41

5.7K 337 65
                                    

Luka

W naszym domu jak zawsze, od jakiegoś czasu, panowała napięta atmosfera. Oboje z ojcem unikaliśmy się jak ognia, a jeśli jakimś przypadkiem na siebie wpadliśmy, nawet na siebie nie patrzeliśmy. Wątpię by w naszym domu mógł zapanować spokój. Od przyjazdu doktora Collinsa nasze życie przewróciło się do góry nogami, ale nie mam mu tego za złe. Szczerze powiedziawszy jestem mu trochę wdzięczny, otworzył mi oczy. Gdyby nie on wszystko wyglądałoby tak samo jak wcześniej i nadal okłamywałbym Tylera, a sam żyłbym z poczuciem winy. Do tego odkryłem, że, mimo iż jestem Omegą też mogę mieć swoje zdanie, którego mogą bronić. Oraz teraz nie muszę wstydzić się tym, kim jestem. Owszem będę maskować swój zapach, nie jestem jeszcze przyzwyczajony do życia Omegi, ale będę powoli wchodził do takiego życia. Ale dla własnego bezpieczeństwa będę robił to naprawdę powoli. Muszę się nauczyć wielu rzeczy.

Zapukałem do drzwi pokoju gościnnego i po usłyszeniu pozwolenia, wszedłem do niego. Muszę przyznać, że odkąd wprowadził się Collins ani razu nie było mnie w tym pokoju. Wiele się zmieniło odkąd ostatni raz tu byłem. Doktor Collins musiał pomalować ściany na niebiesko i przestawił meble. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Jest tu naprawdę schludnie i czysto, nie tego się po nim spodziewałem.

- Nie spodziewałem się, że przyjdziesz do mnie z własnej nieprzymuszonej woli i to jeszcze bez mojego zawołania. Musisz mieć naprawdę ważny powód by tu przyjść, prawda?- Z niezadowoloną miną kiwnąłem głową na tak, żeby przyznać mu rację. Normalnie w ogóle bym do niego nie przyszedł. Mężczyzna poklepał miejsce koło siebie na łóżku, ale nie usiadłem koło niego, lecz na fotelu w koncie. Mimo wszystko nie ufam mu i nie mam zamiaru mu zaufać.

- Naucz mnie żyć jak Omega.- Sądząc po minie Collinsa w ogóle nie spodziewał się takiego pytania. Miałem ochotę zrobić mu zdjęcie po mina szoku i zmieszania w jego wykonaniu jest genialna.

- Chyba nie mówisz poważnie?- Czy on naprawdę myśli, że przyszedłem do niego chcąc sobie pożartować? Musiałem się naprawdę mocno zebrać w sobie, żeby do niego przynieść i go o to poprosić.

- Myślisz, że przyszedłem tutaj żartować? Chcę wiedzieć jak żyją inne Omegi i jak się zachowują. Przez cały czas brałem leki, więc nie do końca znam swoje pierwotne instynkty. No i cały czas udawałem Betę, więc jestem przyzwyczajony do innego życia niż powinienem. Więc proszę, naucz mnie być omegą.- Spojrzałem na niego wzrokiem pełnym motywacji i nadziei. Nie mogę zmarnować takiej szansy i dać się odprawić z kwitkiem. Bardzo mi na tym zależy, więc muszę go jakoś przekonać.

- Dobra wierzę ci, ale dlaczego przyszedłeś z tym do mnie? Jest wiele innych osób, które mogłyby ci pomóc.- Jego mina sama mówiła, że tak naprawdę nie ma takich osób i próbuje mnie zniechęcić. Na jego nieszczęście przygotowałem się na to i nie dam się tak łatwo zmanipulować.

- Ponieważ to ty tu jesteś doktorem, który ma mi pomóc. No i do kogo miałbym się udać? Do Tylera, który dopiero od niedawna wie, że jestem Omegą? A może do rodziców, którzy nie chcą by to wyszło na jaw? Jeśli nie do nich, to czy powinienem iść do rady miasta przyznać się, ze jestem niezarejestrowaną Omegą? Chyba wiesz, co by się wtedy stało ze mną i moją rodziną za ukrywanie tego faktu. Chcesz bym poprosił kogoś innego?- Uśmiechnąłem się słodko i spojrzałem mu głęboko w oczy. Nie ma szans, że teraz mi odmówi, nie pozwoli żeby cokolwiek mi się stało i ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Czas go trochę wykorzystać.

- Niech ci będzie. Ale mam parę zasad, których masz nie łamać.- Spojrzał się na mnie z miną przegranego, ale zdesperowanego Alfy. Przytaknąłem mu i zacząłem słuchać uważnie, nie mogę zgodzić się na coś, czego nie będę umiał dotrzymać, bo Collins już nigdy mi nie pomoże.- Po pierwsze nie możesz nikomu o tym powiedzieć, dosłownie nikomu, rozumiesz?

- Oczywiście.- To nie jest niczym trudnym do wykonania, mam wprawę do zachowywania tajemnic dla siebie.

- Po drugie zrobisz wszystko, co ci powiem, nie chodzi o głupie rzeczy, ale jak powiem, że Omegi tak robią to ty też będziesz musiał to zrobić.- Trochę się zawahałem, ale zgodziłem się na to. Skoro chcę żyć jak Omega to muszę to zrobić.- I po trzecie, w sumie nie wiem, co jeszcze. Na razie to tyle będę informował cię o wszystkim na bieżąco. Możesz iść.

Wstałem i ruszyłem do drzwi, ale zatrzymał mnie jego głos.

- Pamiętaj, pod żadnym pozorem, nikomu o tym nie mów.- Przytaknąłem mu i wyszedłem na zewnątrz. Jeśli komuś coś powiem nie tylko ja będę w niebezpieczeństwie, a nie chcę by ktoś przeze mnie ucierpiał.

- Co ty tam robiłeś?- Spojrzałem z szokiem na Tylera, który opierał się o przeciwną ścianę. Zupełnie się go tutaj nie spodziewałem, więc naprawdę mnie zaskoczył. Ale najgorsze jest to, że znów muszę go okłamać, ale teraz mam o wiele lepszy powód niż wcześniej.

- Poszedłem do niego, żeby zmierzył mi ciśnienie. Słabo się czułem.- Miałem nadzieję, że to kupi, chociaż wiem, że teraz na pewno jest o wiele bardziej uważny niż wcześniej. Jego mina nie wskazywała na to, że w to uwierzył, ale mimo wszystko podszedł do mnie i chwycił moją twarz w ręce.

- Teraz jest dobrze? Dlaczego nie przyszedłeś z tym do mnie?- Naprawdę wygląda na zmartwionego, ale to jedyne, co mi przyszło do głowy. Inaczej nie skupiłbym jego myśli na czymś innym niż na moim kłamstwie.

- Nie chciałem cię martwić i tak masz przeze mnie dużo na głowie.- Chłopak odsunął się trochę ode mnie, chwycił mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy z poważnym wyrazem twarzy.

- Nawet nie próbuj tak myśleć. Zawsze ci pomogę, więc jeśli masz jakiś kłopot lub coś ci jest to masz do mnie przyjść i mi o tym powiedzieć, rozumiemy się?- Uśmiechnąłem się na jego słowa. To jest naprawdę bardzo miłe uczucie, gdy wiesz, że jesteś dla kogoś ważny.

- Rozumiemy.

- A teraz chodź, dam ci coś słodkiego, żebyś się lepiej poczuł.- Tyler przerzucił mi rękę przez ramię i tak zaprowadził do kuchni. Mam wyrzuty sumienia, że znów go okłamuje, mimo obietnicy, że już nie będę tego robić, ale tym razem to naprawdę nie obejdzie się bez kłamstw. Jeśli ktoś się dowie, że jestem Omegą będą chcieli mnie wykorzystać, a mojej rodzinie mogą zrobić krzywdę za ukrywanie tego faktu. Nie pozwolę, żeby cierpieli tylko przez to, kim jestem. Musze ich przed tym ochronić.

***

Hejka!

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Na wasze życzenie jest dłuższy niż zawsze, chyba jest to odczuwalne. Rozdział miał się pojawić wcześniej, ale oczywiście mi się usunął. I żeby nie było tym razem pisałam na Wordzie. Złośliwość rzeczy martwych.

Mam do was jeszcze takie pytanko. Czy ktoś zauważył, że przez całe opowiadanie ani razu nie padło imię doktora Collinsa?

Nie wiem czy już się o to pytałam albo czy ktoś się o to pytał, więc teraz pytam.

Do następnej!

To on?Where stories live. Discover now