Było już nieźle po dwudziestej pierwszej, a Summer skręcało z nudów - jak to w każdą sobotę.
— Mogę wejść? — zajrzała do pokoju starszego brata, gdyż drzwi były uchylone, a co chwile słychać było ciche brzmienie gitary i głos blondyna. Chłopak jednak był tak zaabsorbowany gitarą i kartką, na której co chwile coś zapisywał, że w pierwszej chwili jej nie zauważył. Dopiero, gdy zapukała w drzwi, odsunął od ust przygryzany długopis i spojrzał w jej stronę. — Mogę wejść?
— Jasne. - posłał jej uśmiech, po czym przesunął tak, by mogła zająć miejsce obok niego, co chwile pózniej uczyniła.
— Co to było, co grałeś? — zapytała, zginając nogi w kolanach, przyciągając je do siebie i opierając na nich głowę.
— Jeszcze nic, może kiedyś do tego wrócę, póki co to tylko refren. — położył obie dłonie na gitarze, którą swoją drogą dostał ode nastolatki. W dłoni zaś trzymał małą, czarną kostkę z żółtym słoneczkiem. Uśmiechnęła się na to, co momentalnie zauważył, wyciągając przedmiot w jej stronę. — Pamiętasz, prawda? — zapytał, a ona skinęła, biorąc kostkę od niego i obracając ją w palcach. - Pogubiłem wszystkie, została mi tylko ta. — dodał, a Summer oddałam mu ją.
— Zagrasz coś? — zapytała, przekręcając lekko głowę w bok. — Cokolwiek.
— Jeśli chcesz. — uśmiechnął się, chwytając mocno gitarę i przez chwilę się zastanawiał. — Jeśli się nie mylę, to jedna z twoich ulubionych. — dodał, by po chwili idealnie wejść w pierwsze nuty „California Dreaming". Zamknęła oczy, na dźwięk jego głosu, skupiając się jedynie na nim.
Zawsze zastanawiała się, dlaczego ten idiota marnuje taki piękny głos i dlaczego nie robi nic w kierunku kariery, którą głównie dzięki niemu mógłby osiągnąć. Z takimi możliwościami mógłby podbijać świat, a zamiast tego siedzi w domu i marnuje to, co zostało mu dane.
— Nawet jeśli to koniec piosenki, błagam śpiewaj dalej. — odparła po dłuższej chwili przerwy od rozmowy. Chłopak zaśmiał się, odkładając gitarę na bok. — Jesteś taki głupi, zobaczysz, kiedyś pożałujesz, ze marnujesz taki głos.
— Daj spokój. — machnął dłonią, po czym oparł wygodnie o wezgłowie łóżka. — O cholera, czy ty obcięłaś włosy? — po krótkiej chwili poderwał się i zmarszczył lekko brwi, obejmując dłońmi jej ciemne włosy.
— Już dawno. — zaśmiała się na jego reakcję, jednak ten wciąż siedział zdziwiony. — Na prawdę zauważyłeś dopiero teraz?
— Przysięgam, ale dlaczego? Były takie długie i piękne. — dodał na co wzruszyła ramionami.
— Ty też mógłbyś obciąć swoje, zaczynasz wyglądać jak Kudłaty. — zaśmiała się, siadając po turecku naprzeciwko niego i sięgając do jego obecnie związanych w malutkiego koczka włosów. Pociągnęła za małą gumeczkę do włosów, by je rozpuścić, na to ten zmarszczył brwi.
— Nie rób tak, są irytujące i pchają mi się do oczu. — odparł, zaczesując blond kosmyki do tylu, jednak ona na prawdę chciałam z nimi trochę poeksperymentować, więc podniosła się na kolanach i przysunęła bliżej chłopaka.
— Są urocze i miękkie. — uśmiechnęła się, chyba sama do siebie i zaczęła się nimi bawić. — Mógłbyś robić sobie warkoczyki, Luke!
— Zostaw je, uparciuchu. — odsunął dłonie siostry, chcąc związać włosy, jednak ona była nieugięta. Co chwilę odrzucała jego dłonie i zabierała za kręcące się włosy. — Okej, więc tak chcesz się bawić? — zapytał w pewnym momencie łaskotając dziewczynę. Zaczęła się śmiać jak głupia, kuląc nogi i chcąc uciec od nieprzyjemnych ruchów. Luke zaś zaczął dominować nad nią wzrostem, samemu podnosząc się tak, że to ona leżała na materacu wijąc się i śmiejąc, a ten z głupkowatym uśmiechem, wisiał nad nią i cały czas jej dokuczał.
— Przestań, bo zaraz zesikam ci się na łóżko, kołku! — wrzasnęła przez śmiech, a ten zawtórował jej jeszcze głośniej. — Luke, proszę!
— Powiedz; kochanie, proszę przestań.
— Kochanie, pro... błagam przestań, no proszę! — krzyknęła, a ten jeszcze przez moment jej dokuczał, by w końcu odpuścić. Oparł się dłońmi po obu stronach jej głowy, spuszczając wzrok i oddychając dość cieżko. Ona zaś przetarła dłońmi twarz, wciąż śmiejąc się. — Jesteś niemożliwy, głupi, wredny, dokuczliwy, irytu...
— Jestem. Ale kochasz mnie. — przerwał jej, analizując wzrokiem jej twarz, aż w końcu dotarł do jej oczu.
— Może trochę. — przymknęła lekko oczy, także patrząc w te jego. Sięgnęła po gumeczkę po czym związała jego kosmyki z tyłu.
— Coś jest nie tak z twoimi ustami. — blondyn zmarszczył brwi, przybliżając się i przypatrując im.
— Co takiego? — Summer zmarszczyła brwi, kierując dłoń w ich stronę i dotykając ich opuszkami palców. Ten jednak uśmiechnął się szerzej, odciągając jej dłoń.
— Po prostu dawno ich nie całowałem i one chyba tęsknią za moimi. — odparł, odgarniając dłonią kosmyki włosów, będące na twarzy nastolatki. Dłoń zaś położył na jej policzku, po czym schylił się, by ona po chwili poczuła jego usta w kąciku jej ust. Zamarła na moment, nie wiedząc co zrobić i jak na to zareagować. To był zdecydowanie jego ogromny błąd. Gdy ten był milimetry od pocałowania jej ust, odruchowo odepchnęła go z całej siły, a sama poderwała się do pozycji stojącej.
— Nigdy więcej tak nie rób, Luke. — odparła spokojnie, poprawiając koszulkę i przeczesując włosy.
— Kurwa. Po prostu... tęsknię. — powiedział, wstając i stając naprzeciwko dziewczyny. Wzruszyła na to ramionami, uśmiechnęła lekko i przytuliła do blondyna, oplatając dłonie wokół jego torsu.
— Na własne życzenie. — poderwała głowę do góry, tak, by spojrzeć na niego, co ten odwzajemnił, owijając ramiona wokół jej szyi. — I nie mów, że tęsknisz, to tylko to spotęguje, mój drogi. A teraz chodź. — odkleiła się od brata i pociągnęła go za palca wskazującego. — Pomożesz mi robić kolację. — zbiegła po schodach ciagnąć blondyna za sobą, a ten westchnął przeciągle.
— Zamówmy coś. — chłopak stanął w miejscu, przekrzywiając głowę na jeden bok, po czym wyciągnął z kieszeni telefon, wyminął siostrę i udał się do kuchni.
— Cały czas tylko zamawiamy jedzenie, albo jemy na mieście, zróbmy coś sami. — dziewczyna pociągnęła go za rękaw kilka razy. Ten spojrzał ma nią jedynie, odkładając telefon, po czym odwrócił się w jej stronę.
— Niech będzie. — westchnął, opierając się dłonią o blat za nią i spoglądając w okno. — Co masz ochotę zjeść? —zapytał, a ja już miała odpowiadać, gdy jej telefon rozdzwonił się. Wyjęła go z kieszeni, a widząc numer Rosalie, odebrałam odrazu.
— No co tam, mała?
— Summer, prawda? — nastolatka usłyszała w słuchawce kobiecy głos, który na pewno nie należał do Rose. Był lekko rozdygotany, zupełnie tak, jakby dziewczyna płakała.
— Melanie? — zapytała zdziwiona patrząc na brata, który także zmarszczył brwi i schylił. Ta potwierdziła, pociągając lekko nosem. Dziewczynę zastanawiało to, dlaczego do cholery dzwoniła od Rose i to wlasnie do niej. — Coś się stało?
— Jest może gdzieś obok Luke? Przepraszam, że dzwonię do ciebie, mój telefon jest niesprawny, a nie pamiętam numeru do Luke'a, spotkałam twoją przyjaciółkę na mieście i poprosiłam by zadzwoniła po ciebie, proszę, daj mi z nim porozmawiać. — odparła cicho, a jej głos co chwile załamywał się. Summer spojrzała na brata i wyciągnęła w jego stronę telefon. Ten wziął od siostry urządzenie i przystawił do ucha.
— Słucham? — odparł, przysłuchując się temu co miała mu widocznie do powiedzenia. W pewnym momencie zmarszczył brwi i zacisnął szczękę. — Gdzie jesteś? — dodał, tym razem bardziej zdenerwowanym głosem. Jego wolna dłoń momentalnie zacisnęła się mocno. — Masz się nigdzie stamtąd nie ruszać, rozumiesz? Będę jak najszybciej, i proszę, jeśli tylko możesz, zaczekaj tam z Rosalie. — powiedział, przez chwile jeszcze przysłuchując się temu co dziewczyna ma mu do powiedzenia, po czym rozłączył się. Spojrzał na siostrę i oddał jej urządzenie, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
— Coś poważnego, mam rację? — zapytała, a ten kiwnął, stukając palcami o blat stołu. W jego oczach migały zdenerwowane iskierki. — Osobistego?
— Muszę jechać, przepraszam. — powiedział. Wyminął siostrę i pokierował się do wyjścia. Melanie tak jak Summer była dziewczyną, a nastolatka miała przeczucie, że mimo wszystko to, co się wydarzyło, to dość krępująca i osobista sprawa - tak przynajmniej wnioskowała po jej rozdygotanym i drżącym głosie. A dziewczynie o takich sprawach najlepiej rozmawia się właśnie z dziewczyną.
— Luke, poczekaj! — krzyknęła za blondynem i pognała na korytarz, gdzie ten juz ubierał kurtkę. — Jadę z tobą.
— Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.
— Zaufaj mi. — posłała mu znaczące spojrzenie, w pośpiechu narzucając kurtkę i zakładając buty.