, jasne - przytaknął - poza tym to oczywiste, że to właśnie Ty się będziesz tym zajmował. Oczywiście pod jednym warunkiem - pokazał na niego palcem.

-Jaki? - ugryzł kawałek kanapki

-Jako kwiaty będą róże - popił herbaty - Okej?

-Od tego się wszystko zaczęło więc tak, oczywiście - uśmiechnął się do niego dotykając jego ręki, która leżała bezpośrednio na stole - Kocham Cię, Louis.

-Też Cię kocham, Hazz - wysłał mu buziaka w powietrzu i patrzył jak Harry nieśmiało się do niego uśmiecha.

***

Harry słysząc otwierane drzwi odrazu podniósł głowę do góry i spojrzał na osobę przed sobą - cześć tato - uśmiechnął się - jest może mama w domu?

-Tak, Anne jest w domu - wpuścił go do domu - coś się stało, Harry? - zapytał i przyglądał się jak Harry zdejmuje buty i kurtkę.

-Chciałbym z wami p...porozmawiać - uśmiechnął się nieśmiało do swojego ojca - salon? - zapytał swojego ojca i gdy ten kiwnął głową to poszedł do wcześniej wspomnianego miejsca.

-Kto to, kochanie? - usłyszał i stanął w drzwiach.

-Cześć mamo - mruknął i obserował jak matka podnosi wzrok na niego spod gazety - Chciałbym porozmawiać z wami, mogę ?

-Tak, proszę - wskazała ręką na krzesło naprzeciw niej. Harry strasznie się stresował przed matką, ręce mu się trzęsły okropnie.

-No więc, jestem sam bo Louis nie mógł przyjechać, niestety ma trening - popatrzył na swoich rodziców i odgarnął grzywkę. 

-Tak, wielka szkoda - rzuciła chamsko w jego stronę.

-Anne - skarcił ją Robin - mów dalej, Harry.

-Mmm, okej - mruknął - po pierwsze jestem... jestem zaręczony z Louisem, od tygodnia - mruknął i popatrzył to raz na zadowoloną minę ojca a raz na rozwcieczoną minę matki.

-Oh, nie będziesz z Nickiem? Na pewno? - Harry przewrócił oczami i zignorował pytanie matki.

-Gratuluję, Harry - wstał i go przytulił - naprawdę gratuluję

-Dzięki - wrócił na swoje miejsce - wracając do innej sprawy - mruknął - chciałem wraz z Lou zaprosić was na Wigilię, będzie Gemma i Michael. Poznacie rodzinę Louisa, bardzo pogodnych, miłych i życzliwych ludzi.

-Ja jestem za! - uśmiechnął się do niego

-A ja nie jestem - krzyknęła i wstała od stołu - nie będę siedziała przy jednym stole z tym całym Louisem i jego rodzinką. 

-Mamo... - jęknął

-Nie, Haroldzie! - stuknęła ręką w stół - jeżeli byłby to Nick to bym przyszła ale, że to jest Louis z jakiegoś bienego domu to nie przyjdę, rozumiesz? I ty, Robin też nie przyjdziesz!

-Mamo, proszę, nie mów tak. Nie znasz Louisa rodziny, jak żył jak był mały - powiedział spokojnie, obiecał, że nie pokłóci się z matką - Louis to mój przyszły mąż, ojciec moich dzieci i chcę abyś go zaakceptowała.

-Nie zaakceptuje go bo na to nie zasługuje. Jakiś piłkarzyk za dyche? Nie zapewni Ci godnego życia jak Nick. Będziesz musiał biedować bo kasy szybko wam zabraknie!

-Nie mamo- pokręcił głową - dla mnie nie liczą się pieniądze ale szczęście moje i mojej rodziny. Chciałem zakopać topór wojenny między nami ale jak widać Ciebie to nie interesuje. Mógłbym żyć w biedzie, mógłbym zabierać sobie aby dawać dzieciom ale byłbym szczęśliwy widząc ich uśmiechy na twarzach.

-Cieszę się, że przyszedłeś ale wkurza mnie ten Louis.

-Wiesz co Ci powiem? Nie będę Cię okłamywał - patrzył jej prosto w oczy - ten Louis, który Cię wkurza to on mnie tu wysłał abym Cię przeprosił, zaprosił Cię na święta. Tatę wymieniłem jako pierwszego na liście gości a Louis kazał wręcz mi tu przyjść.

-I? To nie zmienia faktu, że go nie lubię - wzruszyła ramionami.

-Kiedy będziesz już gotowa z przyzwyczajeniem się z faktem iż, że nie jestem z Nickiem to daj znać. Do tego czasu nie masz prawa nazywać się moją matką.

-Wyjdź stąd! - pokazała palcem na drzwi

-Z wielką przyjemnością! - wyszedł z salonu wcześniej żegnając się z ojcem. Trzanął drzwiami frontowymi i wraz z wejściem do auta wyleciały mu łzy z oczu.

💙💚

Dodane: 16 listopada 2017r.

Miłej nocy, kochani!

Rose|| Larry Stylinson ✔Where stories live. Discover now