U chłopców minął kolejny rok a im układało się naprawdę dobrze. Louis dostawał co jakiś czas nowsze kontrakty ale czekał aż ten jeden, wyjątkowy kontrakt przejdzie w jego ręce. Wtedy będzie mógł zapewnić Harry'emu dochodne życie, będzie mógł wtedy pomyśleć o pełnej rodzinie.
Harry zaś stracił pracę z takiego powodu, że kawiarnia nagle zbankrutowała i nie teraz pracy. Od miesiąca szukał czegoś z Louisem ale nie było naprawdę żadnej porządnej pracy dla niego. Denerwował się tym bardzo bo zwłaszcza gdy teraz Louis miał naprawdę dużo treningów, spotkań to nudziło mu się w domu a nie chciał zamęczać Nialla i Bebe oraz Gemme.
Wracając do ich relacji. Jest bardzo dobra, wręcz idealna. Nie odbyło się bez kłótni między nimi ale szybko to wyrównywali.
Będąc ze sobą trzy lata z hakiem znali jak siebie przeprosić i nawet kiedy zaprzstać kłótni.Siedzieli teraz przy kominku i oglądali jak drewno powoli się paliło.
Harry leżał na kolanach swojego chłopaka nieprzebrany w ogóle z ciuchów w jakich przyszedł z kolacji z Gemmą. Po prostu jak usiadł przy Louisie tak został.
Louis lewą ręką głaskał włosy Harry'ego a prawą zaś trzymał rękę chłopaka, która głaskał kciukiem - Lou? - popatrzył na okno - myślałeś może o tym co będziemy robić na święta?
-Nie, jeszcze nie myślałem ale możemy u nas.
-Będzie trzeba albo pożyczyć albo dokupić krzesła i stół - zaśmiał się.
-Będziesz chciał to zaprosimy twoją mamę i tatę. Minęło tyle czasu a ty nie zamieniłeś z nią ani słowa.
-Gemma powiedziała, że nic się nie zmienia. Ciągle ma takie same zdanie. Uważa, że powinienem być z Nick'iem i ona nie może pojąć, że on ma już męża. Nawet została zaproszona na jego ślub.
-To była niezła impreza - zaśmiał się Louis - chciałabym aby nasze wesele też tak wyglądało - szepnął schylając się i składając pocałunek na jego czole.
-Tak, tak było pięknie.
-Mhm - mruknął - Harry, mam pytanie.
-Tak? - poprawił się tak, że nadal mając głowę na kolanach ukochanego widział jego twarz - słucham Cię, Lou.
-Nadal,... czy nadal chcesz mieć na nazwisko Tomlinson? Tak w przyszłości?
-Kiedyś tak, oczywiście, że tak. Bardzo bym tego chciał - kiwnął głową zakładając nogę na nogę i machając nią. Skupił wzrok właśnie na niej - a czemu pytasz?
-A może nie chciałbyś przyśpieszyć tempa i nosić nie długo moje nazwisko? -zapytał i zobaczył jak Harry wstaje i siada naprzeciw niego.
-Lou, co ty mówisz? - nie chciał ekscytować się za bardzo, ponieważ to mógłby być któryś z żartów Louisa na ten temat.
-Pytałem się czy wyjdziesz za mnie i zostaniesz moim mężem - zza pleców wyciągnął małe, czerwone opakowanie, które odrazu otworzył pierścionek.
Harry był naprawdę zaskoczony. Jego mina była nie do opisania. Złapał się za głowę i bez dźwięku zaczął się śmiać .
-Louis...- popatrzył na niego.
-Oh, czyli nie. No trud... - otworzył oczy gdy poczuł jak Harry złącza ich usta ze sobą. Ich pocałunek był długi, z początku agresywny ale później łagodny i pełen uczuć.
-Gadasz głupoty - zaśmiał się gdy w końcu przerwali. Trzymał jego twarz w dłoniach - oczywiście, Lou. Tak, chce mieć twoje nazwisko - zaśmiał się i znów połączył ich usta w pocałunku ale tym razem krótkim.
CZYTASZ
Rose|| Larry Stylinson ✔
Fanfiction#6 w ff, mega dziękuję (04.12.2017r.) Louis kochał robić niespodzianki. Louis kochał patrzeć na uśmiech osoby, która mu się podobała. Louis nie mógł nic zrobić gdy tą osobą okazał się Harry. Harry kochał róże. Harry zawsze miał uśmiech na twarzy...