Rozdział 20

140 15 8
                                    

Wszystko jakby zwolniło, gdy Mint przewrócił Summer i leciał w jej stronę z zębami na wierzchu. Nikt nie był wstanie zareagować. Patrzyli tylko z rozszerzonym oczami. Nawet dziewczyna była tak zszokowana, że nie mogła się ruszyć. Jej przerażone spojrzenie było skierowane na Minta z łzami gromadzącymi się w kącikach oczu.

-Mint! Jesteś potworem!!! - krzyknął Nathaniel z goryczą i złością.

Jego słowa odbijały się echem w głowie Minta. Jego przyjaciel miał rację. Był potworem. Zabijał z zimną krwią swoich przyjaciół. Wiedział, że będzie tego żałował. Już żałował, ale nie był w stanie nic zrobić. Patrzył jak jego zęby zbliżają się do gardła Summer. Jednak kiedy poczuł jej skórę na swoim języku, coś w nim pękło. Zebrał całą siłę jaką w sobie miał i popchnął swoje ciało od środka, sprawiając, że upadł metr od Summer. Wszyscy byli zdezorientowani, nawet on sam. Bestia, która kontrolowała nim, także była zdziwiona odwrotem sytuacji.

Kiedy otrząsnęła się z oszołomienia, podniosła się i z furią na twarzy znowu rzuciła się na Summer. Mint jednak nabrał pewności siebie i znowu sprawił, że nie zdążyła zaatakować dziewczyny.

Twarz Minta była wykrzywiona w złości. Bestia zaczęła skakać i wierzgac jak koń, próbujący zrzucić coś z grzbietu, walcząc z Mintem, który nie pozwalał jej zaatakować przyjaciół.

Nagle Mint wyszczerzył zęby i wbił je w swoje ramie odgryzają kawałek skóry. Bestia ryknąła z bólu, ale nie przestawała kaleczyć samej siebie. Chciała osłabić Minta, który siedział w niej i także czuł ból, który mu zadawała. Nie chciał się jednak poddać. Zmusił ciało, by uderzyło bokiem o pień drzewa, ale bestia się tylko zachwiała. Wbiła pazury w kostki i zaczęła rozciąć sobie skórę wzdłuż nogi, zatrzymując się w połowie ud. Następnie Mint znowu zaczął rzucać swoim ciałem, tak by zadać jak najwięcej obrażeń jednocześnie. Udało mu się sprawić, by bestia straciła równowagę. Ta jednak nie poddała się. Kilka metrow dalej leżał miecz, który wypadł z kołczanu Summer. Sięgnął po niego i  zamachnął się nim.

Ryk bólu, który wydobył się z ust Minta, należał już tylko i wyłącznie do niego. Jego oczy stały się spowrotem żółte, ale to nie oznaczało końca problemów. Jego przerażający i mrożący krew w żyłach krzyk rozniósł się po całym lesie.

Upadł na kolana i złapał się za nogę... a raczej to co po niej zostało...

W Paszczy SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz