Rozdział 22

130 14 16
                                    

Mint usiadł na swoim kocu i przykrył nim swoją zdeformowaną stopę. Nie chciał na nią patrzeć dłużej niż to konieczne. Położył na ziemi wszystkie rzeczy, które znalazł w magazynie i stwierdził, że najpierw sprawdzi kajdanki.

Po kolei zakładał i zdejmował wszystkie, sprawdzając, które są mocniejsze i mniej przyjemne do noszenia. Uznał, że najlepsze były zwykłe, metalowe, ale bardziej wytrzymałe kajdanki.

Odłożył je na bok, a resztę zgarnął na drugą stronę i przykrył innym kocem.

Popatrzył na ostatnią rzecz, która mu pozostała. Materiałowa, czarna obroża nie wyglądała groźnie, ale z tego co powiedział Connor, mogła zrobić krzywdę nawet wilkowi z grubym futrem.

Mint wziął jeden z 5 pilotów, które zabrał z magazynu i zaczął sprawdzać jego wunkcje. Okazało się, że nie było to skomplikowane. Znajdował się tam tylko jeden przycisk, który powodował kopnięcie prądem osoby lub zwierzęcia, które nosiło obroże. Chłopak zauważył, że musi odkręcić dolne wieczko, co zrobił za pomocą swoich ostrych pazurów, Rozkładając Skrzydła. Potrzebował do tego śrubokrętu, ale okazało się, że jego długie i ostre szpony, dają radę.

Pod wieczkiem znajdowało się kilka funkcji, jak włączenie połączenia z obrożą, ustawienie siły prądu, która ma razić zwierzę itd..

Mint ustawił siłę prądu na "Średnią", ale potem przypomniał sobie jaki silny był tamtej nocy. Przestawił na moc na "Silną" i już miał przykręcić śrubkę, by zamknąć wieczko, ale w jego głowie pojawił się obraz.

Summer. Summer z rozpaczą, przerażeniem, zdruzgotaniem i wieloma innymi emocjami w oczach. To nie było zwykle wyobrażenie. To było wspomnienie. Mint przypomniał sobie, że dziewczyna tak na niego patrzyła, gdy ją zaatakował, tracąc nad sobą kontrolę.

Mint nie wiedział, czy ten obraz, który pojawił się akurat teraz w jego głowie, był wynikiem Złączenia czy nie, ale bez zastanowienia przestawił siłę prądu na "Brutalną".

To samo zrobił z czteroma kolenymi. Kiedy skończył, zauważył, że lampka na obroży się świeciła, co oznaczało, że wszystko działa. Ale to nie był jeszcze koniec. Teraz, Mint, musiał sprawdzić, czy obroża naprawdę działa.

Odpiął ją i drżącymi rękoma przyłożył  do szyi. Poczuł cztery metalowe i wbijające mu się w skórę druty, dwa z tyłu i dwa z przodu. Najprawdopodobniej to one rażą prądem. Mint zatrzasnął zatrzask i zacisnął pasek tak, by przylegał do jego szyi. Szarpął nim porządnie dwa razy, by sprawdzić, czy napewno jest wytrzymały. Okazało się, że wszytko było w porządku.

Pot spływał mu po plecach i twarzy. Wziął w ręce jeden pilot i położył kciuk na przycisku. Chciał mieć już to za sobą, ale nie mógł się zmusić, by to zrobić.

"Idioto!", krzyknął na siebie w myślach. "Przypomnij sobie, co im zrobiłeś lub mogłeś zrobić! Przypomnij sobie jak ich zaatakowałeś! Przypomnij sobie minę Summer!!!"

Gniew wstrząsnął jego ciałem. Z całej siły wcisnął przycisk, a efekt nie był, ani sekundę opóźniony. Mint poczuł ostry i rozdzierający jego skórę prąd, który poraził jego szyje, wypalając naskórek. Niebieskie iskry latały wokół materiałowej obroży, syczac groźnie. Chłopak upadł na ziemię i wrzasnął tak przeraźliwie, że wszystkim na dworze włosy zjerzyły się na karku. Mint krzyczał przez dobre 8 sekund, aż ból trochę złagodniał. Dyszał ciężko i nie mógł uspokoić oddechu.

Po kilku Minutach chłopak podniósł się na drżących ramionach. Dotknął dłonią swojej szyi i poczuł ciepłą krew. Nie wiedział jak taka obroża mogła wypalić mu skórę, ale jednocześnie cieszył się, że działała. Miał teraz pewność, że jego przyjaciele będą bezpieczniejsi w jego towarzystwie.

Wziął chusteczkę i wytarł krew. Zobaczył, że po drugiej stronie namiotu był jakiś worek. Przyczołgał się do niego i otworzył. Znajdowały się w nim przedmioty do higieny osobistej między innymi lustro. Spojrzał na siebie. Jego szyja była cała różowa i zakrwawiona. Znajdowały się tam dwa czy trzy bąble od poparzeń. Oczy miał podkrążone, a jego gęste, czarne i jak zwykle w nieładzie włosy, opadły mu na twarz.

Chłopak postawił kołnierzyk w koszulce, który nie zakrywał rany całkowicie, ale sprawiał, że Mint czuł się lepiej.

Zgarnął piloty i jeden schował do kieszeni. Wyszedł z namiotu utykajac i podrzymujac się na skrzydłach. Wszystkie pary oczu zwróciły się w jego stronę.

-Słyszałeś? - spytał Marton.

-Co? - głos Minta był lekko zachrypnięty.

-Ten wrzask. Jakby kogoś obdzierali ze skóry - Nathaniel siedział na trawie, ostrząc noże.

-Ta - Mint poprawił kołnierzyk i uniósł lekko ramiona. Nie wiedzieli, że to on wtedy krzyczał.

-Ciekawe co to było... - zastanowił się Marton. Rzucił nożem, trafiając w środek czerwonego kółka namalowanego na pniu drzewa - Nie znam zwierzęcia, które by tak brzmiało. Biedne, musiało naprawdę cierpieć. Może dałoby mu się jeszcze jakoś pomóc? Nie... pewnie już nie żyje... - w oczach chłopaka zebrały się łzy.

-Mhm - Mint nie był szczególnie zainteresowany monologiem, który prowadził jego przyjaciel. Rozdał każdemu po pilocie. Connor wciąż był w swoim namiocie, więc Mint postanowił dać mu urządzenie później.

-Co to jest? - Nathaniel zaczął oglądać pilot i już przystawiał się do kliknięcia przycisku, ale Mint go powstrzymał.

-Jeszcze nie teraz! - krzyknął z przerażeniem w głosie, który zdziwił wszystkich - Potem. Wciśnijcie to jak... powtórzy się to co stało się ze mną poprzedniej nocy.

Marton, Nathaniel i Summer popatrzyli po siebie i zaczęli tłumaczyć Mintowi, na czym polega ta jego przemiana. Powiedzieli, że to przez ten eliksir, który podali mu Medium i, że pod żadnym pozorem nie może patrzyć w księżyc.

-Skoro już to wiesz, to raczej się nie zmienisz i nie będziemy tego potrzebować - stwierdziła Summer.

Mint pokręcił głową.

-Zatrzymajcie to na wszelki wypadek. Jeśli z jakiegoś powodu zobaczę go np. w lusterku, będzie wam to potrzebne.

-Do czego to wogóle służy? - spytał Marton.

-Nie ważne. Poprostu... poprostu użyjcie tego, gdy będzie trzeba. Mam tylko prośbę... nie wciskającie tego wszyscy naraz... chyba, że za pierwszym razem nie pomoże.

-Nie masz zamiaru nas wtajemniczyć, prawda? - spytał Nathaniel, wkładając pilot do kieszeni.

-Nie - powiedział. Bał się, że odmówią używania tego, gdy dowiedzą się, jak działa.

-Mint! - chłopak odwrócił się, słysząc swoje imię.

Connor stał przed swoim namiotem z uśmiechem na twarzy.

-Chodź tu! Chcę ci coś dać - powiedział, wyraźnie z siebie zadowolony.

W Paszczy SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz