24

6.3K 411 29
                                    

Maraton 8

Tyler

W niedzielę zawsze mieliśmy "rodzinne popołudnia", graliśmy w gry, oglądaliśmy filmy czy po prostu robiliśmy coś razem. Ale tym razem każdy spędził dzień osobno. Rodzice tak jak doktor Collins gdzieś wyszli już rano, a Luka ciągle siedzi w sowim pokoju i sprawdza coś w komputerze. Coraz bardziej mnie to denerwowało bo samemu w domu jest strasznie nudno, a Luka nie zwraca na mnie kompletnie uwagi. Pytałem się nawet czy pomoże mi zrobić naleśniki ale powiedział, że nie ma na nie ochoty. A jeśli on nie ma ochoty na naleśniki czy inne słodycze to znaczy, że jest naprawdę źle. Nie wiem co się z nim dzieje ale jest taki od rana. Może to przez to co robi w komputerze? Szczerze mówiąc z każdą moją wizytą w jego pokoju wygląda na coraz bardziej zdenerwowanego i wątpię w to, że to przez to iż do niego przychodzę. Muszę go oderwać od tego komputera albo dowiedzieć się co na nim robi. Wszedłem do jego pokoju i rzuciłem się na nie, jak zawsze.

- Tyler naprawdę jestem zajęty. Czego chcesz tym razem?- nie powinien zwracać się tak do starszego brata. Chyba trzeba go będzie dać mu lekcje dobrego wychowania.

- Nie uważasz, że powinieneś mieć większy szacunek do starszego brata?- oparłem się na łokciu i spojrzałem na niego z wyższością. Młodszy nawet na mnie nie spojrzał tylko mruknął coś niezrozumiałego i nadal czytał coś w internecie. Najpierw jest dla mnie niemiły, a teraz jeszcze mnie ignoruje? O nie, młody dostanie za swoje. Podszedłem do niego od tyłu i wyciągnąłem ręce przed siebie. Gdy chłopak miał już przełączyć stronę, zacząłem go łaskotać. Luka zaczął się śmiać i szarpać na wszystkie strony. W pewnym momencie spadł nawet z krzesła ale nie miałem zamiaru mu odpuszczać.

- I co teraz? Będziesz mnie słuchał?- młodszy cały czas się szamotał i śmiał ale nadal nie odpowiedział "Tak". Zacząłem go więc mocniej łaskotać powtarzając pytanie.- Będziesz mnie szanował? Chyba powinieneś słuchać starszego brata, czyż nie?

- T-tak! Ale przestań! Z-gadzam się z tobą!- puściłem go i dałem mu odsapnąć. Oddech i chichotanie opanował dopiero po paru minutach. 

- Co ty taki zasapany? Nie przesadzaj, że było tak źle. A teraz się ubieraj i idziemy jeść na miasto. Daje ci piętnaście minut więc się pospiesz!- wstałem z podłogi i zamknąłem za sobą drzwi. Muszę go gdzieś wyciągnąć z domu bo nie pozwolę by cały dzień spędził przed komputerem.   No i strasznie mi się nudzi, a sam na miasto nie wyjdę. Założyłem buty i usiadłem na najbliższym krześle. Luka przyszedł pięć minut później i minę miał jakby był zmuszany do prostytucji.

- Już się tak nie marszcz, bo ci tak zostanie.- posłałem mu buziaka i wyszedłem z domu. Poczekałem na niego oglądając moje odbicie w szybie swojego samochodu.

- Ale z ciebie narcyz. Uważaj bo będziesz musiał sobie szybę w samochodzie wymienić.- Luka przeszedł koło mnie, lekko pchając mnie biodrem przez co prawie uderzyłem twarzą w szybę. Spojrzałem na niego z przymrużonymi oczami. Kiedyś doigra się czegoś gorszego niż łaskotek.

- Czy nie miałeś mnie bardziej szanować?- Luka odwrócił się do mnie i puknął się u czoło. Prychnąłem na jego zachowanie, on naprawdę jest niemożliwy.  Dogoniłem go i ruszyliśmy w stronę centrum miasta.

- Chcesz zjeść pizze czy kebaba? A może zaproponujesz coś innego?- spojrzałem na niego ale on nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem. Wyglądał natomiast na zamyślonego więc podejrzewam, że naprawdę myśli co chce zjeść. Od rana nic nie jadł więc dziwię się dlaczego jeszcze nie wołał o jedzenie. Gdy już otwierał usta by coś powiedzieć zaczęło mu burczeć w brzuchu. I to nie tak normalnie tylko tak, że wszyscy którzy nas mijali zaczęli się oglądać. Wybuchnąłem śmiechem kiedy Luka spalił się burakiem. Naprawdę wygląda genialnie kiedy jest zawstydzony.

- Chodźmy na tego kebaba. I przestań się ze mnie śmiać!

***

Hejka!

Dziś wyjątkowo po szkole bo mam zepsuty telefon i nie miałam kiedy dodać rozdziału. 

Do następnej!

To on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz