103.

861 82 73
                                    

U chłopców minął kolejny rok a im układało się naprawdę dobrze. Louis dostawał co jakiś czas nowsze kontrakty ale czekał aż ten jeden, wyjątkowy kontrakt przejdzie w jego ręce. Wtedy będzie mógł zapewnić Harry'emu dochodne życie, będzie mógł wtedy pomyśleć o pełnej rodzinie.

Harry zaś stracił pracę z takiego powodu, że kawiarnia nagle zbankrutowała i nie teraz pracy. Od miesiąca szukał czegoś z Louisem ale nie było naprawdę żadnej porządnej pracy dla niego. Denerwował się tym bardzo bo zwłaszcza gdy teraz Louis miał naprawdę dużo treningów, spotkań to nudziło mu się w domu a nie chciał zamęczać Nialla i Bebe oraz Gemme.

Wracając do ich relacji. Jest bardzo dobra, wręcz idealna. Nie odbyło się bez kłótni między nimi ale szybko to wyrównywali.
Będąc ze sobą trzy lata z hakiem znali jak siebie przeprosić i nawet kiedy zaprzstać kłótni.

Siedzieli teraz przy kominku i oglądali jak drewno powoli się paliło.

Harry leżał na kolanach swojego chłopaka nieprzebrany w ogóle z ciuchów w jakich przyszedł z kolacji z Gemmą. Po prostu jak usiadł przy Louisie tak został.

Louis lewą ręką głaskał włosy Harry'ego a prawą zaś trzymał rękę chłopaka, która głaskał kciukiem - Lou? - popatrzył na okno - myślałeś może o tym co będziemy robić na święta?

-Nie, jeszcze nie myślałem ale możemy u nas.

-Będzie trzeba albo pożyczyć albo dokupić krzesła i stół - zaśmiał się.

-Będziesz chciał to zaprosimy twoją mamę i tatę. Minęło tyle czasu a ty nie zamieniłeś z nią ani słowa.

-Gemma powiedziała, że nic się nie zmienia. Ciągle ma takie same zdanie. Uważa, że powinienem być z Nick'iem i ona nie może pojąć, że on ma już męża. Nawet została zaproszona na jego ślub.

-To była niezła impreza - zaśmiał się Louis - chciałabym aby nasze wesele też tak wyglądało - szepnął schylając się i składając pocałunek  na jego czole.

-Tak, tak było pięknie. 

-Mhm - mruknął - Harry, mam pytanie.

-Tak? - poprawił się tak, że nadal mając głowę na kolanach ukochanego widział jego twarz - słucham Cię, Lou.

-Nadal,... czy nadal chcesz mieć na nazwisko Tomlinson? Tak w przyszłości?

-Kiedyś  tak,  oczywiście, że tak. Bardzo bym tego chciał - kiwnął głową zakładając nogę na nogę i machając nią. Skupił wzrok właśnie na niej - a czemu pytasz?

-A może nie chciałbyś przyśpieszyć tempa i nosić nie długo moje nazwisko? -zapytał i zobaczył jak Harry wstaje i siada naprzeciw niego.

-Lou, co ty mówisz? - nie chciał ekscytować się za bardzo, ponieważ to mógłby być któryś z żartów Louisa na ten temat.

-Pytałem się czy wyjdziesz za mnie i zostaniesz moim mężem - zza pleców wyciągnął małe, czerwone opakowanie, które odrazu otworzył pierścionek.

Harry był naprawdę zaskoczony. Jego mina była nie do opisania. Złapał się za głowę i bez dźwięku zaczął się śmiać .

-Louis...- popatrzył na niego.

-Oh, czyli nie. No trud... - otworzył oczy gdy poczuł jak Harry złącza ich usta ze sobą. Ich pocałunek był długi, z początku agresywny ale później łagodny i pełen uczuć.

-Gadasz głupoty - zaśmiał się gdy w końcu przerwali. Trzymał jego twarz w dłoniach - oczywiście, Lou. Tak, chce mieć twoje nazwisko - zaśmiał się i znów połączył ich usta w pocałunku ale tym razem krótkim.

Rose|| Larry Stylinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz