34

6.6K 413 50
                                    

Tyler

Obejmowałem Luke w pasie i głaskałem go po włosach. Leżeliśmy w moim pokoju i oglądaliśmy jakiś serial na Netflix'ie. Młodszy chłopka wtulał się w mój tors i co jakiś czas się poprawiał. Cały dzień spędziliśmy na leniuchowaniu i nic nie robieniu. Tylko po obiedzie wyszliśmy na krótki spacer do parku. Resztę czasu spędziliśmy leżąc i oglądając filmy lub seriale. 

Z jednej strony byłem bardzo szczęśliwy, w końcu wszystko się wyjaśniło, a Luka czuję się dobrze, ale z drugiej strony byłem cholernie niespokojny. Po pierwsze, Luka okazał się być Omegą, nie mam pojęcia jak udało mu się to ukryć przez tak długi czas, ale wiem, że podczas tego musiał bardzo cierpieć. Obiecałem mu, że go obronię i zapewnię mu bezpieczeństwo, a tym czasem cały czas cierpiał i to z mojego powodu. Po drugie, byłem świadkiem jego gorączki, można nawet powiedzieć, że momentami pomagałem mu ją przejęć. Tego chyba już nigdy nie pozbędę się z mojej głowy. Po trzecie, czyli to najbardziej przerażające, jutro wraca doktor Collins. Na samą myśl, że go zobaczę mam ochotę zniszczyć wszystko co jest wokół mnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że teraz nienawidzę go nie tylko za to co zrobił, ale także za to, że wiedział o moim bracie coś, czego ja nie wiedziałem. Ta myśli, że on był bliżej niego niż ja, po prostu mnie dobija. Nigdy nie myślałem, że będę zazdrosny o kogoś takiego jak Collins. 

- O czym tak myślisz?- spojrzałem się w dół i spotkałem się z oczami Luki wlepionymi we mnie. Młodszy chłopak opierał na mnie swoją głowę, którą mocno odchylił do tyłu, żeby na mnie spojrzeć.

- O niczym ważnym.- uśmiechnąłem się do niego i pogłaskałem po włosach, sięgając jego policzka.

- Przez to nic ważnego nie zauważyłeś, że lecą już napisy końcowe.- Spojrzałem na ekran i przekląłem się w myślach.- Więc co jest? Coś cię martwi?

- To naprawdę nic takiego, próbuję sobie to wszystko poukładać i tyle. Mimo wszystko nadal jestem w szoku, zupełnie się tego nie spodziewałem, rozumiesz? Ale to znaczy, że jesteś świetnym aktorem, więc chyba problem twojego przyszłego zawodu jest rozwiązany?- Luka za ten komentarz przywalił mi pięścią w brzuch na co się zgiąłem i zacząłem się śmiać, z jego naburmuszonej miny. Luka zawsze miał problem z wyborem kariery, więc ten temat jest dla niego niezbyt przyjemny, bo zawsze gdy go poruszam, zaczynam się z niego nabijać. Cieszę się, że udało mi się tak zręcznie ominąć ten temat. Może ja też powinienem zostać aktorem? 

- Nie żartuj sobie ze mnie! Dobrze wiesz, że Omegi nie mogą być aktorami.- Jego humor się pogorszył przez co miałem ochotę przywalić sobie w twarz. Jak ja mogłem zapomnieć? Omegi nie mogą być aktorami, bo mogą nie dotrzymywać terminów przez gorączkę. Muszę się przyzwyczaić do tego, że teraz częściej powinienem trzymać język za zębami.

- Przepraszam, zapomniałem. Teraz będę bardziej się pilnował.- Dopiero teraz zdałem sobie sprawę ile razy musiałem go urazić w przeszłości, podobnymi tekstami. Kompletnie nie zdawałem sobie sprawy z tego, że może go to zaboleć. Czasem też żartowałem przy nim o Omegach i mówiłem jakie to nie są okropne. Przyciągnąłem go do siebie mocniej gdy uświadomiłem sobie jak bardzo musiał cierpieć, przez cały ten czas i to wyłącznie z mojej winy.

- Nie martw się tym tak bardzo. Nie zależy mi na byciu aktorem. Ale jeżeli tylko chcesz mogę być twoim aktorem.- Spojrzałem na niego ze zdziwieniem i ujrzałem ten jego słodki uśmiech. Myślałem, że dostanę palpitacji serca. Jak on może być aż taki słodki? I to co powiedział, może być aktorem dla mnie? Jeśli ja tego zechcę? On myśli, że ile ja wytrzymam? 

- Moim aktorem? Niby w jakim znaczeniu?- Młodszy chłopak powoli się odwrócił i usiadł okrakiem na moim kroczu. Przełknąłem ślinę bo mino wszystko, wyglądał cholernie seksownie.

- To znaczy, że będę kim tylko zapragniesz, kiedy tylko będziesz chciał i gdzie.- Jego głos nie przypominał tego, który zawsze słyszę. Był cholernie pociągający i wręcz hipnotyzujący. Opuszki jego palców błądziły po moim ciele jeżdżąc co chwilę w górę i w dół, zahaczając o nagie skrawki mojej skóry. Jego krocze było zaraz przy moim. Luka co chwilę lekko i uwodzicielsko ruszał biodrami, aby spowodować małe tarcie między nami. Nie mogłem oderwać wzroku od jego twarzy, miał lekko przymrużone powieki i co chwilę zmysłowo oblizywał swoje wargi. Zupełnie się tego po nim nie spodziewałem, więc nawet nie wiedziałem jak mam na to zareagować. Przypomniały mi się sceny z jego gorączki, wtedy czułem się dokładnie tak samo.

- Wiesz co mają do siebie aktorzy?- Chłopak przylgnął swoim ciałem do mojego tak, że nie zostało między nami prawie żadnego wolnego miejsca. Przysunął swoje usta do mojego ucha cały czas patrząc mi w oczy. Zanim zaczął mówić, dmuchnął powietrzem w moją małżowinę, na co przerzedł mnie dreszcz. Gdy zaczął mówić jego głos był delikatny, melodyjny i uwodzicielski.- Umiemy każdego doprowadzać do obłędu. 

Poczułem mocne ugryzienie w ucho, przez co zrzuciłem z siebie chłopaka, który śmiał się wniebogłosy. Nie mogłem się powstrzymać przed rzuceniem mu nienawistnego spojrzenia. Jak on śmiał zabawić się moim kosztem?! Tego to się po nim nie spodziewałem, już wole jego wersję z gorączki.

- Jesteś naprawdę okropny. Poczekamy do jutra aż Collins wróci. Zobaczymy jaki wtedy będziesz mądry.- Uśmiechnąłem się triumfalnie kiedy ten wredny uśmieszek zszedł z jego twarzy. Oczywiście, że mam zamiar go obronić, ale on tego nie wie. Niech sobie myśli, że będzie zdany sam na siebie i pożyje trochę w niepewności. Może przynajmniej nauczy się, że ze mnie się nie żartuje.

***

Hejka!

Mam nadzieję, że się podobała. Ale czy mi się wydaje czy ja was nie za bardzo rozpieszczam? Muszę jeszcze przemyśleć to częste dodawanie części.

Do następnej!

Ps. Jeśli byłby ktoś zainteresowany to zapraszam na Instagrama na konto without_maks. Wraz z koleżanką będziemy wstawiać tam nasze rysunki. Na razie zaczynamy ale zapraszam.

To on?Where stories live. Discover now