18

6.5K 449 89
                                    

Maraton 2

Luka

Razem z Tylerem zeszliśmy na dół, do salonu. Mężczyzna siedział na kanapie a rodzice na fotelach, na przeciwko niego. Niestety usiadłem koło tego mężczyzny, który wydawał się tym faktem zadowolony. Na szczęście Tyler usiadł koło mnie, więc poczułem się odrobinę lepiej. 

- Tyler, Luka, to jest doktor Collins. Przyszedł omówić z nami pewną bardzo ważną sprawę.- nie rozumiałem po co nam to wszystko mówią. Skoro pan doktor przyszedł do nich to nas chyba nie powinno to dotyczyć.

- Jaką ma pan specjalizacje?- Tyler jakby czytając mi w myślach zadał to pytanie.

- Zajmuję się Omegami.- nagle cały zesztywniałem i spojrzałem na rodziców. Czyli ten mężczyzna jest tu dla mnie. Tylko po co skoro jestem zdrowy? Rodzice starali się nie patrzeć mi w oczy. Może jeszcze mi powiedzą, że te ich podróże służbowe, wcale nie są służbowe. Jak mogli nie mówić mi prawdy? Tutaj chodzi o mnie!

- Więc po co pan tu jest? W naszej rodzinie nie ma żadnych Omeg.- Pan Collins nie wyglądał na zaskoczonego słowami Tylera, a to znaczy, że zna całą naszą sytuacje. Nie dość, że rodzice nas okłamywali, to jeszcze powiedzieli wszystko obcemu człowiekowi. Co oni sobie wtedy myśleli?

- To sprawa między mną, a twoimi rodzicami. Nie powinieneś okazywać więcej szacunku do starszych?- siedząc między nimi czuję się jak między młotem a kowadłem. Oby dwoje mają napięte mięśnie i są w pełni gotowi do ataku. Czy alfy zawsze muszą zachowywać się jak zwierzęta? Rozumiem, nie polubili się ale nie muszą od razu walczyć. 

- Uspokójcie się, proszę.- mama spróbowała załagodzić sytuacje co na szczęście się jej udało.- Doktor Collins od dzisiaj będzie tu mieszkał. Przyjechał z daleka by zrobić z nami interesy. Mam nadzieję, że ciepło go przyjmiecie i nie będzie zbędnych problemów. Pamiętajcie, że od teraz jest to nasz gość.

Oby dwoje z Tylerem spojrzeliśmy z niedowierzaniem na rodziców. To jest żart prawda? Jak oni mogli na coś takiego pozwolić?! W okolicy są aż trzy hotele więc dlaczego obcy mężczyzna ma mieszkać u nas? Tyler prychną i wyszedł z pokoju ale ja wiedziałem, że muszę zostać. Na szczęście teraz mogłem usiąść dalej od tego pseudo doktorka. 

- To dla twojego dobra, chcieliśmy dla ciebie jak najlepiej.- spojrzałem z wrogością na matkę. Ona naprawdę wierzy w to co mówi?

- Chcieliście dla mnie jak najlepiej okłamując mnie? Chcieliście zrobić ze mnie idiotę jak z Tylera? Niby po co mi lekarz, ze mną wszystko w porządku. To wy powinniście się leczyć.- wyszedłem z pokoju ignorując wołanie rodziców. Wszedłem do pokoju i wściekły położyłem się na łóżku. Jak oni mogli w ogóle pomyśleć o czymś takim? Usłyszałem pukanie do drzwi ale to zignorowałem i zamknąłem oczy. Gdy usłyszałem, że ktoś wszedł do pokoju byłem pewny, że to Tyler. Usłyszałem skrzypienie krzesła i otworzyłem oczy. Tyler zawsze kładzie się lub siada na łóżko. 

- Co pan tu robi? Nie pozwoliłem ci tu wejść.- spojrzałem gniewnie na doktora. Niech sobie nie myśli, że może robić co mu się podoba tylko dlatego, że wie, że jestem Omegą. Nie zmieni tego nawet fakt iż on jest Alfą.

- W takim razie mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Jestem tutaj żeby ci pomów.- prychnąłem z oburzeniem ale on to po prostu zignorował.- Twoi rodzice naprawdę nie chcą dla ciebie źle. Przejechali cały kontynent żeby mnie znaleźć i sprowadzić, naprawdę cię kochają. Słyszałem, że leki które dostajesz powoli przestają działać, prawda?

Postanowiłem, że będę milczeć. Nie lubię go i mu nie ufam więc nie mam zamiaru odpowiadać na jego pytania. Ale jeśli to co mówi jest prawdą i rodzice rzeczywiście tak się dla mnie poświęcają, mogę go przynajmniej wysłuchać.

- To dlatego, że jesteś młodą Omegą, która jeszcze nie miała gorączki. Twój organizm pragnie ją mieć i właśnie dlatego o wiele szybciej przyzwyczaja się do leków, które ją hamują. Ale jest na to pewien sposób. Tylko ty musisz być na to gotowy i zdecydowany.- zmarszczyłem brwi. Jak niby mogę zapobiec przyzwyczajania się do leków przez mój organizm? Przecież to niemożliwe.

- Niby jak mam to zrobić?- na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech przez co przełknąłem ślinę. Może to nie był dobry pomysł?

***

Hejka!

Wiem, że mnie kochacie dlatego daję wam kolejną osobę, na której możecie się wyżyć. Powodzenia w pierwszy dzień.

Do następnej!

To on?Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ