34-Duke.

194 24 4
                                    

ANGEL:
Kiedy Tyler wyszedł, wykąpałem się i przebrałem w czyste ciuchy.
Zbliżała się godzina wyjścia z pracy Alastora.
Z racji że praktycznie codziennie o tej porze obserwowałem go zza budynku, tylko po to by go zobaczyć, nie miałem powodów by znowu tego nie zrobić.
Wyszedłem z domu.
Po drodze minąłem stragan z sorbetami.
Uznałem że skoro dostałem dziś premię mogę sprawić sobie drobną przyjemność i kupić sorbet.
Wybrałem jagodowy, zapłaciłem i ruszyłem w stronę stacji gdzie pracował Al.
Nie wiedziałem że jestem przez kogoś obserwowany.
Aż nagle usłyszałem za sobą szybkie kroki.
Zanim się zorientowałem, ktoś wepchnął mnie do zaułka, tak mocno że upadłem, wypuszczając sorbet.
Natychmiast się podniosłem, ale ledwo to zrobiłem, jakiś typ przycisnął mnie do ściany, ściskając mi mocno bark, a drugą ręką przykładając nóż do gardła.
Nie zdążyłbym wyciągnąć drugiej pary rąk z bronią. Ten facet bez problemu poderżnąłby mi gardło.
Byłem w dupie.
-Tu Cię mam, dziwko jedna...-Wysyczał nieznajomy.
-Typie, o Ci Ci chodzi?-Zapytałem ostrożnie.
-Jeszcze pytasz?-Zmarszczył brew.-Bzykasz mi faceta co tydzień i jeszcze pytasz o co chodzi?!-Wkurwił się.
-DUKE?-Wykrztusiłem.
-Kogoś olśniło.-Prychnął.-Nie na długo.-Dodał i napiął bark, przez co dotarło do mnie że zaraz poderżnie mi gardło.
-Nie, STÓJ!-Krzyknąłem spanikowany.

|RADIODUST| 3 Jesteśmy tacy samiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora