Wilczek ~Isaac Lahey~ WST...

By weroni_xo

36.6K 1.6K 41

Co się stanie gdy dowiesz się że mieszkasz pod jednym dachem z wilkołakiem? Co się stanie jeśli niedługo pote... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdzial 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rodział 29
Rodział 30
Rozdział 31
Rodzial 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdizał 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdizał 45
Rozdzial 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdizal 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdzial 53
Rozdzial 54
Rozdział 55
Rozdzial 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rodział 66
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdzial 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93

Rozdział 67

291 16 0
By weroni_xo

- Bestia?

Zapytał Isaac.

- Dokładnie.

Odparł Stiles. Malia, Kira i Liam już dawno nas opuścili.

- Doktorzy?

Zapytałam.

- I chimery.

Dodał Scott. Tak teraz wszystko jasne.

- Jeszcze jeden szczegół...

Zaczął Stiles. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- Theo jest w mieście i jest chimerą.

Powiedział Scott. Zamurowało mnie. Totalnie. Aż złapałam Isaac'a za ramię.

- Kto to Theo?

Zapytał.

- Mój były przyjaciel. Byliśmy nierozłączni.

Powiedziałam.

- I co się stało?

Zapytał Lahey.

- Pokłóciliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony.

Streściłam całą sytuacje.

- Słuchajcie... bestia się pojawiła.

Powiedział Stiles.

- Jedźcie.

Powiedziałam.

- Co z wami?

Zapytał Scott.

- Rozpakujemy się.

Odparł Isaac. Chłopcy pokiwali głowami i wyszli z domu. Ja i Lahey ruszyliśmy do mojego pokoju. Poukładaliśmy rzeczy w szafie i rozpakowaliśmy kosmetyki w łazience. Po tym wszystkim zadzwonił do mnie Scott.

- Musicie szybko przyjechać do kliniki. Jesteś potrzebna.

Powiedział Scott i się rozłączył.

- Miałem poczuć się urażony?

Zapytał Isaac wstając z łóżka. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go krótko.

- Jasne że nie. Ty jesteś od tych siłowych rzeczy a ja umysłowych. Może o to chodzi.

Zaśmiałam się. Isaac wywrócił oczami. Zamknęliśmy dom i wsiedliśmy do auta. Isaac zgrabnie wycofał pojazd i ruszył do kliniki. Po kilku minutach zaparkował pod wyznaczonym miejscem. Weszliśmy do środka. Na stole były porozkładane zdjęcia ludzi... o ile można to tak nazwać.

- Miło was widzieć.

Powiedział Deaton.

- Pana również.

Powiedział Isaac. Ja nawet nie spojrzałam w stronę weterynarza. Za bardzo skupiłam się na zdjęciach.

- Banshee. Umarła krzycząc.

Powiedział Deaton kiedy zapatrzyłam się na jedno zdjęcie.

- Wiercili im w głowach.

Powiedział Stiles.

- Czyli Lydia nie była jedyna.

Powiedziałam dalej patrząc na te przerażające zdjęcia.

- Robił to wilkołakom, banshee, wendigo... wszystkim nadprzyrodzonym. Dzięki temu zwiększał ich moc do poziomu nie do opanowania.

Powiedział weterynarz.

- Ona umrze.

Powiedziałam.

- Usłyszy krzyki wszystkich umierających na raz.

Odparł Deaton.

- I to ją zabije.

Powiedział Stiles.

- Mało tego. Wywiercenie jej dziury to jak przebicie się do reaktora jądrowego. Jej przedśmiertny krzyk zabije wszystkich w okolicy.

Powiedział weterynarz. Złapałam się za głowę.

- Serce zaczęło ci bić szybciej.

Powiedział Scott. Spojrzałam na niego spod byka.

- Moja przyjaciółka może zginąć. Ciekawe czemu wali mi serce?!

Wykrzyczałam.

- Przepraszam.

Dodałam po chwili i oparłam się o stół.

***

- Wchodzimy na oddział zabieramy ją i wychodzimy.

Powiedział Stiles. Opracowaliśmy plan. Nie mogliśmy nic zrobić aby wyciągnąć Lydię... nic legalnie. Mając pod ręką trzech wilkołaków, kojotołaka, kitsune, mega zaradnego człowieka  i mnie to raczej nie powinno być problemu.

- Musimy tylko ominąć sanitariuszy, ochroniarzy, sforsować drzwi  i barierę z jarzębu.

Dodał Scott.

- Macie plan?

Zapytała Kira.

- Ukradłem ochroniarzowi. Jedyny problem jest taki że co noc zmieniają kody.

Powiedział Stiles pokazując nam kartę dostępu.

- To po co ci ona?

Zapytałam.

- Do tego zmierzam. Trzeba ją aktywować.

- Jak?

Przerwał Stiles'owi Liam.

- Trzeba wymusić reset.

Dokończył Stilinski.

- I wtedy karta będzie działać.

Powiedział Isaac.

- Jak to zrobimy?

Zapytała Kira.

- To twoja rola. Musisz wyciągnąć tyle mocy by spowodować awarię.

Powiedział Scott.

- Jeśli zasilanie padnie budynek się zamknie a bardzo tego nie chcemy więc ostrożnie.

Powiedział Stiles. Tłumaczyli Kirze co ma robić i takie tam.

- Doprowadzimy Stiles'a do bramy. Dalej musi iść sam.

Powiedział Scott zwracając się do mnie, Isaac'a i Liam'a.

- Nie koniecznie.

Powiedziałam.

- Jak to?

Zapytał Stiles.

- Mogę wejść z tobą jeśli chcesz.

Odparłam.

- Jesteś istotą nadprzyrodzoną. Nie przejdziesz przez barierę.

Powiedział Liam. Isaac zaśmiał się.

- Przejdę. Nie raz to robiłam. Moja jedna sala lekcyjna jest wykonana z jarzębu. Może nie całkowicie ale bariera działa. Miałam dość omijania tej lekcji i nauczyłam się przez nią przechodzić.

Odparłam. Popatrzyli się na mnie.

- O tym za chwilę. Jakieś pytania?

Powiedział Stiles. Pytania zaczęły lecieć jak pociski z karabinu maszynowego.

- Dużo rzeczy może pójść nie tak.

Powiedział Scott.

- Wszystko może pójść nie tak.

Powiedział Liam.

- To ryzykowne ale... jeśli nie spróbujemy stracimy Lydię. Ona tam dzisiaj umrze i może pociągnąć za sobą wielu niewinnych ludzi.

Powiedział Scott.

- Czas na przygotowania. Widzimy się o zmroku.

Powiedział Stiles. Wszyscy rozeszli się. Ja, Isaac, Liam i Scott pojechaliśmy do szpitala. W końcu poinformuję mamę że przyjechaliśmy. Weszliśmy do szpitala. Przy recepcji stała mama. Popatrzyła na Scott'a a potem dostrzegła wysokiego Isaac'a. Wyłoniłam się zza ich pleców. Mama podeszła do mnie i uściskała mnie mocno. Potem uściskała Isaac'a.

- Kiedy przyjechaliście?

Zapytała.

- W nocy. Zostaniemy na tydzień jeśli się zgodzisz.

Zbędne pytanie. Rodzicielka na moje słowa była wniebowzięta. Zaprowadziła nas do jakiegoś pokoju. Podała Scott'owi czarne worki omijając wzrok Liam'a. Chyba coś się stało.

- Nie wrócicie w żadnym z nich?

Zapytała mama.

- Wrócimy cali i zdrowi. Z Lydią.

Zapewnił ją Scott. Mama poszła po inne worki. Rzuciła nimi w Liam'a.

- Dalej się pani gniewa?

Zapytał Liam.

- Nie. Ale jeszcze raz podnieś rękę na Scott'a to sama cię do takiego wpakuję.

Odparła mama. Ewidentnie coś się stało.

- Gniewa się.

Powiedział Liam szeptem. Zaśmiałam się cicho a na twarz Isaac'a wkradł się uśmiech.

Continue Reading

You'll Also Like

115K 2.3K 35
"Każdy z nas pragnie przekroczyć erotyczne konwencje,tabu,i w upojeniu wstąpić w królestwo Zakazu. Ale tak bardzo brakuje nam śmiałości..." ~~ Milan...
54.6K 2.4K 57
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
19.9K 1.3K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
2.7K 420 20
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...