- Lucas, ja naprawdę przepraszam, zaraz wam wszystko wyjaśnię, to nie tak jak myślicie, bo pewnie ty Jess też o wszystkim wiesz, ale naprawdę zrozumcie, że to nieporozumienie. - zaczęłam swoją wypowiedź - On mnie zaprosił w zamian za podwózkę, wtedy kiedy Matt zachorował. Ja jakoś nie umiałam odmówić i poszłam, ale nic między nami nie zaszło, nawet dowiedziałam się paru rzeczy o Nicku, ale potem odwiózł mnie do domu. Jeszcze raz was, a szczególnie ciebie Lucas, przepraszam. Nie bądźcie źli, proszęęę. - przeciągnęłam ostatnią literę i zrobiłam maślane oczka.

- Dziś poniedziałek, ja Lucas.

- I ja Jess.

Powiedzieli równocześnie i dodali:

- Wybaczamy wszystko.

Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam ich, wiem jedynie, że Lucasa coś trapi, ale jeśli będzie gotowy sam mi wszystko powie. Zjedliśmy nasze drugie śniadanie i udaliśmy się na lekcję. Słuchałam nauczycieli uważnie, aby odpędzić się od wszystkiego, co mieszało mi w głowie. Nick i jego złość, Lucas i jego problemy, dziwi mnie też, że oboje mi tak wszystko przebaczyli bez żadnych głębszych wyjaśnień. Po wszystkich ciekawych zajęciach wyszłam przed szkołę i zobaczyłam Nicka z jakąś panienką, ale to była norma, i Lucasa patrzącego się w jeden punkt, którym było drzewo?

- Lucas, wszystko w porządku ? - spytałam.

- Nie, Amber, musimy porozmawiać. - powiedział, a ja pokiwałam głową. Poszliśmy w kierunku parku.

Chodziliśmy po alejkach, patrząc na biegające i śmiejące się dzieci, na psy, które bawiły się ze swoimi właścicielami, aż usiedliśmy na naszej ławce. Znajduje się ona obok wierzby. Nikt na niej nie siada, bo ludziom przeszkadzają opadające liście, ale według nas dodaje to uroku. Jess nie wie o niej, tylko ja i Lucas spotykaliśmy się w tym miejscu, zazwyczaj kiedy uciekaliśmy od problemów, albo chcieliśmy pobyć sami. Ta ławka jest naszym tajemniczym miejscem.
Ja z Lucasem poznałam się wcześniej, nasi rodzice znali się za czasów liceum i tak się złożyło, że urodzili dzieci, które nawzajem się pokochały, po przyjacielsku oczywiście. Z Jess poznałam się w przedszkolu, kiedy pewien chłopak wyjechał, ale na szczęście wtedy zjawiła się ona. Od tamtej pory tworzymy takie trio.

- Lucas, o co chodzi ? - zaczęłam rozmowę.

- Amber, powiem prosto z mostu, nie chcę owijać w bawełnę. Ja wyjeżdżam. - wypowiedział te słowa, a mnie wbiło w ziemię, on nie może wyjechać, nie może mnie zostawić.

- Ale... ty nie możesz, jak to możliwe ? - odezwałam się roniąc łzę.

- Amber mi też trudno z tym wszystkim, chciałem być przy tobie i Jess, chociaż do końca szkoły, jeszcze te dwa lata, ale nie mam wyjścia. Wyjeżdżam do Londynu. Tata musi zarządzać naszą nową firmą, ma małe kłopoty. Przekonałem rodziców, aby zaczekać z odlotem do twoich urodzin. - popłakałam się, ja bez niego nie umiem funkcjonować, on wie o mnie więcej niż ja. On mnie zna jak nikt inny...

- Hej, Amber nie płacz, będzie dobrze. Media i inne pierdoły, przecież nie mógłbym zostawić tego wszystkiego co mamy. Głowa do góry, jeszcze ponad tydzień. - Tylko tydzień. - Jess już wie, chciałem ci powiedzieć wtedy wieczorem, no ale sama wiesz.

Jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Ja byłam na przejażdżce z Nickiem, a Lucas mnie potrzebował. Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w ciszy, a kiedy ochłonęłam poszliśmy pod mój dom. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Dziś poniedziałek, a mój braciszek zaprosił sobie swoich koleżków. Nick i Kevin siedzą na sofie, ale nie zwracając na nich uwagi pobiegłam do pokoju. Weszłam do środka i pierwsze co, to weszłam pod prysznic. Muszę się odprężyć, wziąć się w garść. Cały tydzień muszę być dla Lucasa, dla nikogo więcej. On w tym momencie jest najważniejszy. Byłam chyba godzinę w łazience, a kiedy wyszłam postanowiłam odrobić lekcję. W końcu była dopiero osiemnasta, a spać nie mogę bo obudzę się za wcześnie. Skupiłam się na zadanych pracach domowych. Po piętnastu minutach odezwał się mój telefon.

Nick:

Wszystko w porządku? Nie przywitałaś się nawet.

Pfff nie mam zamiaru mu odpisywać. Siedzi na mojej kanapie, robi jakieś awantury, a teraz pisze, nawet nie zapyta osobiście czy wszystko w porządku, chociaż miał taką możliwość. Odłożyłam telefon i po godzinie byłam przygotowana na jutrzejszy dzień w szkole.
Dochodzi dwudziesta, ja zrobiłam się trochę głodna, więc zeszłam na dół. We troje siedzą i oglądają jakiś durnowaty mecz. Po cichu zrobiłam sałatkę owocową i chciałam odejść, ale wpadłam w czyjąś klatę.

- Nie ładnie tak nie odpisywać. Wiesz ? - jak zawsze mówił z tym swoim uśmieszkiem - I nawet nie przeprosisz, gdy we mnie wpadłaś, tak też nie ładnie.

- Nie mam humoru, zejdź mi z drogi. - odepchnęłam go i poszłam w swoją stronę, na moje nieszczęście on poszedł za mną. Weszłam do pokoju i chciałam go zamknąć, lecz on zatrzymał drzwi stopą. Wpadł do środka i usiadł wygodnie na łóżku.

- Mówiłam, nie mam humoru, aby jeszcze ciebie znosić. Wyjdź stąd. - powiedziałam, ale on nie ruszył się z miejsca.

- Nie. - odparł i jeszcze się poprawił na moim łóżku.

- Dopóki się nie uśmiechniesz, nie wyjdę. - na co ja uśmiechnęłam się sztucznie, tylko po to by go wygonić.

- Nie ośmieszaj się, to nawet nie był uśmiech, chodziło mi o prawdziwy uśmiech. W tamtej chwili popchnął mnie na swoje kolana, usiadłam na nich a on... zaczął mnie łaskotać. Położył mnie na łóżku, przetrzymywał stopy i je łaskotał. Ja nienawidzę łaskotek, ale jak na nie szczęście je mam i to akurat największe na stopach. Skąd on to wie... nie wiem. Łaskocze mnie już z dwie minuty, a ja mam dość śmiechu, boli mnie brzuch. I właśnie teraz przyszli moi obrońcy, a przynajmniej tak myślę. Przyglądają się nam rechocząc i nic nie robiąc.

- Pomocy noo. Matt, powiedz żeby przestał! Kevin!

Po minucie Nick przestał. Wstałam i zaczęłam głęboko oddychać.

- No, o taki uśmiech mi chodziło, dzięki chłopaki za pomoc. A i Amber dzięki za zaproszenie, będę. - uśmiechnął się i wyszedł, a ja morderczym wzrokiem popatrzyłam się na chłopaków. Kevin wyszedł, a Matt został, by oznajmić mi o wyjeździe rodziców... z Mią. To dziwne, ale okej. Przyda jej się trochę opieki z ich strony.

Sprawdziłam jeszcze portale społecznościowe i odczytałam wiadomości o potwierdzeniu przybycia na urodziny. Już prawie zasypiałam, kiedy usłyszałam głośne ,,kurwa,, , wypowiedziane przez Nicka. Ciekawa zdarzenia zeszłam na dół, ale to co tam zobaczyłam, nie było miłym widokiem... .

Kingsiaz ❤️
-> Rozdział poprawiony przez pretty_girl_519
Dziękuję!

It's Complicated  Where stories live. Discover now