52.

1.2K 112 71
                                    

Miłego wieczoru! Miłego czytania!

Louis położył się wykończony na łóżku i miał ochotę zakopać się pod kołdrą na zawsze. Przegrał dziś mecz i był zły bo to tylko z jego winy a na dodatek Harry go bardzo denerwował. Irytował go swoimi pytaniami "czy wszystko dobrze? ", "jak się czujesz ?", "nie martw się masz jeszcze przed sobą kilka meczy". Louis gdy jest zdenerwowany nie warto z nim rozmawiać bo jest później strasznie chamski i kłótliwy. Zaczął wyklinać pod nosem i chciał rozwalić wszystko co było na jego drodze. Chwycił telefon do ręki gdy usłyszał ciągłe SMS-y przychodzące na jego numer. Odblokował telefon i zobaczył kto kto.

Simon:

Zjebałeś Tomlinson. 

Simon: 

Jesteś gówniany w te sprawy i zawalisz jeszcze jeden mecz to nawet najsłabszy klub Cię nie zatrudni.

Simon: 

Jesteś nic niewartym śmieciem, Louis.  

Louis wściekł się wiadomościami od Simon'a i rzucił telefonem o ścianę. Kolejny telefon w tym miesiącu ale nie zraniło to Louisa jak słowa Simon'a - Kurwa! - krzyknął na cały dom. Mogli słyszeć go sąsiedzi ale zbytnio się tym nie przejął. Naprawdę się starał ale dzisiejszy dzień nie był jego. Całą winę zwalał na siebie, choć prawda była inna. Harry słysząc słowo Louisa z jego sypialni i dźwięk, że coś się tłucze szybkim krokiem poszedł do tego pomieszczenia. Drzwi były zamknięte więc postanowił zapukać. Gdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi ostrożnie otworzył drzwi martwiąc się o Louisa. Harry nie rozumiał jego wściekłości. Oglądał ten mecz w telewizji i widział jak Louis się starał grać najlepiej jak potrafił. 

-Louis, wszystko w porządku? - wszedł dalej do pokoju odbierając z rąk szatyna szklaną lampkę. Harry był przerażony, że zastał ukochanego w takim stanie. Mógł sobie coś zrobić a ten miałby ogromne wyrzuty sumienia, że go nie było przy nim - kochanie oddaj tą lampkę - wyrwał ją z rąk szatyna gdy ten zluźnił uścisk. 

-Odejdź Harry i zostaw mnie- warknął w jego stronę siedząc na rogu łóżka mając spuszczaną głowę w dół. 

-Nie zostawię Cię tu samego - szepnął do niego siadając obok szatyna - boję się o ciebie, kocie. 

-Wyjdź! Ne rozumiesz? - krzyknął a Harry spiął się na łóżku. Mimo, że chciał spełnić to o co poprosił go Louis nie mógł. Coś chciało aby ten tu został - Kurwa, głupi jesteś czy coś? Wyjdź! 

Louis wstał i podszedł do drzwi aby otworzyć je szerzej- Wyjdź stąd! - warknął znów w jego stronę. Harry był przerażony zachowaniem swojej sympatii. 

-Przepraszam - szepnął w jego stronę i chwytając ścierkę wyszedł z pokoju. Chciało mu się płakać, ponieważ był okropnie potraktowany przez Louisa. Nie tak wyobrażał sobie ich wspólny wieczór z Louisem. Na to wygląda, że będzie spać w salonie na kanapie. 

Usiadł na krześle w kuchni i schował twarz w dłonie. Zaczął cicho łkać. Nie znał Louisa z tej strony i wiedział, że przyczyną tego musiała być sytuacja sprzed kilku lat. Otrzepał niewidzialny kurz z nóg i wstał z krzesła ocierając łzy. Wiedział, że Louis potrzebował czasu i szatyn był świadom, że jeżeli będzie chciał porozmawiać z Harry'm to to może zrobić pod warunkiem, że usłyszy szczere przeprosiny za swoje zachowanie. Harry kilka razy przemierzył całe mieszkanie Louisa, ponieważ chodził co chwila do łazienki. Przy okazji nasłuchując czy z Louisem wszystko okej. Poszedł ostatni raz do toalety tym razem aby nalać płynu do wanny i nasypać płatków róż. 

Gdy to zrobił poszedł do sypialni szatyna i zapukał lekko w drzwi, które uchylił - Louis - zaczął i wepchnął głowę do pomieszczenia. Było ciemno i zauważył jak Louis leży skulony na łóżku i ciągle rusza nogą co oznaczało, że nie śpi - zrobiłem Ci kąpiel. Idź się wykąpać, dobrze Ci to zrobi, Louis - za informował go o tym 

Rose|| Larry Stylinson ✔Where stories live. Discover now