36

5.8K 392 77
                                    

Luka

Od przyjazdu doktora Collinsa minął jeden dzień. W naszym domu panuje naprawdę okropna atmosfera. Tyler mało co się odzywa i prawie w ogóle nie wychodzi z pokoju. Zapowiedział mi, że nie chce się widzieć z Collinsem ale nie sądziłem, że będzie go aż tak unikał. Doktor Collins zachowywał się jak zawsze, czyli walił głupimi tekstami i głupio się uśmiechał. Starałem się puszczać między uszy wszystkie jego zaczepki ale gdy na jakąś zareagowałem, rozpalało to ogień. Nie spodziewałem się, że tak małe i prawie nic nie znaczące zaczepki, mogą aż tak wyprowadzić mnie z równowagi. Mam nadzieję, że rodzice wrócą jak najszybciej, bo obawiam się, że długo z nim nie wytrzymam. 

Zapukałem do drzwi Tylera, a gdy nie usłyszałem odpowiedzi po prostu wszedłem. Nie mam zamiaru czekać na jego łaskawe pozwolenie. Jestem na niego zły i muszę z nim o tym porozmawiać. 

- Tyler!- Wszedłem do jego pokoju i rozejrzałem się na boki. Nigdzie go nie było więc wyszedłem na balkon ale tam go też nie było. Ostatnim pomieszczeniem, do którego zajrzałem była łazienka. Dlaczego on musi znikać tak bez słowa? Nie pójdę do doktora Collinsa bo jak się dowie, że Tylera nie ma to nie wiadomo co zrobi. Tylko gdzie do cholery jest mój brat? Jak on mógł mnie zostawić sam na sam z tym zboczeńcem? I to po raz kolejny. Naprawdę muszę sobie z nim porozmawiać. 

Usiadłem na jego łóżku, muszę na niego poczekać. Rozglądałem się po jego pokoju ale wszystko wygląda tak jak zawsze, więc to niema sensu. Gdy spojrzałem na zegarek, wskazywał jedenastą czterdzieści trzy.  Niedługo będzie północ, a Tylera nie ma w domu? Od jak dawna Tyler znika nocami? Zdecydowanie mi się to nie podoba, dlaczego on mi niczego nie mówi? Czasem wydaje mi się, że to on ma więcej tajemnic niż ja. 

Położyłem głowę na poduszkę i wgapiłem się w sufit. Gdyby nie ta godzina opieprzyłbym tego cholernego chłopaka. Niestety jestem strasznie zmęczony i muszę się przespać. Chociaż chwilką, bo inaczej padnę na stojąco. Prze kluczyłem drzwi do pokoju Tylera, więc Collins i nie zagraża. Mam tylko nadzieję, że wstanę gdy przyjdzie Tyler. 

***

Obudziłem się gdy coś zaczęło mocno razić mnie po oczach. Powoli otworzyłem oczy i oparłem się na ramieniu. Przetarłem  zaspane oczy i rozejrzałem się dookoła. Nadal znajdowałem się w pokoju Tylera ale teraz był ranek. Cholera musiałem przespać całą noc. Szybko wstałem i ruszyłem do drzwi wyjściowych ale zatrzymałem się w połowie drogi. Odwróciłem się do tyłu i spojrzałem na łóżko. Pościel wyglądała tak jakbym nie tylko ja dziś spał w tym łóżku. Szybko wyszedłem na balkon, a potem udałem się do łazienki. Gdy nie znalazłem tam brata ruszyłem do innych pomieszczeń w domu. Przejrzałem dosłownie każdy możliwy kąt ale po Tylerze ani śladu. 

- Czego tak szukasz?- Odwróciłem się do tyłu i spojrzałem prosto w oczy Collinsa. Jeszcze jego mi tu brakowało. Czy on ma zamiar męczyć mnie do końca swojego pobytu w naszym domu? Jeśli tak to muszę wziąć przykład z Tylera i opuścić ten do. inaczej zwariuję. 

- Niczego, a nawet jeśli nie powinno cię to interesować.- Minąłem go i udałem się w stronę swojego pokoju. Nie chcę przebywać z nim sam na sam, w jednym pomieszczeniu. 

- Ty także zauważyłeś, że Tyler zniknął?- Zatrzymałem się w połowie schodów. Więc przez cały ten czas, wiedział, że jesteśmy tylko we dwóch w tym domu? Tyler jak cię znajdę, to naprawdę cię zabiję. 

- Wiesz coś o tym?- Odwróciłem się do niego przodem. Mężczyzna już stał parę schodków przede mną. Nie mogę powiedzieć, że się nie wystraszyłem, bo się wystraszyłem i to naprawdę bardzo. Ale wiem, że muszę przynajmniej udawać niewzruszonego, dla Tylera. 

- A co ja dostanę w zamian, gdy powiem ci co wiem?- Mężczyzna przybliżył się do mnie tak, że stykaliśmy się nosami. Teraz naprawdę byłem przerażony. Ale mimo mojego strachu otworzyłem usta, by powiedzieć żeby się odwalił, ale ktoś mnie w tym wyprzedził.

- Zostaw go, Collins.- Odwróciłem się do tyłu i spojrzałem na Tylera. Chłopak stał na górze schodów, ubrany w elegancki, czarny garnitur i patrzył się z nienawiścią na mężczyznę za mną. Muszę przyznać, że wyglądał cholernie gorąco. Ale przez to, że byłem na niego zły i przez to, że na jego szyi znajdował się ślad po szmince, ruszyłem do swojego pokoju ignorując wołanie obydwu mężczyzn. 

***

Hejka!

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. W poniedziałek niestety kończą mi się ferie... Ale postaram się coś dodać jeszcze w tygodniu, ale nic nie obiecuję. 

Do następnej!

To on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz