Rozdział 10

167 24 7
                                    

Mint i Marton rozeszli się do swoich pokoi, ale nie dano im odpocząć. Po jakimś czasie, do drzwi pierwszego, zaczął się ktoś dobijać. Mint podszedł, by otworzyć i z wejścia został odepchniety na bok. Do środka wrzedł z groźnym wyrazem twarzy Connor, pchając przed sobą przerażonego Martona.

-Siadaj Mint - warknął dyrektor, sadzając na łóżku dwójkę chłopaków - Teraz, ładnie wytłumaczycie mi, co znaczy ta wycieczka nocna?! - wrzasnął.

Na początku nikt się nie odezwał, ale kiedy Marton odzyskał głos, odchrząknął i starając się sprawiać wrażenie pewnego siebie, wyprostował się.

-Postanowiłem udowodnić ci, że nie ma potrzeby wstrzymania Mintowi lekcji, więc poszliśmy na drzewo i sprawdziliśmy, czy mam rację... - powiedział. Ostatnią część nieświadomie, powiedział ciszej.

-Mogłeś go zabić! Chwila nieuwagi i byłoby po nim.

-I po Summer - wyszeptał Mint.

-Czy zdajesz sobie sprawę, że mogłeś skazać na śmierć chłopaka, który ma zakończyć wojnę...?! - zaczął Connor, ale spanikowany Marton mu przerwał.

-A... ale udało się! - wyjąkał, na co Mint wytrzeszczył oczy.

Connor zamrugał, a jego twarz złagodniała i zamiast złości pojawiło się na niej oszołomienie.

-Udało? - spytał - Mint Rozłożył Skrzydła?

-Eee... tak? - odpowiedział mało przekonany, ale Connor tego nie zauważył.

-To na co czekasz? - spojrzał na chłopaka, który pobladł - Pokaż.

-A nie lepiej poczekać do jutra? - wtrącił się szybko Marton - Mint nie spał całą poprzednią noc, a ja obudziłem go jakąś godzinę temu... jest wyczerpany.

Mint jak na zawołanie pokiwał szybko głową, ziewając... i o dziwo, dyrektor im uwierzył.

-No dobra... jutro wieczorem pokażesz nam jak Rozkładasz Skrzydła - podszedł do wyjścia i odwrócił się na chwilę - Prześpij się, Mint. Masz wory pod oczami.

Zniknął za rogiem zamykając drzwi.

Mint w sekundę podniósł się, złapał Martona za kołnierz i popchnął go na ścianę.

-Czyś ty oszalał?! Przecież nie potrafię Rozłożyć Skrzydeł! - warknął chłopak - Coś ty mu nagadał?!

-Uspokuj się!

-Niby jak?! Czy ty wiesz, co zrobiłeś?!

-Prawie ci się udało! Znowu się zdekoncentrowałeś, ale na serio je rozłożyłeś! Dlatego tak późno cie złapałem.

-I co z tego?! Potrafię je teraz rozłożyć? NIE! Więc na pewno nie uda mi się za kilka godzin!

-Uwierz mi. Wszystko będzie okej. Poprostu jesteś uparty i jak ci mówię, byś się nie poddawał, AŻ DO KOŃCA, ty oczywiście się nie słuchasz. Pamiętaj. Twoja ostatnia szansa, to jutro o ok. 18:00 wieczorem. Wtedy nie będziesz mógł liczyć na niczyją pomoc. Jeśli Connor zauważyłby, że cię asekuruję wiedziałby, że nie potrafisz tego zrobić.

-Bo nie potrafię!

-Przypominam! Masz cały dzień!

-Mam czekać na jakieś zbawienie?

-Nie. Musisz ćwiczyć. Przypomnij sobie, co czułeś, gdy Rozłożyłeś Skrzydła na tę minutę i spróbuj zamienić to wspomnienie w działanie.

Marton poszedł do drzwi i otworzył je.

-Zaraz, nie pomożesz mi? To ty mnie w to wpakowałeś - zaprotestował Mint.

W Paszczy SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz