Rozdział 14

180 17 29
                                    

-Zwariowałeś?! - krzyknęła Summer, prerywajac Connorowi - Jak możesz oskarżać o coś takiego Nathaniela!?

-Summer, daj mi skoń... - zaczął dyrektor.

-Summer ma rację! - wtrącił się Mint - To, że Nathaniel nie jest zbyt towarzyski (szczególnie w stosunku do mnie) to nie oznacza od razu, że pracuje dla Medium!

-Mint, uspok... - próbował kontynuować Connor.

-Jak mogło ci wogóle przejść przez myśl coś tak absurdalnego!? - znowu wrzasnęła dziewczyna.

-Czy możecie w końcu dać mi SKOŃCZYĆ?! - głos mężczyzny odbijał się głośnym i wściekłym tonem po całym pokoju. Rozluźnił dłoń, którą miał zwinietą w pięść i odetchnął, by się uspokoić - Nie mówcie Nathanielowi I - dał szczególny nacisk na ostatni słowo - Martonowi.

-Ale powiedziałeś... - Summer nie dawała się zbić z tropu.

-Powiedziałem, że podejrzewam  jednego z nich... ale nie jestem jeszcze tego pewien. W sumie to żaden nie miał powodu, dlatego ciężko mi stwierdzić.

-Ale którego uważasz bardziej za winnego? - drążyła.

-Nie powiem wam, ponieważ skupilibyście na nim swoją uwagę, a mi nie o to chodzi. Macie obserwować obydwu. I rozglądać się. Szukajcie osoby trzeciej. Czy to jasne? - ostatnie zdanie wypowiedział z szczyptą złości, dając znak, że nie chce słyszeć więcej pytań na ten temat.

Mint i Summer pokiwali z niechęcią głowami.

-Możecie iść - Connor usiadł za biurkiem i zaczął przeglądać jakieś papiery.

-Idź Mint, dogonię cię - powiedziała dziewczyna, ale chłopakowi nie podał się ten pomysł. Połączenie znowu mu się o sobie przypominało i nie pozwalało mu opuścić dziewczyny. Pod jej namową, jednak postanowił, że nie może być tak samolubny i otworzył drzwi, zapominając o dziewczynach, które tam wcześniej były. Ku jego zdziwieniu, korytarz był pusty.

-Pewnie wystraszyły się krzyku Connora - odpowiedziała Summer, na niezadane pytanie Minta.

Chłopak pokiwał głową i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą.

Summer popatrzyła na Connora i przewróciła oczami, gdy zobaczyła, że mężczyzna nawet na nią nie spojrzał, wciąż czytając jakieś dokumenty.

-Wytłumacz mi - zaczęła - Dlaczego, ja tego nie czuję? To znaczy... tego Złączenia. Mint lata za mną bez przerwy, przychodzi co pół godziny sprawdzić czy jeszcze żyję, atakuje każdego kto się do mnie zbliży... zachowuje się jak zazdrosny 13-latek.

-Przeszkadza ci to? - Connor wciąż na nią nie patrzył, segregując kartki.

-Nie - odpowiedziała zmieszana, próbując ukryć jakoś rumience na twarzy - W sumie, to całkiem miłe... ale dlaczego ja nie czuję potrzeby chronienia  j e g o ?

-Hm... - Connor oparł brodę o dłoń, a łokieć o blat - Możliwe, że to dlatego, że jesteś dziewczyną.

-Spostrzegawczy jesteś, jeśli dopiero teraz to zauważyłeś - stwierdziła.

-Oj, nie o to mi chodzi. Ty jesteś dziewczyną, a on chłopakiem. Jak zauważyłaś, jego instynkt obronny się uaktywnia z niesmowitą szybkością, gdy jesteś w pobliżu. Jest on (instynkt) także bardzo zwierzęcy i dziki. Jako samiec, jego obowiązkiem jest ochrona samicy, czyli ciebie. Wiem, że to trochę brzmi... dziwnie w tych okolicznościach, ale tak jest.

Odłożył na chwilę dokumenty i spojrzał na dziewczynę z ledwo widocznym uśmiechem.

-Powiedziałaś... że  n i c  nie czujesz... czy aby napewno? - spytał.

W Paszczy SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz