a/n: ludzie, to jest trzydziesty rozdział! jaaaa cie, kiedy to zleciało!
okej soo, at first odpowiedzi do pytanek zapraszam!
Do Summer:
Czy możesz przestać udawać niedostępna??
Kiedy ja niby udaję niedostępną??
Do Melanie:
Czujesz coś do Luke'a?
Lubię go :-)
boze nic mi nie zrobiłaś ale prosze, mozesz kulturalnie wyjsć przez drzwi
?????XDD NIE DLACZEGO NIBY
prosze dac hemmingsowi spokoj raz dwa tsy
Ale co ci nie pasuje? Jestem tylko jego koleżanką, co złego zrobiłam?
Czy możesz się zabić?
nie a ty?
Do Luke'a:
kochanieńki, co ty odpierdalasz?
Chyba nie rozumiem, co znów zjebałem, może mi ktoś wyjaśnić?
ogarnij sie bo masz pod nosem Summer japierdole hemmings?!?!?
ALE CO JA ZROBIŁEM, SERIO NIE MAM POJĘCIA, A CO DO SUMMER, TO PRZEPRASZAM, TO MOJA SIOSTRA, WIĘC O CO CHODZI WTF??
Co cię łączy z tą lalą?
Chodzi o Mel? Cholera, szczerze mówiąc to nic, odnawiamy kontakty.
Czy zapomniałeś już o Summer?
Jak moge zapomniec o kimś, z kim mieszkam pod jednym dachem, przecież to moja siostra XD
Jak wyglądają relacje pomiędzy tobą a resztą chłopaków?
Myślę, że nic się nie zmienia. Jesteśmy dla siebie jak bracia, ufamy sobie i żaden z nas nie wyobraża sobie iść dalej bez tego drugiego. Czasami się posprzeczamy, ale czy to nie normalna kolej rzeczy?
Co myślisz o przyjaźni Caluma i Summer?
Zdecydowanie za silna, kocham Caluma jak rodzonego brata, ale mam powoli dość tego, że co chwilę u niej nocuje. Co ona w nim widzi, to tylko Calum?
Zostawisz tą Melanie?!
A odpierdolicie się od niej w końcu?! (a: Luke aka obrońca praw zwierząt)
Czy czujesz coś do Summer?
Jest moją siostrą, bardzo ją kocham mimo iż ostatnio między nami nie jest zbyt ciekawie.
Jak ty możesz ją tak ranić ćwoku?!
Niby czym ja ją mogę ranić, dajcie mi spokój.
CZY MOŻESZ BYC KURWIU NIE Z TEJ RODZINY??!!
No aha, ciekawe dlaczego??
Do Caluma:
czujesz cos do Summer? Podoba ci sie??
Cóż, nie wiem co mam powiedzieć, mała jest piękna, to wiem nie od dziś, ale chyba nie czuję do niej nic co wykracza poza przyjaźń
Czujesz coś do Summer?
Wciąż raczej nic, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi
Czy między tobą a Summer jest coś więcej?
;)
Do Michaela:
Jak tam włosy, żyją?
Żyją i mają się swietnie, niebieski to jednak piękny kolor.
Summer spojrzała na blondyna siedzącego naprzeciwko niej. Był zaabsorbowany swoim telefonem. Żadne z nich się do siebie nie odzywało, w tle leciał jakiś głupi serial, wypełniający ciszę. Odwróciła się więc, patrząc beznamiętnie na ekran telewizora. Nie wiedziała co ze sobą zrobić; Hann umówiła się z chłopakiem, Abbey całkowicie odpadała, była zbyt roztrzepana, Rosalie siedziała przy lekcjach, Calum na kilka dni wyjechał z miasta, Michael wolał grać w gry, a Ashton... Ashton był na drugim końcu świata. Od momentu jego wyjazdu, odzywał się zaledwie parę razy, a minęło już trochę ponad dwa miesiące. No tak. Początek listopada zwiastował tylko jedno; brzydką pogodę. Na samą myśl, Summer opatuliła się bardziej jasnoszarym kocem, i upiłam łyka gorącej herbaty. Była zbyt słodka.
— Nudzi mi się. — westchnął blondyn, a ona spojrzała na niego przelotnie. Wzruszyła na to ramionami, a ten przyjrzał jej się lepiej. Sięgnęła po pilota i wyłączyła telewizor, nie widząc potrzeby by był włączony. Następnie utkwiła swój wzrok w oknie, wychodzącym na ulicę. Padał deszcz, co nie zwiastowało nic dobrego. Nie lubiła deszczu ani niczego z nim związanego. — Zjadłbym pizzę. — usłyszała, przymykając lekko oczy. Luke wydął usta, wzdychając, jednak wciąż nie przestając na nią patrzeć. Nie musiała tego odwzajemniać, czuła jego wzrok na sobie. Po raz kolejny lekko wzruszyła ramionami, biorąc łyka herbaty. — Napiłbym się piwa. — odparł, nieco ostrzej, i była to kolejna rzecz na którą dziewczyna nie zareagowała. Chłopak wstał, kierując się w jej stronę, po czym usiadł obok. — Co się dzieje? — zapytał.
— Dlaczego sądzisz, że coś się dzieje?
— Błagam cię, znamy się nie od dziś. Możesz mi powiedziec. — odparł, kładąc dłoń na jej udzie i pocierając pocieszająco. No proszę, nagle sobie przypomniałeś, pomyślała.
Nie miała pojęcia co zrobić, z jednej strony chciała mu powiedzieć, kto wie czy to by czegoś nie zmieniło, z drugiej jednak wciąż było jej przykro i nie chciała, by wiedział o tym, że tak wiele dla mnie znaczyło to, co jakiś czas temu zaistniało między nimi. Była między młotem, a kowadłem. W końcu jednak uznała, że nie ma nic do stracenia, spojrzała na chłopaka i westchnęła cieżko.
— Tęsknię za nami, Luke. Za tym, jak jeszcze nie tak dawno wyglądała nasza relacja. Ja rozumiem, to było dziwne, i nie mogło trwać nie wiadomo ile, ale ja tak niemożliwie tęsknie... Odkąd pojawiła się tamta dziewczyna, całkowicie zapomniałeś o mnie, i wiesz, ja nie chcę być egoistką, bo jesteśmy tylko rodzeństwem, ale cholera... jesteś mój i nie chce cię doszczętnie stracić. — odparła, na co ten westchnął, zabierając dłoń i przeczesując nią blond włosy.
— Oh, więc o to chodzi... Tak, mogłem się spodziewać, że prędzej czy pózniej pojawi się ten temat.
—To coś złego?
— Po prostu... Cholera, nie zrozumiesz... — odparł, kręcąc głową. Chciał wstać, jednak nastolatka w porę złapała go za dłoń.
— Spróbuję zrozumieć, tylko musisz ze mną rozmawiać, Luke. Potrzebuję tego i błagam, powiedz mi... — spojrzała prosto w jego oczy, a ten bez słowa znów usiadł obok niej, przecierając twarz dłońmi. — To aż takie trudne, żeby to powiedzieć?
— To jest kurewsko trudne. — odwrócił się patrząc za okno. Po chwili poczuła jego palce wokół swoich, zaciskające się mocno. Powinna protestować, ale nie, bo brakowało jej tego jak nigdy niczego wcześniej.
— Dużo myślałem o tym co miało miejsce przez dosyć długi czas, i widzisz, doszedłem do wniosku, że takie coś dąży do nikąd. Jesteś moją młodszą siostrą i choćbym na rzęsach stawał, nie zmienię tego, mamy te same geny, te same nazwiska, jesteśmy... jesteśmy rodziną, a rodzina się tak nie zachowuje. Po prostu uznałem, że lepiej będzie to skończyć, sama rozumiesz jak jest, w pewnym momencie któreś z nas się zakocha, o ile już tego nie zrobiło, i wtedy, pojawia się ogromny problem co z tym fantem zrobić. Powiedz, jak to sobie wyobrażałaś? Że będziemy żyli, tak, jakbyśmy nie byli ani trochę spokrewnieni, potem będziemy ze sobą i stworzymy rodzinę, w której rodzice będą zarówno rodzeństwem jak i małżeństwem? — chłopak lekko podniósł głos, a ona wyczuła w nim panikę. Mocniej ścisnęła jego dłoń, a ten kontynuował. — Przecież to jest absurdalne jak się tego słucha, a co dopiero, gdy trzeba wyobrazić sobie to, że mogłoby to być rzeczywistością.
— Widzisz, robiąc to wszystko nie myślałam o tym, co będzie następnego dnia, liczyło się przysłowiowe tu i teraz, następny dzień nie był ważny, ważne było zaś to, że po prostu byłeś blisko. — odparła cicho, rownież patrząc za okno. Samochody przejeżdżały jeden za drugim, a niebo powoli zaczynało ciemnieć.
Chłopak przez dłuższą chwilę nie odzywał się, jedynie bawiąc się palcami siostry. Wiedziała, że intensywnie nad czymś myślał i nie trudno było zgadnąć nad czym.
— Nie wyobrażam sobie tego. Zbyt mocno cię kocham, by pozwolić na to, żebyś poczuła do mnie coś więcej.
— Nie bądź głupi.Albo jesteś ślepy, albo takiego udajesz, nie widząc, że od dawna czuję do ciebie coś więcej, ty idioto. — odparła bez namysłu, na co ten zmarszczył brwi zdziwiony. Chyba na prawdę był głupi, jeśli wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, w czym go teraz utwierdziła. — Zależy mi na nas...
— Mnie też, ale czasem trzeba zrobić coś wbrew sobie, by potem lepiej na tym wyjść. Zwłaszcza w tej sytuacji. — odparł, zabierając dłoń i wstając. Tym razem nawet go nie zatrzymywała. — Nie możemy tego ciagnąć, to zbyt ryzykowne. Do tego wychodzi na to, że oboje jesteśmy w sobie zakochani. Musisz się odkochać, zresztą... oboje musimy. — westchnął. Do dziewczyny niemal natychmiast dotarły jego słowa.
— Czekaj, Luke... Nie zostawiaj mnie z tym samej.
— Nie tylko ty zostajesz z tym sama. — westchnął, wychodząc z pomieszczenia, a do jej oczu napłynęły łzy. Nie chciała płakać, jednak gdy chwilę poźniej drzwi wejściowe trzasnęły, mimowolnie łzy popłynęły po jej policzkach. Nie tak sobie to wszystko wyobrażała.