Rozdział 15

176 17 8
                                    

Mint otworzył oczy i pierwsze co poczuł to ból w szyi i głowie. Musiał przez chwilę pomrugać, by przyzwyczaić oczy do jasności, która panowała w pokoju.

Spojrzał w prawo, ale nie przekręcił głowy, by nie drażnić szyi. Był w swoim pokoju.

Chłopak miał w głowie pustkę. Kompletnie nic nie pamiętał... nie wiedział czemu jest cały poobijany i dlaczego miał rozdarte gardło.

"SUMMER"

Głos w jego głowie, pojawił się tak gwałtownie, że chłopak przekręcił szybko głowę, zapominając o bólu, który temu towarzyszył. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, że po jego lewej siedziała dziewczyna z głową na jego materacu. Spała. Jej policzki były czerwone i wilgotne, wiec chłopak zorientował się, że musiała płakać. Leżała tuż przy nim, z lekko otwartą buzią.

Mint uśmiechnął się na ten widok i drżącą ręką ogarnął kosmyk włosów z jej twarzy. Był szczęśliwy, że nic jej nie jest. Nie wiedział, co stało się jemu, ale pomyślał, że puki ona jest bezpieczna, reszta nie ma znaczenia.

***

Około 6 godzin wcześniej.

-Summer! - dziewczyna usłyszała głos Connora dobiegający z pobocznego korytarza.

Dziewczyna z prędkością światła pobiegła w tamtą stronę. Była przerażona. Szukała Minta od kilku godzin po wyjściu z gabinetu dyrektora, jednocześnie nie mogąc znaleźć Connora. Dopiero jakieś 40 minut temu spotkali się w głównym holu. Summer powiedziała mężczyźnie, że Mint zniknął i razem starali się go znaleźć.

Kiedy Summer dobiegła na miejsce, stanęła sparaliżowana i niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Mint leżał przed Connorem z porannionym gardłem, zakrwawioną głową i śladami po sznurach na kostkach i nadgarstkach.

Jej ciałem wstrząsnął dreszcz przerażenia. Z otwartą buzią wpatrywała się w nieprzytomnego chłopaka. Ślady jego krwi tworzyły jakby drogę, która urwała się kilka metrow dalej. Musiał być ciągniety po ziemi za jedną z kończyn.

-Summer! Biegnij po Martona i Nathaniela! - krzyknął Connor.

Dziewczyna potrzebowała chwili, by te słowa do niej dotarły. Potrząsneła głową i spojrzała na dyrektora.

-Ale miałam im nie mówić... - zawahała się.

-I tak raczej zauważyliby, że coś mu się stało - powiedział - Biegnij!

Dziewczyna skinęła głową i skierowała się szybko w stronę ich pokoi. Po drodze wytarła łzy, które zaczęły ściekać jej po twarzy. Nie było czasu na płacz. Musiała jak najszybciej pomóc Mintowi.

***

Mint spojrzał na sufit i próbował sobie cokolwiek przypomnieć, ale niestety w głowie miał pustkę. Westchnął ciężko i zamknął oczy.

-Mint? - chłopak otworzył oczy, słysząc swoje imię.

Spojrzał w lewo, nie przekręcając przy tym głowy, by nie drażnić rany, na dziewczynę. Summer uśmiechnęła się szeroko na widok jego oczu. Wstała i popędziła do wyjścia. Otworzyła drzwi i wychyliła się lekko na korytarz.

-MINT SIĘ OBUDZIŁ!!! - wrzasnęła nie kryjąc szczęścia.

Po chwili w pokoju chłopaka znajdowali się Marton, Nathaniel, Summer i Connor.

-Nieźle nas wystraszyłeś - odetchnął z ulgą Marton.

-Czy ty zawsze musisz pakować się w kłopoty? Czasami mam wrażenie, że robisz to, by zwrócić na siebie uwagę - Nathaniel przewrócił oczami, ale widać było, że on także się o niego martwił.

Summer nie mogła ze szczęścia wydusić słowa, więc tylko patrzyła się na niego wielkimi oczami i zaciśniętymi dłońmi przy piersi.

-Co się stało? - spytał Connor.

Wszyscy z oczekiwaniem popatrzyli na Minta, ale ten tylko zacisnął zęby.

-Ja... ja nie pamiętam - wycharczał. Rany na szyi musiały podrażnić mu trochę struny głosowe. Każde słowo, które wypowiadał, sprawiało, że czuł ból w gardle - Myślałem, że wy mi wytłumaczycie.

-Znaleźliśmy cie na korytarzu. Byłeś cały poobijany - wydusiła Summer.

-Bałem się, że tak będzie - powiedział nagle Nathaniel - Ktoś cię musiał porwać. Niewykluczone, że nawet z tobą rozmawiał. W twojej krwi jest jakaś dziwna substancja... nigdy takiej nie widziałem - zamyslił się - Wiem, że ma w sobie trochę leku usypiajacego i mikstury, po której zapomina się wszelkie zdarzenia, które działy się w przeciągu godziny. Ale w tym... czymś co masz w żyłach jest też związek chemiczny, którego nie znam... i nie wiem jak się go pozbyć.

Mint zamrugał. Nie spodziewał się, że Nathaniel może tyle wiedzieć... i że może zachowywać się poważnie przez ponad dwie sekundy.

-Skąd to wszystko wiesz? - spytał Connor.

Chłopak wzruszył ramionami.

-Interesuję się tym... kiedy Summer spała, pobrałem Mintowi krew i poszedłem do laboratorium - odpowiedział trochę wymijająco i machnął ręką.

-Nigdy nie mówiłeś, że ciekawią cię eliksiry - powiedziała podejrzliwym tonem Summer.

-Bo nie pytałaś - warknął przyciszonym tonem.

-Nie ważne... skoro się na tym znasz, to może chociaż możesz przewidzieć, co wstrzyknęli Mintowi - powiedział Marton.

-Nie wstrzykneli, a kazali wypić - poprawił go Nathaniel - Ten rodzaj substancji podaje się doustnie, a on w żołądku przenika przez błonę śluzową i wędruje po organiźmie, aż dojdzie do jakiejś żyły - odpowiedział płynnie - A co do twojego pytania... to nie wiem. Hmm... niektóre czynniki w tej substancji mogą wpływać na jego osobowość... - urwał - więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Musimy czekać - spojrzał na Minta, a reszta poszła w jego ślady.

Chłopak czuł się przytoczony tyloma informacjami. Wszystko ostatnio działo się tak szybko, że czasem nie nadążał. Coś mu jednak podpowiadało, że te zmiany nie będą należeć do pozytywnych.

-------

Już drugi krótszy rozdział, bo... bo tak :P Koniec, dziękuję, dobranoc.



I przepraszam xd

W Paszczy SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz