-W...w centrum, The Mall. - powiedział łkając i przesuwając się na miejsce pasażera. Trochę się uspokoił ale nadal do końca mu nie przeszło - prze...przepraszam, Harry. 

-Cichutko Louis. Nic się nie stało, od czego są przyjaciele? - Louis zdziwił się tym co powiedział Harry i nie odezwał się. Co jakiś czas pokazywał brunetowi gdzie ma skręcić. Głowę miał opartą o siedzenie i zamknął mokre od łez oczy. Naprawdę chciałby aby ta sytuacja nigdy się nie zaistniała. A może to lepiej? Może teraz Harry zobaczy, że nie ma co przyjaźnić się z taką ofermą i powie, że nie chcę mieć z nim kontaktu. Harry zaparkował pod wielkim budynkiem i szybko podbiegł po stronie Louisa i otworzył mu drzwi. - Jaki numer mieszkania? - zapytał. 

-W...weź auto i jedź d...do domu, ja jutro je odbiorę. - podrapał się po karku. -  Do zobaczenia, Harry.

-O, nie, nie, nie, Loueh. Zostanę u Ciebie czy chcesz czy nie. - powiedział idąc za Louisem. Louis przymknął oczy i poszedł do drzwi wpisując kod. Po chwili chłopcy usłyszeli dźwięk, który oznaczał, że drzwi można otworzyć. Louis pokierował Harry'ego do windy i wybrał numer. - mieszkasz na ósmym piętrze? Ja piernicze.

-Ta... - powiedział opierając się o zimną ścianę w windzie. Nie chciał aby Harry zauważył jego łzy więc spuścił głowę. Po chwili usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi windy i automatycznie wysiedli. Harry był pod wrażeniem bogatego bloku w którym mieszkał Louis. Więc nic dziwnego, że brunet zachwycił się wnętrzem mieszkania Louisa. -prze..przepraszam za bałagan.

-Nic nie szkodzi, Loueh. - odezwał się Harry ściągając z siebie bluzę, którą wcześniej na siebie narzucił. -To co? Przynieś mi koc i poduszkę i kładę się na tym - usiadł na kanapie - niesamowicie wygodnym meblu.

-Ja się tutaj położe Harry. Nie zaczynamy tego co było u Ciebie. Idź się wykąp a ja zmienię Ci pościel w sypialni.

-Okej, tylko powiedz gdzie co jest. - odezwał się Harry i gdy Louis pokazał mu gdzie co jest i wszystko wytłumaczył to mógł w spokoju się wykąpać i przemyśleć co się stało Louisowi.

Louis poszedł do szafy i wyciągnął jedną z najładniejszych pościeli jakie miał w domu i poszedł do sypialni. Gdy znów zaczął rozmyślać nad tym co dzieję się w jego życiu, znów zaczęły lecieć łzy. Louis ich nie chciał. Louis ich nienawidził. Gardził nimi. Szybko otarł łzy pojawione na policzku lecz kolejne tworzyły swoją ścieżkę na zaczerwienienionej skórze Tomlinsona. Louis pozwolił swoim łzą lecieć po policzkach i nie przejmował się tym. Gorzej nie mógł wyglądać. Trudno się mówi.

Gdy Harry wyszedł z toalety znów zobaczył zapłakanego Louisa. Nie odezwał się tym razem. Uważał, że jak Louis będzie chciał porozmawiać to to zrobi. Wiedział, że naciskanie na człowieka w takiej sytuacji jest złe. - Już Ci daje ciuchy. Nie wiem czy się w nie zmieścisz czy coś ale to moje największe jakie mam. - powiedział dając mu kilka pozszywanych kawałków materiału.

-Dziękuję Louis. - powiedział Harry czekając zanim Louis wyjdzie z sypialni aby ten mógł się swobodnie ubrać.

***

-Harry? - zapukał w drzwi od swojej sypialni - czemu moja pościel jest tutaj?

Harry otworzył oczy bo ze zmęczenia zasnął wyczekując na Tomlinsona. Harry musiał przyznać, że chłopak długo się myje - Może dlatego, że śpisz tutaj? Jestem u Ciebie gościem i powinienem czuć się dobrze. A będę się czuł jak będziesz spać koło mnie - poklepał miejsce koło siebie i czekał aż Louis zrobi jakiś krok w jego stronę.

-Harry... - szepnął. Louis naprawdę czuł się dziwnie w towarzystwie chłopaka. Czuł się kochany, potrzebowany, opiekowany, rozpieszczany. Louis usiadł na łóżku i wziął leki, które leżały na stoliku nocnym popijając je wodą. - Dobranoc, Harold. - powiedział zakrywając się kołdrą aby stłumić płacz, który czuł, że nadchodzi.

-Dobranoc Louis. - przybliżył się do Louisa. - Loueh? Znów płaczesz?

-Śpij Harry. Nikt n...nie płacze. - przełknął głośno śline.

-Czy chcesz o czymś ze mną porozmawiać?

Tak. Chcę Ci powiedzieć, że zakochałem się w tobie po uszy, dupku. - pomyślał.

-Nie, Harry. Śpij już.

-Dobrze, jakby coś się działo to mnie obudź. - powiedział odwracając się do Louisa tyłem. Chciał dać Louisowi czas. Może potrzebował wszystko przemyśleć?

Harry zamknął oczy i próbował zasnąć ale szatyn nie dał tej szansy bo ciągle się wiercił. Gdy szatyn w miarę się uspokoił Harry powoli odlatywał w krainę snu. Usłyszał czyjeś szeptanie. -Harry. Harry? Śpisz?

-Nie, Louis. Coś się stało?

Louis na chwilę zamilkł bo mimo tego, że chciał to miał ogromną nadzieję, że Harry jednak śpi. - m...mogę się p...przytulić?

Harry odwrócił się do Louisa przodem i przybliżył się do Louisa obejmując go wielkim ramieniem przyglądając go do siebie. - Zawsze możesz, nawet się nie pytaj Louis.

💙💚

Dodane: 3 września 2017r.

Rose|| Larry Stylinson ✔Où les histoires vivent. Découvrez maintenant