53.

1.2K 110 43
                                    

Dzień dobry! 

Miłego dnia! 

Miłego czytania!

-Co powiedział terapeuta? 

-Powiedział, że ze mną wszystko okej i, że skontaktuje się z moim obecnym psychologiem aby też brał pod uwagę ten temat. 

-Do chyba dobrze - chwycił rękę Louisa gdy zawiązał szalik  wokół szyi. Zbliżała się zima i chłopcy woleli teraz ubierać się w kurtki i płaszcze aby nie leżeć później całe dnie w łóżkach - poczekaj czapka Ci się przechyliła - zatrzymał się i odwrócił się w stronę Louisa aby poprawić jego czapkę - proszę. 

-Dziękuje, słońce - uśmiechnął się do niego i wysłał w powietrzu buziaka - do domu? 

-Tak, jest już ciemno a ty boisz jeździć po ciemku. 

-Z tobą się nie boję - odezwał się gdy wsiadł do auta. Odpalił auto i ruszył w stronę domu Harry'ego. 

-Ja idę się odrazu wykąpać. Oglądamy jakiś film? 

-Możemy - zestresował się tym, że coraz bliżej byli domu Loczka. Chciał dziś z nim na poważnie porozmawiać - ale najpierw chciałbym z tobą porozmawiać, dobrze? 

-Dobrze, skarbie - uśmiechnął się nieśmiało do niego. Wyczuł, że Louis był czymś zestresowany. Nie trudno było to zauważyć. 

***

-Możemy już? - zapytał gdy sam wrócił z mycia. Zastał Harry'ego siedzącego na łóżku i czekającego na niego.

-Oczywiście - uśmiechnął się do niego. Od Louisa na kilometr można wyczuć zdenerwowanie - o czym chciałeś pomówić?

-Chciałem abyś mi nie przerywał, okej? Jest to dla mnie bardzo ważne.

-Dobrze, kochanie ale mów o co chodzi bo się boję.

-Okej, to może zacznę od tego, że będę chciał rozmawiać o tym co było trzy lata temu. Uwierz, że nie każdy wie co się stało. Nawet moje siostry nie wiedziały tylko rodzice więc pamiętaj, że to dla mnie było okropne wspomnienie i ważne aby nikt oprócz Ciebie nie wiedział. Nie jest to wiadomość do plotek - Harry pokiwał głową i dał mu znak, że może kontynuować. Widział, że ze słowa do słowa było jeszcze gorzej i złapał go za rękę aby dać mu chociaż trochę otuchy - zaczęło się cztery lata temu. Nie byłem na początku taki jaki jestem teraz. Chodzi mi o homoseksualizm. Nie wiedziałem o tym dopóki nie poznałem Drake. Zakochałem się w nim, była to moja pierwsza miłość. Było wspaniałe, był kochany, miły, opiekuńczy, zabierał mnie na randki, miał dobry kontakt z dziewczynami. Kochały go, ja też. Problem zacząć się wtedy gdy po roku mi się oświadczył. Nie byłem w stanie odmówić. Nikt nie był w stanie odmówić takiemu mężczyźnie. Zgodziłem się. Mieszkaliśmy u siebie nawzajem. Ja spałem u niego, on u mnie. Miał kiedyś, to znaczy może nadal ma dom. Mimo to, że byliśmy zaręczeni to jakoś nie mogłem się z nim kochać. Nadal było to dla mnie coś nowego i nie mogłem się przełamać. Po prostu nie mogłem. On ciągle nalegał, dzień w dzień a ja odmawiałem - zatrzymał się - kłóciliśmy się przez to kilka razy. Prawie dzień w dzień. Codziennie rano i wieczorem zaczął mnie całować i chciał czegoś... czegoś więcej.
Dał sobie spokój na kilka dni ale później stało się coś okropnego. Zaczął traktować mnie jak szmatę, jak kogoś najgorszego. Bił mnie, wyzywał, krzyczał. Wmawiał, że jestem śmieciem, nic niewartym człowiekiem. Powiedział, że jestem obrzydliwy, nieprzystojny. I dlatego mam małą samoocenę. Nawet nie wypuszczał z pokoju i głodził. Jedyne co wtedy dostawałem to półtora litra wody na dzień, czasami na dwa - odchrząknął, nawet niezuważył jak zaczęły płynąć po jego oczach łzy - Nie patrz się tak Harry. To dopiero początek - poprawił się na łóżku - któregoś razu doszło... doszło do tego, że z...zostałem, zostałem... - szukał jakiegoś innego znaczenia tego słowa - wykorzystany. Niejednokrotnie - zaczął jeszcze mocniej płakać gdy przypomniał sobie te sytuacje. Harry był wstrząśnięty tym jak ktoś mógł kiedyś skrzywdzić Louisa. Tak piękną, cudowną osobę. Otworzył szerzej usta - p...później zos...tałem zamknięty w p...piwnicy. Robił to kilkukrotnie, mówiąc, że musi odbić s...sobie te lata. Znienawidziłem go, on mnie zmienił na kogoś innego. Moja miłość wygasła do niego. Nie czułem do niego nic poza nienawiścią. Po miesiącu przychodzili jego koledzy. Stałem się ich pośmiewiskiem, ich zabawką na której mogli się wyrzyć. Pamiętam jak T...trzy razy w tygodniu przychodzili g...grupą i... - schował twarz w dłonie i zaczął jeszcze mocniej płakać. Potrzebował chwili, którą mógł dać mu Harry - oni tam tak wszyscy ze mną. To było okropne, nie rozumiałem dlaczego on mi to zrobił. Myślałem, że on też mnie kochał. Pokazywał mi to. Później nawet on dołączył do tego jebanego, grupowego pieprzenia mnie. Nie chciałem, nie ważne ile razy odmawiałem to dostawałem jakimś cienkim paskiem. Po plecach, brzuchu, nogach. Dwa razy dostałem w twarz. Nawet nie wiesz jakie to uczucie jest być nazywanym męska dziwką i traktowanym jak dziwka - zrobił usta w cienką linie. - kilka razy chciałem uciec ale ciągle ktoś u niego był. Pewnego dnia gdy Drake wyjechał i zostałem z jego kolegą, który też mnie wcześniej wykorzystywał to dobierał się do mnie. Było to ochydne. W...wykorzystałem to i kopnąłem go w krocze bijąc go w twarz i brzuch. I uciekłem. On mimo to, że miał niezłe dochody z tego, że codziennie ktoś u mnie był postanowił dać sobie spokój. Mama mówiła, że widziała go z kimś innym. Znalazła go i ostrzegła. Trwało to prawie pieprzone dwa lata. Dwa lata byłem wykorzystywany przez własnego narzeczonego i jego kolegów. Mimo to, że minęły te trzy lata to nie potrafię o tym zapomnieć. Miałem tyle okazji do zemsty ale nie potrafiłem tego zrobić. Jestem za słaby. Mama po miesiącu zapisała mnie do doktora Hingsa, który jest moim psychologiem i przyjacielem od trzech lat. Pozwolił mi sobie płakać na ramieniu. Pozwolił na siebie krzyczeć, rozbijać szklanki. Pozwalał na  wszystko. Tak trwa do teraz. Mam zrażenie do ludzi ogromne. Nie przyjaźniłem się z nikim od trzech lat. Nie odzywałem się do nikogo bo przyjaciele Drake byli moimi przyjaciółmi.

-Louis... - odezwał się Harry gdy zrozumiał, że ten przestał rozmawiać - kochanie, nie mam zielonego pojęcia co powiedzieć. P...pierwszy raz jestem w takiej sytuacji.

-Po prostu mnie przytul, Hazz - popatrzył na niego spod mokrych rzęs. Harry też płakał bo była to naprawdę dramatyczna historia, która przytrafiła się jego ukochnemu.
Naprawdę nie rozumiał jak ktoś mógł coś takiego zrobić? Jak można tak skrzywdzić człowieka? Przecież za to idzie się do więzienia.

-Obiecuję, że nic złego już się tobie nie stanie. Jesteś bezpieczny, kochanie - pocałował jego głowę kołysając nimi.

Chłopcy w tej pozycji spędzili naprawdę dużo czasu. Louis w końcu zasnął a Harry mógł położyć go do łóżka. Zaraz obok położył się on sam i objął go swoim ramieniem. Louis miał wlepioną twarz w klatkę piersiową Loczka. Harry bawił się włosami szatyna patrząc na jego zapłakaną twarz. Nie mógł uwierzyć, że taka osoba jak Louis skrywała w sobie tyle złych wspomnień, tyle złych przeżyć.

Wiedział, że teraz zrobi wszystko aby szatyn był szczęśliwy i aby zapomniał o tych złych przeżyciach.

***

Dodane: 2 październik 2017r.

INFO!
Postanowiłam, że rozdziały będą pisane codziennie (zostawiam tak jak było) ale po jednym rozdziale, ponieważ nie wyrabiam się z dwoma na dzień.

Mam nadzieję, że zaakceptujecie to.

Miłego dnia!

Rose|| Larry Stylinson ✔Where stories live. Discover now