22

6.4K 436 36
                                    

Maraton 6

Luka

Atmosfera w domu jest napięta odkąd wróciliśmy z Tylerem do domu. Minął już dzień ale matka nadal się do nas nie odzywa. Naprawdę nie rozumiem co się dzieje, nic złego przecież nie zrobiliśmy. Fakt wróciliśmy późno ale napisałem do niej, że możemy później wrócić. Mam też wrażenie, że Tyler wie dlaczego, matka się tak na nas obraził. Muszę się go zapytać bo teraz sam nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Jeszcze ten głupi Collins zachowuje się dziwniej niż zazwyczaj. Jest strasznie zadowolony i uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Jeśli to przez niego moje rodzina się kłóci przysięgam, że go wykastruje. Jeszcze ta jego niemoralna propozycja, jak rodzice mogli go wpuścić do naszego domu wiedząc z jakim zamiarem przychodzi? Jak on w ogóle mógł o tym pomyśleć. Zaproponował mi dopuszczenie do gorączki i pomoc w niej. Prędzej sam siebie wykastruję niż pozwolę mu się tknąć, nawet sztylem od szczotki. 

Strasznie mi się nudzi, Rodzice oglądają telewizję, Collins zaginął w akcji, a Tyler cały dzień siedzi u siebie w pokoju. Co jest strasznie dziwne, bo sobota to dzień wolny od szkoły a on go marnuje. Muszę sprawdzić czy nic mu nie jest, naprawdę zaczynam się o niego martwić. Wstałem z łóżka i udałem się pod jego drzwi, w które zapłukałem. Nie usłyszałem niczego po drugiej stronie więc powtórzyłem swoją czynność. Gdy i tym razem nikt mi nie odpowiedział postanowiłem tam wejść. Otworzyłem lekko drzwi i zajrzałem do pokoju ale nikogo w nim nie było, więc wszedłem. Udałem się na balkon bo to jedyne miejsce, w którym może być.

- Naprawdę powinieneś przestać palić.- chłopak spojrzał na mnie kątem oka i powrócił do poprzedniej czynności. Chyba ma zły humor. Oparłem się o barierkę koło niego i zacząłem kaszleć gdy dym papierosowy dostał się do mojego nosa. Usłyszałem śmiech starszego chłopaka więc na niego spojrzałem.

- Nie powinieneś tu być gdy palę.- Tyler ostatni raz się zaciągnął i zgasił papierosa. Nie odzywaliśmy się do siebie tylko patrzeliśmy na samochody, które przejeżdżały i na dzieci, które bawiły się przed swoimi domami. Czuję się trochę jak pedofil ale to nie ma ze sobą nic wspólnego.

- Dlaczego matka się tak na nas wściekła?- w końcu zapytałem o to co mnie męczy przez cały ten czas. Mam nadzieję, że Tyler nie będzie się wykręcał.

- Nie wiem.- przewróciłem oczami i spojrzałem na jego profil. A jednak się wykręca.

- Nie udawaj, wiem, że wiesz. Ta sprawa dotyczy też mnie więc mam prawo wiedzieć o co chodzi. No i jesteśmy braćmi nie powinieneś mnie okłamywać.- po ostatnim zdaniu ścisło mnie w żołądku. Jestem ostatnią osobą, która powinna mówić o nie okłamywaniu braci. 

- Powiem ci pod warunkiem, że nie będziesz wściekły na rodziców.- ochoczo pokiwałem głową na "Tak". Nawet jeśli złamię obietnicę i będę wściekły na rodziców chcę się dowiedzieć dlaczego się tak zachowują. Chłopak westchnął głośno i spojrzał się przed siebie.- Myślę, że to wszystko wina doktorka.

- Jak to jego wina? Wybacz ale chyba nie rozumiem.- Tyler odwrócił się w moją stronę i spojrzał w moje oczy. Jeszcze w życiu nie widziałem go tak ponurego i poważnego w jednej chwili. 

- Sądzę, że nimi manipuluje. Wczoraj rano gdy spałeś usłyszałem kawałek ich rozmowy. Collins powiedział, że jesteśmy za blisko i powinniśmy ograniczyć kontakt.- chciałem zapytać dlaczego Collins uważa, że jesteśmy za blisko ale wtedy połączyłem wszystko w całość. Najpierw jego niemoralna propozycja, teraz próba oddzielenia mnie od mojego brata. Czy on serio myśli, że pójdę do łóżka ze swoim własnym bratem, bo ten jest Alfą? No i jak rodzice mogli w coś takiego uwierzyć?! Racja jestem Omegą ale jestem też ich synem, do cholery!

- Trzeba się go jak najszybciej pozbyć.- powiedziałem twardo do Tylera. Nie pozwolę by takie ścierwo jak doktor Collins niszczyło moją rodzinę.

- Zdecydowanie.- chłopak już miał coś powiedzieć ale jego telefon zawibrował.- Cholera, muszę już lecieć. Wymyślimy co z tym zrobić gdy wrócę okej?- nie czekając na moją odpowiedź, pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Chyba muszę poważnie porozmawiać z rodzicami. Wiem, że nie chcieli syna Omegi ale to nie moja wina, że się taki urodziłem. Zszedłem na dół i zwołałem wszystkich do salonu. Wszystkich oprócz Tylera, który wyszedł.

- Po co nas wszystkich tu zwołałeś?- spojrzałem wściekły na matkę, która jako pierwsze weszła do salonu. Nikt nie będzie traktował mnie jak tanią dziwkę.

***

Hejka!

Rozdziały po woli mi się kończą ale staram się je jeszcze pisać. Mam nadzieję, że maraton wam się podoba i pomógł przetrwać tamten tydzień

Do następnej! 


To on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz