Nieznana

By madzialenka01

496K 49.5K 4.5K

Nikt jej nie widział. Chociaż każdy ją zna. Nazywają ją Nieznana, a oto jej historia... ~~~ I - ,,Nieznana" I... More

Prolog
Nieznana #1
Nieznana #2
Nieznana #3
Nieznana #4
Nieznana #5
Nieznana #6
Nieznana #7
Nieznana #8
Nieznana #9
Nieznana #10
Nieznana #11
Nieznana #12
Nieznana #13
Nieznana #14
Nieznana #15
Nieznana #16
Nieznana #17
Wywiad
Nieznana #18
Nieznana #19
Nieznana #20
Nieznana #21
Nieznana #22
Dziennik #1
Nieznana #23
Dziennik #2
Nieznana #24
Nieznana #25
Dziennik #3
Nieznana #26
Nieznana #27
Nieznana #28
Nieznana #29
Nieznana #30
Niepokonana #1
Niepokonana #2
Niepokonana #3
Niepokonana #4
Niepokonana #5
Niepokonana #6
Niepokonana #7
Niepokonana #8
Niepokonana #9
Niepokonana #10
Niepokonana #11
Niepokonana #12
Niepokonana #13
Niepokonana #14
Niepokonana #15
Niepokonana #16
Niepokonana #17
Niepokonana #18
Niepokonana #19
Niepokonana #20
Niepokonana #21
Niepokonana #22
Niepokonana #23
Niepokonana #24
Niepokonana #25
Epilog
Nominacja
Nieustraszona Prolog
Nieustraszona #1
Nieustraszona #2
Nieustraszona #3
Nieustraszona #4
Nieustraszona #5
Nieustraszona #6
Nieustraszona #7
Nieustraszona #8
Nieustraszona #9
Nieustraszona #10
Nieustraszona #11
Nieustraszona #12
Nieustraszona #13
Nieustraszona #15
Epilog

Nieustraszona #14

2.1K 277 22
By madzialenka01

Jechałam dokładnie cztery dni. Przez cztery dni niemalże nie wychodziłam z siodła, gnając przed siebie. Robiłam postoje jedynie, żebyśmy (ja oraz wilk), mogli coś zjeść, jak i żeby to stworzenie mogło odpocząć. Spałam na grzbiecie tej bestii, przywiązując się liną do jej tułowia. Pomimo tego, że nie było to najwygodniejsze, to jednak dawało mi dodatkowy czas, który teraz był na wagę złota.

Dokładnie cztery doby po wyjeździe stanęłam przed ogromną wieżą, pochylającą się przy nasadzie odrobinę w prawo, aby w połowie, skręcić w lewo, a następnie przy samym dachu odchylić się ponownie w prawo. Jej spiczasty dach, przypominający kapelusz jakiejś wiedźmy, odrobinę zasłaniała mgła. Mogłam dostrzec jednak, że zbudowany był z glinianych dachówek w kolorze miedzi. Wieża miała kilka łukowatych okien, poumieszczanych krzywo, w nierówny odstępach. Cała konstrukcja była w kształcie walca. Kamień, z którego głównie zbudowana była ta mała twierdza, miał daleko za sobą lata świetności. Był szaro-niebieski, a każda cegiełka miała jakąś dziurę, lub też pokrywały ją pęknięcia przypominające czarne pajęczyny. Oprócz tego wizję tej upiornej budowli dopełniał bluszcz mocno wszczepiony w połowę powierzchni muru, zakrywając drzwi. Przedarcie się przez te chaszcze zajęło mi kilka minut, jednak to wywarzenie drzwi sprawiło mi największy kłopot. Gdy obdarłam uwieszoną na nich roślinę, odkryłam, że wrota zbudowane były bardzo solidnie, z naprawdę grubych kawałków drewna, usztywniane metalowymi prętami i nitami.

Po prostu super jeszcze brakowało mi wybitego barku na próbie wyważenia, których nie powstydziłby się żaden pałac czy też nawet i więzienie.

Wyciągnęła rękę do klamki, jednak tak jak się spodziewałam, było zamknięte. Podparłam dłonie na biodrach, wpatrując się nienawistnym wzrokiem w drzwi, jakby samo moje spojrzenie mogło sprawić, że pojawiłaby się w nich dziura.

Natarłam na drewnianą powierzchnię barkiem kilkukrotnie, jednak moje starania spełzły na niczym.

Usłyszałam za sobą cichy szczek. Odwróciłam się gwałtownie rozdrażniona.

-Może sam spróbujesz? - warknęłam na wilka, który wydawał się w świetnym chmurze.

Odsunęłam się od wejścia jeszcze raz, skanując całą sylwetkę chudej wieży.
Uśmiechnęłam się przebiegle, dostrzegając otwarte okno pięć metrów nad sobą.

-Nie drzwiami, to oknem - mruknęłam, aby już po chwili włożyć stopę w zagłębienie ściany. Zajęło mi kilka chwil, aby wspiąć się na dość dużą wysokość. Wiatr smagał nieprzyjemnie moją twarz, a palce paliły mnie żywym ogniem z powodu mrozu, lub ciężaru mojego ciała, jednak już wkrótce znalazłem się przy parapecie. Uprzednio zaglądając do środka i upewniając się, że nikogo nie było w pomieszczeniu, weszłam do środka, stawiając nogi delikatnie na bordowym dywanie. Nagle ogarnęło mnie nieprzyjemne uczucie, a skóra zaczęła mnie mrowić. Czułam się obserwowana.

Byłam w pomieszczeniu o kształcie walca, gdzie przez połowę szerokości ściany ciągła się ogromna biblioteczka, wypełniona po brzegi książkami. Kartki zapisane odręcznym pismem walały się po podłodze, tak samo, jak wiele ksiąg, z których niektóre były otwarte, wypełnione wyrazami w jakimś nieznanym mi języku. W centralnej części pokoju stał kocioł, w którym bulgotała przezroczysta ciecz, pomimo że garnek nie stał nad paleniskiem. Na lewo od okna, którym weszłam, było łóżko, a po prawej jakaś drabina. Jednak pomieszczenie wydawało się puste. Wytężyłam słuch. Przez chwilę nie słyszałam nic oprócz wycia wiatru na zewnątrz, dopiero po chwili doszedł do mnie odgłos bijącego serca oraz oddechu, ale coś było nie w porządku. Według głośności bicia serca czy też oddechu mogłam stwierdzić, że ktoś stał dokładnie trzy metry przede mną, jednak pomimo uporczywego wpatrywania się w tamto miejsce, niczego nie dostrzegłam.
Ugięłam lekko kolana, wysuwając lewą nogę odrobinę do przodu, przyjmując pozycję walki. Byłam niczym pantera szykująca się do skoku. Wyjęłam z pochwy miecz, zaciskając na nim mocno palce prawej dłoni. Pozwoliłam, aby wisiał on luźno po prawej stronie, jednak były to jedynie pozory, tak naprawdę mogłam w każdej chwili zaatakować.

-Pokaż się - warknęłam, ufając swoim instynktom, bardziej niż wzrokowi.

Wtem, nagle przede mną pojawiła się kobieta, dokładnie w miejscu, gdzie słychać było oddech. Otworzyłam szerzej oczy. To było naprawdę dziwne, nawet jak dla mnie.

Była ona dosyć ładna. Miała długie, brązowe włosy, spadające falami na jej plecy oraz oczy, którym nawet świeżo wyrośnięta, letnia czy też wiosenna trawa nie dorastała do pięt. Jej tęczówki przypominały dwa szmaragdy, okalające czarny klejnot. Patrzyły na mnie inteligentnym, lecz lekko wystraszonym wzrokiem.

-Kim jesteś? - zapytałam.

-Kim ja jestem? To ty wpadasz tu z bronią i zachowujesz się, jakby mieszkał tu co najmniej uciekinier z piekła - powiedziała, jednak nie udało jej się ukryć strachu, ponieważ w połowie zdania jej głos wyraźnie zadrżał.

-Nazywam się Laryssa -powiedziałam, unosząc podbródek dumnie do góry.

-Clea. Kim jesteś? Nigdy nikt tu nie przychodzi. To on cię wysłał prawda? - Zapytała, robiąc kilka kroków w tył.

-Szukam księgi zaklęć. Chcę wyrwać szkielety z ciał wikingów - powiedziałam, wciąż podejrzliwie przyglądając się kobiecie.

Clea popatrzyła na mnie, jakbym była chora umysłowo.

-Jak to wyrwać? - wydukała.

-Normalnie, chce się ich pozbyć na dobre, a w tamtej księdze jest rozwiązanie - powiedziałam nieprzyjemnie. Coś mi w tej kobiecie nie pasowało.

-Gdybym miała taką księgę albo takie zaklęcie już dawno bym je wykorzystała - burknęła, na koniec zdania odrobinę ściskając głos, patrząc zamyślonym, nieobecnym wzrokiem na mnie.

- Jesteś czarną wiedźmą? - Zapytałam podejrzliwie, nie do końca pamiętając, jak nazwał ją tamten starzec.

-Tak o mnie teraz mówią? - Zapytała ze smutkiem. - Po co tu przyjechałaś, powiedz prawdę - jej ton diametralnie się zmienił, teraz była ewidentnie rozdrażniona.

-Joel mnie tu przysłał, podobno mieszka tu wiedźma, która ma księgę zaklęć, w której jest czar mogący zniszczyć żywe trupy - powiedziałam, nie czując potrzeby, aby ukrywać powód mojego pojawienia się tutaj.

- To nie możliwe, on nigdy by nie chciał zdjąć klątwy - powiedziała, patrząc na mnie swoimi dużymi ze zdziwienia oczami.

-Teraz to już nic nie rozumiem - mruknęłam.

-Zostałaś wrobiona. Nie mam żadnej księgi zaklęć, ona nigdy nie istniała.

-Jak to? Przecież...

-Oszukał cię, tak jak kiedyś oszukał i mnie.

-Masz trzy minuty, żeby mi wszystko wyjaśnić, nie mam czasu na twoje mówienie pół słówkami - warknęłam.

Dziewczyna roześmiała się. Jej humor zmieniał się niczym w kalejdoskopie.

-Joel, mężczyzna, który cię tu wysłał, jest najbardziej parszywą osobą, jaka żyła kiedykolwiek na tym świecie - warknęła.

-Rozwiń temat- powiedziałam zaciekawiona.

-Odłóż broń - odparła, przerzucając spojrzenie na moją dłoń, która wciąż była zaciśnięta wokół rękojeści miecza.
Niechętnie schowałam go z powrotem do pochwy, nie odrywając od dziewczyny wzroku.

-Mów.

-Nie wiem, co on ci powiedział, ale to kłamca i manipulator. Opowiem Ci pewną bajkę, która nie miała nigdy swojego szczęśliwego zakończenia. Dawno, dawno temu, gdy cywilizacje na Ragnagar dopiero powstawały, żyła sobie pewna dziewczyna, więziona przez niegodziwego właściciela cyrku, który przejął ją na własność, kiedy znalazł ją wygłodzoną w lesie. Ubrał dziecko w najlepsze ubrania i nakarmił, jednak zabrał od niej jedyną rzecz, którą ceniła najbardziej. Wolność. Od tamtego czasu musiała ona pracować w cyrku, korzystając ze swoich mocy czarodziejki. Nienawidziła tego życia. Po kilku latach, kiedy dziewczynka wyrosła, stając się kobietą, spotkała pewnego chłopaka, który wniósł światło do jej mrocznego życia. Dzięki niemu znów się uśmiechała, jednak gdy właściciel cyrku się o tym dowiedział, podstępem zamordował jej ukochanego, aby ta nigdy nie opuściła cyrku. Kobieta była zrozpaczona, chciała popełnić samobójstwo, żeby być znów z chłopakiem, który skradł jej serce, a wtedy mężczyzna znalazł idealną okazję, aby wykorzystać jej moc w mroczniejszy sposób. Musisz wiedzieć, że cyrkowiec nie żył w swoim ciele sam, opanowała go prastara istota o potężnej sile. Był to czysty szkielet. Ten stwór pojawił się na tej ziemi, gdy ona dopiero powstawała, był uosobieniem mroku i ciemności, jednakże był dość samotny. Jego towarzysze, zostali uwięzieni przez naszych bogów, gdy oni budowali planetę, głęboko pod ziemią. Zamknęli ich w ognistej klatce, a czysty szkielet nie widział ich od wieków. Przez całe swoje życie szukał istoty na tyle potężnej, aby mogła ona zwrócić mu dawnych kompanów. Zmusił kobietę do rzucenia klątwy, obiecując, że to wskrzesi również ukochanego dziewczyny. Czarodziejka zgodziła się wtedy bez wahania, jednak pod koniec rzucania czaru, poczuła, że coś było nie tak. Każda magia posiada swoją cenę, a tamta była bardzo wysoka. Została skazana na wieczne życie w cierpieniu. Nie mogła zginąć, nawet jeśli tego bardzo pragnęła. W ostatnich słowach czaru, gdy mrok opanował wszystko wokół niej, zdążyła wypowiedzieć kilka krótkich zdań i wykonać kilka gestów, które zmieniły niemalże wszystko. Nieśmiertelny do tej pory szkielet znajdujący się w ciele cyrkowca stał się w pewien sposób śmiertelny. Wciąż mógł przeżyć miliony lat, ale mógł zostać zabity. Do tego związała swoje życie z życiem szkieletów, tak długo, jak one miały istnieć, jej życie również miało trwać. Gdy to wszystko się skończyło, zarządca cyrku był tak wściekły, że używając magii, umieścił ją w wieży, w której jest po dziś dzień.

-Można je zabić, jak? - zapytałam, skupiając się głównie na tym elemencie jej historii.

-Nie uda ci się to - powiedziała, siadając na łóżku.

-Ja o tym zadecyduje - warknęłam.

-Wszystkie szkielety można zniszczyć, zabijając czysty szkielet, który zamieszkuje ciało cyrkowca. Bonus dodany przez mruknęła, unosząc z tryumfem kąciki swoich ust.

- Jak mogę go zabić?

-Czystym, świętym ogniem - powiedziała.

-Skoro jesteś tą czarodziejką, musisz wiedzieć, jak wygląda zarządca - powiedziałam, wpatrując się w nią.

-Jeszcze się nie domyśliłaś? Byłym już kierownikiem cyrku jest Joel. To on ma w sobie czysty szkielet, to on dowodzi szkieletami.

Z każdym słowem czarodziejki miałam wrażenie, że krew coraz bardziej odpływała mi z twarzy. Jeśli Joel był królem szkieletów, to znaczyło, że wysłał nas w pułapkę. Niczym z pracy zerwałam się z miejsca i pobiegła do okna. Spróbowałam przez nie wyjść, jednak odbiłam się od jakiejś niewidzialnej bariery.

-Co do... - mruknęłam, próbując ponownie przejść przez okno.

-To nic nie da. Myślisz, że nie próbowałam? Myślisz, że siedziałabym w tej wieży, gdyby istniała jakakolwiek droga ucieczki!?

Odwróciłam się do tyłu, patrząc odrobinę przerażonym spojrzeniem na czarodziejkę.
Błam w pułapce.

Od autorki.

Kto się spodziewał takiego zwrotu akcji? (To się chyba tak mówiło XD ) 

Mam nadzieję, że rozdział was nie zawiódł. 😉
Z przykrością jednak stwierdzam, że został jeden rozdział do końca i epilog. 😕

To tyle na dzisiaj.

Do następnego!

Continue Reading

You'll Also Like

18K 3.6K 77
Gdy świat jest wielką areną, gdzie nieustannie walczy się o przetrwanie. Opowieść o pierwszej miłości, o odwadze, by zawalczyć o lepsze życie, o trud...
458 145 13
Noella pracuje w wydawnictwie specjalizującym się w powieściach dla kobiet. Jej ulubionym czasem w roku jest Boże Narodzenie. Jednak tym razem nie mo...
17.3K 1.9K 24
Gotowi na legendę o smoku wawelskim w nieco innym wydaniu? Jako książę, Shirumi ma na głowie mnóstwo obowiązków - nauka szermierki, jazdy konnej, prz...
86.3K 4.6K 28
Ona- zwykła stewardessa, która kocha to co robi i stara robić się to jak najlepiej On- biznesmen, właściciel firmy w której Ona pracuje, przystojny...