Prolog

14.7K 622 333
                                    

Luka to młody wilkołak, który jest... omegą. Wiedzą o tym tylko jego rodzice.
Tyler to młoda Alfa. Ma szczęśliwą rodzinę ale... nie zna sekretu swojego brata.
Co się stanie gdy Luka dostanie gorączki w obecności swojego brata?

***
Luka

Spojrzałem na swoje dłonie. Siedziałem przy stole razem z rodzicami. Mój starszy brat poszedł do kolegi więc jeden problem mam z głowy. Tak. To już dzisiaj. Dzisiaj mam się dowiedzieć czy będę Alfą, Betą czy... Omegą. Na sto procent nie będę Alfą, to jest oczywiste. Jak ktoś taki jak ja mógłby być Alfą? Prawie w ogóle mięśni, kobieca postawa, delikatne rysy twarzy... Alfą nie będę. Pozostaje pytanie czy będę Betą czy Omegą. Na zostanie Omegą szanse są dosłownie minimalne ale znając moje szczęście, a raczej pech, moje szanse na zostanie Omegą jak i Betą wynoszą pięćdziesiąt procent.

-Chodźmy musimy dojechać do lekarza na czas.- wiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę kliniki. Swój status wszystkie wilkołaki poznają w wieki szesnastu lat. Wtedy wydzielamy odpowiednie feromony, a nasz organizm jest wystarczająco rozwinięty by zobaczyć od środka kim jesteśmy. Zdarzało się tak, że omegi, po padaniu feromonów myślały, że są alfami, dopóki nie dostały pierwszej gorączki. Często w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie. Dlatego ja będę miał robione badanie i feromonów, i od środka. Nie wiem czego mam się spodziewać ale strasznie się boję. Mój starszy brat, badanie miał dwa lata. Na jego szczęście miał badanie tylko feromonów. Lekarze byli zgodni w tym, że jest alfą. Ja mam dwie możliwości więc muszę mieć dwa badania. 

Gdy dojechaliśmy pod klinikę, wyszedłem z samochodu i poczekałem na swoich rodziców. Zaczynam się coraz bardziej denerwować. Wszedłem do budynku jako ostatni. Mój ojciec podszedł do recepcjonistki, która była omegą i zaczęła się przed nim wdzięczyć. Gdy dowiedzieliśmy się gdzie mamy iść, ruszyliśmy w tamtą stronę. 

- Czy musi być tak zawsze? Nie czuła na tobie innej omegi- zaczęła mama gdy weszliśmy do windy. Możliwe, że wcześniej nie chciała nic mówić, bo byli ludzie. Moich rodziców obchodzi co mówią o nich inni.

- Jestem z tobą, nie z tamtą omegą. Nie martw się o to, jeszcze nigdzie się nie wybieram.- Jak to możliwe, że oni się tak kochają? Może obchodzi ich to co mówią inni, no i czasem są strasznie szorstcy, ale i tak zawsze okazują sobie miłość. We własny sposób ale jednak. Też tak bym chciał. 

Kiedy winna się zatrzymała, przepuściłem moich rodziców i sam wyszedłem. Pokój, w którym miałem mieć badanie, był na najwyższym piętrze, a na drzwiach wisiał numer 107.  Nie wszyscy ludzie wiedzieli, że żyją wśród nich wilkołaki, dlatego zawsze w szpitalach albo w klinikach sale dla nas, były na samej górze. Powiadomiono nas byśmy usiedli na korytarzu i poczekali aż ktoś nas zawoła. Gdy usiadłem na żółtym, plastikowym krześle miałem nadzieję, że nikt nas nie zawoła. Niestety dosłownie po pięciu minutach drzwi od pokoju sto siódmego, otworzyły się i wyszedł z nich tęgi, siwy mężczyzna. Jak ja się cieszę, że moim lekarzem będzie jakiś obrzydliwy staruch, który, gdy tylko mnie zobaczył posłał mi obrzydliwy uśmiech i spojrzał na mnie jak na coś do jedzenia. Cały mój obiad podszedł mi do gardła.

- Zapraszam do środka.- moi rodzice poszli za tym starcem do pokoju, a ja miałem ochotę zniknąć. Moje ciało jak na autopilocie ruszyło za dorosłymi.- Jak tam wasz starszy syn, Tyler? Dobrze sobie radzi jako alfa? Może ma już jakąś omegę?

- Jest świetną alfą. Nauczyciele zawsze go chwalą i mówią, że jest idealnym wilkiem. Niestety nie ma jeszcze  partnerki ale już mu jakąś szukamy.- Niemożliwe. Czu rodzice chcą znaleźć Tylerowi jakąś omegę? Przecież to on powinien sam ją sobie znaleźć. Jeśli ma się z nią połączyć to powinien ją kochać. 

To on?Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum