Kiedy tylko Summer wyszła, a drzwi z hukiem się za nią zatrzasnęły, Mint opadł ciężko na łóżko. Wszystko go bolało, ale nie miał zamiaru uronić nawet jednej łzy, ponieważ bał się, że jego policzki zaczerwienią się i wszyscy zobaczą, że płakał. Takiego upokorzeniania nie zniósłby nigdy.
Zwinął się na łóżku i zacisnął zęby tak mocno, że czuł jakby miały się zaraz połamać. Co jakiś czas z jego ust wydobywało się niekontrolowane jęknięcie, którego nie mógł powstrzymać. Koszulka lepiła się mu do pleców, a kropelki potu spływały po karku i czole.
Coś mu to przypominało... jakieś zdarzenie z przeszłości. Nie wiedział jednak, co to było, ale czuł, że ta wiadomość jest ważna i z całych sił stara się dostać do jego świadomości.
Nagle otworzył dotąd zaciśnięte powieki. W oczach miał niedowierzenie, które wypełniało go całego. Z niewiarygodną szybkością w jego głowie pojawił się obraz, widziany z perspektywy małego chłopca, leżącego, tak jak on teraz, tylko na podłodze. Mint miał wtedy rok, ale wyglądał na trochę starszego. Spoglądał w dal, a jego twarz i ubrania były całe w krwi. Mintowi przypomniało się wszystko z tamtej chwili... kiedy Schował Skrzydła po raz pierwszy i ostatni. Potrafił powiedzieć jak się czuł, co go najbardziej bolało... i to, że minęło sporo czasu od tamtej chwili zanim znowu się uśmiechnął.
Kolejne łzy, tym razem wzruszenia, chciały wypłynąć z jego oczu, ale udało mu się je powstrzymać. Jak on mógł to zapomnieć? Tyle lat zastanawiał się, dlaczego nie chce się śmiać z rówieśnikami, a kiedy pierwszy raz, zrobił to szczerze, nie rozumiał, dlaczego wcześniej się tego tak bał.
Zwijał się z bólu na mokrej od jego potu kołdrze, a po chwili świat przed oczami zaczął mu ciemnieć. Chłopak nie był pewny czy zasnął, czy zemdlał, ale nie obchodziło go to. W końcu przestał cokolwiek czuć i mógł chociaż przez chwilę odpocząć.
***
Minta obudziło poranne światło wdzierające się do jego pokoju przez w połowie zasłonięte zasłonami okna. Chłopak leniwie otworzył oczy i z radością stwierdził, że nic już go nie boli. Nie sądził jednak, że poczuje różnice po zmianie wnętrzności... a jednak. Nie potrafił stwierdzić, dlaczego, ale czuł się... inaczej. Nie źle, nie dobrze... poprostu inaczej.
Kiedy jego oczy przyzwyczaiły się do półmroku, który panował w pokoju, zauważył, że jest przykryty kołdrą. Jego spocone i brudne ubrania miał cały czas na sobie. Postawił nogi na podłodze i z trudem podniósł. Omało co się nie przewrócił, zauważając, że urósł jeszcze bardziej. Niewiele, ale był pewien, że Summer, która na początku była jego wzrostu, teraz sięga mu odrobinę ponad ramie. Z jeszcze zaspanym wzrokiem, przyczołgał się do okna i odsłonił je. Blask słońca poraził go. Mróżąc oczy, podszedł do drzwi i wszedł do łazienki. Zapalił lampę i skierował się w stronę prysznica. Zrzucił z siebie ubrania i wszedł pod ciepłą wodę.
Kiedy uznał, że zmył z siebie cały pot, wyszedł z kabiny i zaczął wycierać się ręcznikiem. Stanął przed lustrem, wcierając włosy i twarz. Kiedy odsłonił oczy, z jego ust wydobył się okrzyk przerażenia. Spojrzał za siebie, ale postaci, którą zobaczył w odbiciu, nie było. Odetchnął z ulgą, gdy uświadomił sobie, że chłopak, którego zobaczył, to on.
Przeklnął pod nosem.
-Nigdy się nie przyzwyczaję - wymamrotał, dotykając policzka.
Mint wyszedł z łazienki, zastanawiając się, w co ma się ubrać. Z początku żałował, że nie wziął ze sobą żadnych rzeczy, ale kiedy się dłużej nad tym zastanowił, doszedł do wniosku, że i tak wszystkie jego ubrania byłyby teraz na niego za małe.
CZYTASZ
W Paszczy Smoka
Fantasy16 - letni Mint przeprowadził się z rodzicami do nowego miasta. Jego nowa szkoła okazała się jednak... nietypowa. Bladzi jak wampiry uczniowie z chęcią mordu w oczach, uczęszczający tam, wzbudzają podejrzenia chłopaka, który będzie musiał zmierzyć s...