27

6.2K 419 76
                                    

Luka

Obudziłem się w ramionach Tylera i już chciałem go opieprzyć ale przypomniałem sobie wczorajsze zdarzenie. Cieszę się, że wtedy nas podsłuchiwał bo nie wiem jak by to się skończyło. Byłem wtedy cholernie przerażony i dziękowałem Bogu za ciekawość swojego brata. Naprawdę nie wiem co bym bez niego zrobił. Mam dość tego wszystkiego, tak naprawdę nie wiem co się w okół mnie dzieje. Próbuję to jakoś zrozumieć i poukładać w całość ale im więcej o tym myślę, tym mniej wiem i mniej rozumiem. Nie mam pojęcia po co rodzice przywieźli ze sobą tego Collinsa. Nie wiem nawet co mam o nim myśleć ale wiem, że chcę by jak najszybciej stąd wyjechał. Ale nie przystanę na jego propozycje. W życiu się z nim nie prześpię, nawet jeśli to by miało uleczyć wszystkie choroby świata. Nie dotknę go nawet sztylem od szczotki. 

- Wstałeś już?- spojrzałem na zaspanego Tylera i się uśmiechnąłem. Z rana wygląda najlepiej. Rozczochrane włosy i zaspane oczy naprawdę mu pasują. 

- Przed chwilą.- Położyłem się z powrotem koło niego. Może powinienem być na niego choć trochę zły za to, że nie poszedł do siebie ale mimo wszystko czułem się z nim bezpiecznie. Mogę mu ufać w przeciwieństwie do niego. Z każdym dniem mam coraz większe wyrzuty sumienia. Ja go okłamuję a on staje za mną murem, w każdej sytuacji. Nie mogę już dłużej robić tego co chcą moi rodzice, Tyler to mój brat muszę mu w końcu mu powiedzieć prawdę. Nie teraz ale już nie długo.  

- Za cholerę nie chce mi się wstawać. Zostaniemy tak jeszcze jakiś czas?- starszy chłopak objął mnie i przyciągnął do siebie. W jego ramionach czuję jakby nic nam już nie groziło. On naprawdę potrafi zrobić cuda.

- Nie możemy, a raczej musimy. Chcę tak przeleżeć cały dzień.- Tyler się zaśmiał i obiął mnie w pasie. Ja sam przerzuciłem jedną nogę przez jego nogi, a rękę ułożyłem na jego torsie. Zamknąłem oczy i jeszcze trochę się powierciłem by w końcu znaleźć wygodną pozycję.

- Możesz iść jeszcze spać. Zostanę tutaj, przy tobie.- wtuliłem się ufnie w Alfę i odetchnąłem z ulgą. Mam nadzieję, że chociaż dzisiaj nie będziemy mieć żadnych niespodzianek. 

***

Obudziłem się w pustym łóżku. Przetarłem zaspane oczy i się rozciągnąłem. Sam się sobą dziwie, że mogę tyle przespać, jeszcze w dzień, w którym powinienem iść do szkoły. Taka przerwa była mi naprawdę potrzebna. 

Po paru minutach ubrałem się i postanowiłem coś zrobić. Nie przeszkadza mi opcja całego dnia leżenia ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Nie zostawię przecież wszystkiego na głowie Tylera, który i tak już ma dużo do zrobienia. Zszedłem powoli na dół, wcześniej upewniając się, że nie słyszę nigdzie rodziców i doktora Collinsa. Mój brat siedział na kanapie i oglądał powtórkę jakiegoś meczu z koszykówki. Usiadłem koło niego podciągając kolan pod brodę.

- Wstałeś już? Mogłeś przecież jeszcze leżeć.- powiedział tylko zerkając na mnie, a potem znów wrócił do oglądania. 

- Uznałem, że nie mogę przeleżeć całego dnia. Co tu tak cicho i pusto?- spojrzałem na Tylera za zdziwieniem. Jest już jakaś dwunasta, a w domu jestem tylko ja i Tyler. To jest bardzo podejrzane.

- Właśnie to chciałem ci powiedzieć. Mam dobrą wiadomość. Rodzice musieli wyjechać w nagłą delegacje, a doktorek powiedział, że na tydzień musi jechać do innego pacjenta. Także na przynajmniej tydzień, mamy wolne od nich!- spojrzałem się na niego z niedowierzaniem, a potem zacząłem się śmiać. To jest zbyt piękne by było prawdziwe. Czyżby jednak los się do nas uśmiechną?

- Nie żartujesz sobie w tym momencie prawda? Nie chcesz mnie w nim wkręcić?- Muszę się tego upewnić bo po prostu sam w to nie wierzę. 

- Myślisz, że żartowałbym z czegoś takiego? Ty lepiej pomyśl o tym co będziemy robić.- spojrzałem na niego ze zmrużonymi oczami? Czy on myśli, że mu się upiecze?

- Będziemy chodzić do szkoły i normalnie się uczyć.- Tyler spojrzał na mnie z oburzeniem i niedowierzaniem.  

- Że co? Będziemy sami i mamy z tego nie skorzystać?! Czy ty w ogóle myślisz?- spojrzałem na niego z litością i pokręciłem głową. Zachowuje się jak jakiś niedojrzały dzieciak. 

- Skorzystasz na tym, że pójdziesz do szkoły. A teraz wybacz ale idę zrobić sobie śniadanie.- wstałem z kanapy i ruszyłem do kuchni. Zaśmiałem się pod nosem gdy usłyszałem jęk starszego. Jest naprawdę uroczy gdy tak się zachowuje.

***

Hejka!

Mam nadzieję, że czekaliście na rozdział i, że się wam spodobał. Wybaczcie za takie odległości między rozdziałami ale mam naprawdę dużo rzeczy na głowie i po prostu się nie wyrabiam. Ale mam zamiar wam to wynagrodzić i jak obiecałam już niedługo scena, na którą większość z was czeka :D. 

Do następnej i udanego weekendu!

To on?Where stories live. Discover now