84.

898 81 47
                                    


Miłej nocy!

Harry wszedł do ciepłego domu, jego nozdrza opatulił przyjemny zapach z kuchni. Uśmiechnął się gdy usłyszał jak szatyn nucił cicho piosenkę. Uważał, że miał naprawdę świetny głos i musi to pokazać.

Louis zaś uważał, że dodatkowa sława ze śpiewania jest mu nie potrzeba.

Zgodził się na współpracę z Bebe Rexhą i Stevem Aokim ale postanowił, że tylko na tym przystanie.

Harry namawiał go do kontynuownia tego ale Louis odpowiedział, że jeżeli tak bardzo chcę aby szatyn śpiewał to będzie to śpiew tylko dla niego, nikogo innego.

Harry otrzepał się ze śniegu i zrzucił kurtkę ze swojego ciała następnie odwieszając ją na ładny wieszak, który zdobił ich korytarz. Buty odłożył i odrazu na nogi założył milusie kapcie, które kupił im Louis - heej! - krzyknął wchodząc do kuchni i witając się krótkim buziakiem w policzek - co gotujesz? 

-Spaghetti bolognese. 

-Oooo, kocham Cię - pocałował go w policzek i sięgnął po naczynia 

-Wiem - uśmiechnął się do niego mieszając energicznie makaron - jak w pracy?

-A weź przestań, maskara jakaś. Z każdym dniem jest coraz więcej dzieciaków przed szkołą i po szkole a bywa tak, że zostaje sam na kasie i sam muszę robić kawę. Staram się nie panikować i doprowadzić to do ładu - mruknął myjąc ręce i patrząc jak Louis nakłada jedzenie na talerze - daj zaniosę a ty umyj ręce.

-Dzięki - powiedział wykonując polecenie swojego chłopaka. Gdy zasiadł do stołu, na przeciw bruneta uśmiechnął się do niego życząc smacznego - gdzie Wigilia?

-Nie wiem, może u nas? - wytarł usta chusteczką - Nie wiem, Louis. Zależy jakie plany ma twoja rodzina, to zależy wszystko od nich.

-A twoi? - napił się picia, które nalał Harry - Gemma, Michael, tata, mama?

-Mamy na sto procent nie zaproszę - popatrzył na niego kpiącą miną - nie zasługuje na to aby siedziała ze mną przy jednym stole.

-Harry, to twoja mama. Ona Cię urodziła, wychowała. Odpuść jej, może zmieniła zdanie na ten temat. Skąd wiesz?

-Stąd wiem bo mam stały kontakt z Gemmą i ciągle na mnie gada. Nie tylko na mnie ale też na Ciebie. Nie wybacze jej dopóki nas nie przeprosi. Prosto w twarz, nawet gdyby to miało być przez dziesięć lub nawet dwadzieścia lat.

-Wrócimy jeszcze do tej rozmowy, okej?

-oczywiście - mruknął do niego  - zapomniałbym - znów wytarł swoje usta pełne sosu - przyszedł dziś jakiś mężczyzna i pytał się o Ciebie. Nie chciał powiedzieć nazwiska i imienia ale ciągle sie pytał i dwa, może trzy razy zapytał jak się nam układa.

-Jak wyglądał? - zaprzestał jeść aby uważnie skupić się na opisie osoby, która o niech pytała.

-Blond włosy, ale było widać, że farbowane. Karnacja taka średnia trochę, oczy niebiesko- zielone. Znasz?

-Nie kojarzę - oparł się o siedzenie następnie opatulił się rękoma na brzuchu.

-Nie wiem, jak może go spotkamy to Ci pokaże, Louis - skończył swój posiłek i zabrał ich talerze do kuchni - dziękuję, było pyszne - pocałował go w usta schylając się na wysokość jego ust.

-Idziemy na zakupy? - zapytał gdy ich usta się odczepiły od siebie - na te takie z ciuchami i możemy coś do jedzenia kupić.

-Jak chcesz to możemy - usiadł w salonie zostawiając Louisa samego w jadalni - idziesz?

-Tak, już idę - krzyknął do niego biorąc po drodze telefon i odczytując Sms'a od swojej siostry - Pheophe znów chce aby przeczytał jakiś romantyk, nie chcesz może Ty?

-Ty jesteś jej bratem, jej rodziną.

-Ty jesteś jej szwagrem, musisz jakoś złapać z nią temat - usiadł koło niego opisując jej, że się zgadza. Nie chciał robić jej przykrości.

-Nie jestem jej szwagrem. Nie jestem twoim mężem aby być jej szwagrem, Louis - przewrócił oczami kładąc głowę na jego klatce piersiowej.

-Jesteś prawie szwagrem, Harry - mruknął gdy poczuł lekki oddech na swojej klatce piersiowej.

Poczuł pocałunki przez koszulkę przez co poczuł przyjemny dreszcz na swoim ciele - Louis?

-Mhm? - mruknął patrząc nadal na telewizor i chcąc zignorować pocałunku na swoim brzuchu.

-Może byśmy się wiesz no, położyli...? - zachichotał bo poczuł jak robią mu się czerwone policzki - wiesz, no położyli z małymi, niewinnymi pocałunkami?

-Wiesz, Harry bardzo chętnie ale później będę miał mały problem a coś Ci obiecałem - mruknął do niego patrząc mu w oczy.

-Przestań, zignorujesz to albo pozwolę raz Ci odpuścić, proooszę - wrócił do dalszej czynności całowania jego brzucha przechodząc tym razem do szyi - Louuu...

-To nie będzie to samo - odchylił głowę do  tyłu znów dając się ponieść ustą bruneta.

-Proszę, chodź na górę, tam będzie wygodniej, odrazu zaśniemy, wstawiamy rano pobiegać i tak dalej, i tak dalej - zaśmiał się lekko, powoli i zwinnie wchodząc na kolana chłopaka. - Louis, proszę - powiedział szeptem któryś raz z kolei.

Louis chwycił jego uda podnosząc ich do góry. Louis miał więcej siły niż Harry bo mimo swojego małego wzrostu to był bardziej umięśniony. Harry uśmiechnął się pod nosem całując jego usta w długim pocałunku. Louis szedł powoli i ostrożnie na górę ale w pewnym momencie nie wytrzymał, ponieważ był tak najedzony, że bolał go brzuch.

Zatrzymał się i poszedł trochę w prawą stronę opierając Harry'ego o zimną ścianę - ohh... - jęknął na dotyk ściany ale po chwili wrócił do namiętnego pocałunku.

Jego nogi jeszcze bardziej zakleszczyły Louisa przez co Louis mógł dać swoją jedną rękę na placu lekko je głaszcząc.

Ich pocałunek z każdym momentem się zwiększał i tym razem był bardziej agresywny. 

Mimo, że chłopcy po tym długim pocałunku nie doszli do sypialni gdzie mieli zasnąć to położyli się w salonie obok siebie i przytulając się do siebie zasnęli. Nie wiedzieli jakim cudem, ponieważ nawet leżąc się całowali.

Mogli z ręką na sercu stwierdzić, że to był jeden z najlepszych wieczorów.

💚💙
Dodane; 30 października 2017
ZAPRASZAM NA "Love In The Phone"  - książkę piszę z swaghamster_ . Zapraszamy!

Miłej nocy, kochani!

Rose|| Larry Stylinson ✔Where stories live. Discover now