Nieustraszona #14

2.1K 277 22
                                    

Jechałam dokładnie cztery dni. Przez cztery dni niemalże nie wychodziłam z siodła, gnając przed siebie. Robiłam postoje jedynie, żebyśmy (ja oraz wilk), mogli coś zjeść, jak i żeby to stworzenie mogło odpocząć. Spałam na grzbiecie tej bestii, przywiązując się liną do jej tułowia. Pomimo tego, że nie było to najwygodniejsze, to jednak dawało mi dodatkowy czas, który teraz był na wagę złota.

Dokładnie cztery doby po wyjeździe stanęłam przed ogromną wieżą, pochylającą się przy nasadzie odrobinę w prawo, aby w połowie, skręcić w lewo, a następnie przy samym dachu odchylić się ponownie w prawo. Jej spiczasty dach, przypominający kapelusz jakiejś wiedźmy, odrobinę zasłaniała mgła. Mogłam dostrzec jednak, że zbudowany był z glinianych dachówek w kolorze miedzi. Wieża miała kilka łukowatych okien, poumieszczanych krzywo, w nierówny odstępach. Cała konstrukcja była w kształcie walca. Kamień, z którego głównie zbudowana była ta mała twierdza, miał daleko za sobą lata świetności. Był szaro-niebieski, a każda cegiełka miała jakąś dziurę, lub też pokrywały ją pęknięcia przypominające czarne pajęczyny. Oprócz tego wizję tej upiornej budowli dopełniał bluszcz mocno wszczepiony w połowę powierzchni muru, zakrywając drzwi. Przedarcie się przez te chaszcze zajęło mi kilka minut, jednak to wywarzenie drzwi sprawiło mi największy kłopot. Gdy obdarłam uwieszoną na nich roślinę, odkryłam, że wrota zbudowane były bardzo solidnie, z naprawdę grubych kawałków drewna, usztywniane metalowymi prętami i nitami.

Po prostu super jeszcze brakowało mi wybitego barku na próbie wyważenia, których nie powstydziłby się żaden pałac czy też nawet i więzienie.

Wyciągnęła rękę do klamki, jednak tak jak się spodziewałam, było zamknięte. Podparłam dłonie na biodrach, wpatrując się nienawistnym wzrokiem w drzwi, jakby samo moje spojrzenie mogło sprawić, że pojawiłaby się w nich dziura.

Natarłam na drewnianą powierzchnię barkiem kilkukrotnie, jednak moje starania spełzły na niczym.

Usłyszałam za sobą cichy szczek. Odwróciłam się gwałtownie rozdrażniona.

-Może sam spróbujesz? - warknęłam na wilka, który wydawał się w świetnym chmurze.

Odsunęłam się od wejścia jeszcze raz, skanując całą sylwetkę chudej wieży.
Uśmiechnęłam się przebiegle, dostrzegając otwarte okno pięć metrów nad sobą.

-Nie drzwiami, to oknem - mruknęłam, aby już po chwili włożyć stopę w zagłębienie ściany. Zajęło mi kilka chwil, aby wspiąć się na dość dużą wysokość. Wiatr smagał nieprzyjemnie moją twarz, a palce paliły mnie żywym ogniem z powodu mrozu, lub ciężaru mojego ciała, jednak już wkrótce znalazłem się przy parapecie. Uprzednio zaglądając do środka i upewniając się, że nikogo nie było w pomieszczeniu, weszłam do środka, stawiając nogi delikatnie na bordowym dywanie. Nagle ogarnęło mnie nieprzyjemne uczucie, a skóra zaczęła mnie mrowić. Czułam się obserwowana.

Byłam w pomieszczeniu o kształcie walca, gdzie przez połowę szerokości ściany ciągła się ogromna biblioteczka, wypełniona po brzegi książkami. Kartki zapisane odręcznym pismem walały się po podłodze, tak samo, jak wiele ksiąg, z których niektóre były otwarte, wypełnione wyrazami w jakimś nieznanym mi języku. W centralnej części pokoju stał kocioł, w którym bulgotała przezroczysta ciecz, pomimo że garnek nie stał nad paleniskiem. Na lewo od okna, którym weszłam, było łóżko, a po prawej jakaś drabina. Jednak pomieszczenie wydawało się puste. Wytężyłam słuch. Przez chwilę nie słyszałam nic oprócz wycia wiatru na zewnątrz, dopiero po chwili doszedł do mnie odgłos bijącego serca oraz oddechu, ale coś było nie w porządku. Według głośności bicia serca czy też oddechu mogłam stwierdzić, że ktoś stał dokładnie trzy metry przede mną, jednak pomimo uporczywego wpatrywania się w tamto miejsce, niczego nie dostrzegłam.
Ugięłam lekko kolana, wysuwając lewą nogę odrobinę do przodu, przyjmując pozycję walki. Byłam niczym pantera szykująca się do skoku. Wyjęłam z pochwy miecz, zaciskając na nim mocno palce prawej dłoni. Pozwoliłam, aby wisiał on luźno po prawej stronie, jednak były to jedynie pozory, tak naprawdę mogłam w każdej chwili zaatakować.

Nieznana Where stories live. Discover now