61-Angelo zawsze wraca.

162 19 7
                                    

ALASTOR:
Przykuto mnie do samotnego krzesła w pomieszczeniu.
Nagle oślepiło mnie nadzwyczaj jasne światło.
Kiedy trochę przyzwyczaiłem się do poziomu jasności mogłem zobaczyć że przede mną stoi jeden z członków Il Migliore.
-To po to żebyś nie kombinował żadnych sztuczek z cieniami.
-Sprytnie.-Przyznałem uczciwie.
Przy tak jasnym świetle moje cienie, lub ja w podobnej postaci, zginęlibyśmy.
-Nie pamiętasz mnie, co?
-Pamięć mam dobrą, mój drogi. Gorzej z rozpoznawaniem kogoś po śmierci.
Zaśmiał się.
-To ja Cię wywiozłem do tego lasu i chciałem zastrzelić.
Angelo.
-Nie dasz nam spokoju nawet po śmierci?
-Powinieneś wiedzieć że Il Migliore jest bardzo... zawistna.
Podszedł do mnie i Zadał mi cios w żuchwę.
Poruszyłem szczęką, by ta wróciła na swoje miejsce.
-Rozumiem próbujesz wywołać we mnie deja vu?
Angelo uśmiechnął się szeroko.
-Wiesz, w zasadzie to ja nigdy nie miałem przyjemności zadania Ci bólu. Nie licząc kopniaka przez który zwymiotowałeś krwią.
-Nie dopowiadaj sobie, kochany. Ten kopniak był lekki. Praktycznie go nie poczułem.
-A jednak zwymiotowałeś krwią.-Trwał przy swoim. Chyba bardzo chciał wierzyć w swoją siłę
-Umierałem. Byłem śmiertelnie chory, dlatego pod koniec było mi już wszystko jedno.
Widziałem że był zaskoczony.
Poszerzyłem uśmiech.
-Nie jesteś wcale takim silnym przeciwnikiem.
-Zamilcz!
-Czyżbym podkopał Twoje ego?-Przekrzywiłem lekko głowę w bok.
-Powiedziałem ZAMILCZ!-Krzyknął i kopnął krzesło do którego byłem przykuty. 
Upadłem razem z nim, a Włoch położył mi but na krtani i przycisnął go przez co zacząłem się dławić.



Angelo Ty chuju bobrze

|RADIODUST| 3 Jesteśmy tacy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz