47

2.6K 175 25
                                    

Luka

Otworzyłem oczy i próbowałem się rozciągnąć, ale ręka Tylera ułożona na mojej tali, znacząco mi w tym przeszkadzała. Musieliśmy wczoraj zasnąć podczas oglądanie filmu. Spojrzałem w stronę naszych nóg i rzeczywiście leżał tam laptop. Opadłem głową z powrotem na poduszkę i głośno westchnąłem. Jak ja się teraz mam wygramolić spod tego bydlaka? Spróbowałem unieść jego dłoń, ale ten jak na złość objął mnie jeszcze mocniej i szczelnie do siebie przygniótł. Chciałem być miły i wyjść po cichu, żeby go nie obudzić i zrobić nam śniadanie, ale sam tego nie chce. Czas przejść do bardziej brutalnych środków. Uwolniłem jedną rękę i zacząłem go łaskotać pod pachą. Momentalnie przewrócił się na drugi bok i mnie puścił. Byłem pewny, że się obudzi, ale Tyler ma jednak mocny sen.

Zsunąłem się z łóżka, zabierając ze sobą laptopa. Odłożyłem go na miejsce i udałem się do kuchni, żeby zrobić nam śniadanie. Przynajmniej tak mogę się odwdzięczyć bratu za to, co dla mnie robi. Uszykowałem wszystko, aby zrobić naleśniki i zabrałem się za robotę. Mam nadzieję, że z moim talentem kulinarnym wszystko wyjdzie jak należy. Gdy zmiksowałem wszystkie składniki i rozgrzałem patelnie nalałem pierwszą porcie ciasta. Nie wygląda źle, oby źle nie smakowało.

- Nie spodziewałem się ciebie w kuchni o tak wczesnej porze. Myślałem, że w dni wolne wolisz spać do południa.- Spojrzałem się zaskoczony na Collinsa. Muszę przyznać, że się trochę wystraszyłem. Tak bardzo skupiłem się na naleśnikach, że nie skupiłem się na tym, co się dzieje dookoła mnie. Spojrzałem na zegar i musiałem przyznać mu rację. Jest przed dziewiątą a ja już na nogach. Może to przez to, że wczoraj przez atak przespałem kilka godzin w dzień?

- Obudziłem się i stwierdziłem, że zrobię śniadanie.- Pewnie sam się domyślił, dlaczego nie spałem dłużej, więc nie mam mu nic do tłumaczenia. Mężczyzna tylko kiwnął głową i podszedł do szafki z kubkami.

- Zrobić wam herbatę?- Muszę przyznać, że nie spodziewałem się po nim, że cokolwiek sam zaproponuje. Nigdy tego nie robił, więc jestem naprawdę zdziwiony.

- Jakbyś był taki miły.- I znów nastała między nami cisza. On czekał oparty o szafki aż woda się zagotuje, a ja pilnowałem, żeby naleśniki się nie przypaliły. W powietrzu było czuć tą ciężką i niezręczną atmosferę. Byłem pewien, że Collins nie przejmie się tym wszystkim, ale jednak chyba się myliłem. Ani trochę nie wyglądał na zadowolonego z siebie, ani z tego, co zrobił. Był całkowicie nie obecny, jakby tej kuchni znajdowało się tylko jego ciało.

- Wiem, że możecie mnie nienawidzić i pragnąć, żebym zniknął, ale wiedz, że nie robiłem tego z zamiarem skrzywdzenia nikogo. Wiem jak to jest poczuć konsekwencje ukrywania Omeg.- Zmarszczyłem brwi i czekałem czy sam rozwinie dalej temat, ale niestety zamilkł i nie wyglądał jakby miał dalej opowiadać.

- Co masz na myśli mówiąc, że znasz konsekwencje ukrywania Omeg?- Moja ciekawość wygrała nade wszystko. Dodatkowo, jeśli wie więcej na ten temat, chciałbym tego posłuchać, bo to też ma związek ze mną.

- Wychowywałem się w bardzo zżytej i kochającej rodzinie. Dlatego moją najlepszą przyjaciółką była moja kuzynka. Ten sam wiek, ta sama szkoła, razem całe życie od samej kołyski. Nie mieliśmy przed sobą żadnych sekretów. Więc gdy przyszedł czas na poznanie, kim jesteśmy, usłyszeliśmy od jej rodziców, że jest Betą. Bardzo się ucieszyłem, ja byłem Alfą ona Betą, idealna przyjaźń. I gdy nasi rodzice rozmawiali, ja z Anną udaliśmy się do mojego pokoju. Wtedy powiedziała mi, że jest Omegą. Pomyślałem sobie, że w sumie mam to gdzieś, ale nie wiedziałem, dlaczego jej rodzice nas okłamali. Wtedy mi wytłumaczyła, że jeśli ktoś się o tym dowie stanie się jej krzywda. Jak pewnie podejrzewasz nikomu nie powiedziałem. Ale jednego dnia w domu Anny pojawiły się służby porządku i zabrali ją i jej rodziców. Przyszli także do nas, ale nikt oprócz mnie o tym nie wiedział, dlatego byliśmy bezpieczni. Jeśli myślisz, że ukarali ją zgodnie z prawem to się mylisz. Wiem tylko, że zabrali ją do ośrodku dla Omeg, a jak wiesz tam nikogo nie traktują jak żywą istotę. Dlatego zgodziłem się na propozycję twoich rodziców, to nie była pierwsza taka propozycja, którą przyjąłem. Nie chcę cię traktować jak państwo traktuje Omegi tylko tak jak na to zasługujesz.

Zamurowało mnie to. W życiu nie spodziewałbym się takiego wyzwania od Collinsa. To, co spotkało jego kuzynkę jest okropne. Nie chciałbym, aby taki los dosięgnął by także mnie i moją rodzinę. Ale to wszystko dalej nie tłumaczy tego, dlaczego zachowywał się w stosunku do mnie w taki a nie inny sposób.

- Bardzo mi przykro, n-nie miałem zielonego pojęcia. To okropne, co was spotkało, ale dalej zastanawia mnie, dlaczego byłeś taki w stosunku do mnie?- Collins lekko się uśmiechnął i spojrzał się mi w oczy. Było w nim pełno bólu, ale także coś na wzór zrozumienia.

- Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Jak mówiłem nie jest to moja pierwsza taka akcja. Wcześniej wziąłem pod swoje skrzydła trzy inne Omegi i pomogłem im znaleźć bezpieczne schronienie i wszystkiego ich nauczyć. Myślę, że ktoś mógł zwrócić na to uwagę i w jakiś sposób do mnie dotarł. Dlatego musiałem zachować między nami pewien dystans, aby nikt się nie domyślał, jakie mam zamiary. Z tego właśnie powodu wcieliłem się w rolę doktora.

Muszę przyznać, że to nabiera trochę sensu. Jest świetnym aktorem, po tym, co między nami zaszło w ogóle nie podejrzewałbym, że Collins ma takie dobre serce. Bardziej, że robi to dla czystego zysku i mojego ciała. Teraz mi naprawdę wstyd, że kiedykolwiek mogłem tak o nim pomyśleć.

- Przepraszam za to jak cię traktowałem, nigdy nie spodziewałbym się czegoś takiego po tobie. I przykro mi z powodu twojej straty.- Nie wierze, że tak dobrze umiał maskować swoją dobroć i chęć pomocy słabszym.

- Nie masz, za co przepraszać, sam się o to prosiłem. Mam tylko nadzieję, że to wystarczy, aby odsunąć od siebie wszelkie podejrzenia. Inaczej wszyscy będziemy mieć poważne problemy. I nie bądź zły na rodziców. Rozumiem twój ból, ale chcieli dobrze, porozmawiaj z nimi jak wrócą. A teraz pilnuj naleśników.- Collins pogłaskał mnie po włosach i odszedł z przygotowaną herbatą. Wróciłem do pilnowania naleśników cały czas myśląc o tym, czego się dowiedziałem. Muszę podzielić się tym z Tylerem, może to też poprawi jego stosunki z Collinsem i pozwoli nam wymyślić jakieś racjonalne wyjście z tej sytuacji.

Gdy zdjąłem ostatniego naleśnika z patelni przygotowałem tace z potrzebnymi składnikami i położyłem na niej dwa talerze z naleśnikami. Trzeci zostawiłem na blacie dla Collinsa. Na tace położyłem także herbaty i pokrojone banany oraz nutelle. Wziąłem wszystko i zaniosłem do mojego pokoju gdzie dalej smacznie spał mój brat. Odłożyłem tackę na biurku i rzuciłem się na łóżko.

- Wstawaj, zrobiłem dla nas śniadanie.

***

Hejka!

To jest najdłuższy rozdział w całej tej książce. Dodatkowo dodałam mały zwrot akcji mam nadzieję, że się wam podoba. Od jutra zaczynam pracę, więc nie wiem jaka teraz będzie przerwa.

Do następnej!

To on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz