90

935 79 45
                                    

Miłego czytania, miłego dnia!

Harry złożył krótki pocałunek na czole swojego ukochanego. Leżeli obaj w salonie na dywanie i oglądali film "Szkoła uczuć" a Harry'emu już chciało się płakać - Przy...przypomnij mi dlaczego w...wybraliśmy ten film? - zapytał cicho Harry, który mówił już przez łzy.

-Płaczesz? - szepnął a gdy usłyszał ciche potwierdzające mruknięcie z jego strony jego oczy również opuściły łzy - ja też - zaszlochał.

Harry zachichotał cicho bo widok płaczącego szatyna jest mało spotkany. Zwłaszcza przy oglądaniu filmów.

Harry ponownie złożył pocałunek na jego czole tuląc go do swojej klatki piersiowej - wszystko, wszystkim. Prawdziwa miłość prawdziwą ale nie chciałbym jej z tobą w taki sposób przechodzić.

- Też bym nie chciał Harry - mruknął podnosząc się i opuszczając ramiona swojego chłopaka - idę po chusteczki i czekoladę - mruknął wstając.

-Nie wolno tak, jesteśmy na diecie - podniósł ręce do góry w geście oburzenia.

-Im też nie wolno było jej uśmiercić, bo byli zakochani ale to zrobili - pokazał na niego palcem - więc nam można zjeść czekolady, nawet dwie - poszedł do kuchni wolnym krokiem aby wziąć czekoladę a później chusteczki, które leżały obok na stole.

Wrócił do swojego chłopaka kładąc się koło niego tak jak wcześniej i łamiąc czekoladę na kawałki - co byś zrobił gdybym umarł, Lou? - zadał ciche pytanie.

-Nie gadaj takich głupot Harry, dobrze wiesz, że to się nie stanie. Będziemy żyć do swoich praprawnuków i nawet dłużej - podał mu czekoladę.

-A gdyby się stało, że umrę pierwszy. Co byś zrobił?

-Gdyby tak się stało, oczywiście wypluje to - udał, że pluje za siebie - płakałbym, prosił Boga abym do Ciebie dołączył. Później ogarnął się trochę bo wiem, że tego byś nie chciał. Nadal byłabym w rozpaczy, żałobie. Codziennie Cię odwiedzał, śmiał się z tobą. Opowiadałbym twoje kawały i uczył tych nowych ale zapewne będziesz o nich wiedział pierwszy - popatrzył smutno w jego oczy - ale nigdy Ci nie pozwolę abyś odszedł. I śmiercią i z jakiegoś powodu. Nie potrafiłbym bez Ciebie żyć. Jesteś miłością mojego życia - pocałował jego dłoń i wrócił wzrokiem na niego.

-Lou... - szepnął i odwrócił wzrok aby nie patrzeć na przygnębający go widok. Nie wiedział co powiedzieć. Nie wiedział, że tym pytaniem może tak bardzo zasmucić swojego chłopaka.

-Nie darady tego opisać. Jest to nie do opisania, Harry - mruknął chcąc aby Styles na niego popatrzył - a Ty? Co byś zrobił? 

-Tęskniłbym, płakałbym, krzyczałbym, tak jak Ty prosiłbym Boga - powiedział smutno - przeklinałbym wszystkich dookoła.

-Skończmy już temat i pooglądajmy jakiś głupi film - mruknął znów wstając i idąc do półki z filmami - bajka? Piękna i Bestia?

-Mhm, oczywiście - uśmiechnął się do niego - kto byłby Piękna a kto Bestią?

Louis znów dołączył do swojego chłopaka patrząc mu w oczy. Tym razem śmielej - ja Bestią Ty Pięknym, to oczywiste.

-Dlaczego tak?

- Bo jesteś przystojnieszy, kochanie. Bardziej przypominasz Belle- pocałował jego żuchwę wracając do wcześniejszego miejsca.

-A co jak ja chce być Bestią bo tu jesteś przystojnieszy i piękniejszy?

-To się nie zgodzę bo tak nie jest Harry - przewrócił oczami i zachichotał cicho.

-Jest tak. Jesteś przystojny, piękny. W ogóle pasujesz bardziej do tej Pięknej niż do Besti. Ciałem bardziej przypominasz ją niż jego. Jesteś niski.

Rose|| Larry Stylinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz