Niepokonana #20

5K 548 49
                                    

Chris POV

Zgarnąłem chłopaka i udałem się opatrzyć jego rany, kiedy przemywałem małe zadrapanie na jego przedramieniu, chłopak się odezwał.

-Czemu on jest taki. - zapytał.

-Kto?

W odpowiedzi wskazał ruchem głowy młodego Blacka.

-Aa... on... Widzisz... pamiętasz o tej kobiecie, o której wspominał?

Jeremy pokiwał głową.

-Ona była moją siostrą. Zmarła ponad tydzień temu.

-Nie wiedziałem.

-Skąd mógłbyś wiedzieć? - zapytałem retorycznie.- Ona była jedyna w swoim rodzaju. Carter zakochał się w niej. Przez długi czas nie przyznawał się do tego, a kiedy to sobie uświadomił. Lara została zamordowana - przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Opatrywałem rany młodego, a ten patrzył w dal, widocznie nad czymś myśląc. - Zrobione. Za dziesięć godzin nie będzie po tym śladu.

-Dzięki - powiedział i wstał, otrzepując ubranie z kurzu. Następnie wstał, udając się do rozpalonego już ogniska.

Carter POV

Wszyscy siedzieli wciąż przy ognisku pomimo późnej godziny. Opowiadali historie, śmiali się. Nie miałem ochoty być tu z nimi wszystkimi. Wstałem i obszedłem ognisko, znalazłem się po drugiej stronie, gdzie wiedział Jeremy. Przykucnąłem obok niego.

-Jutro wiedzę cię tu o piątej rano - powiedziałem i wstałem, kierując się do Aarona.

-Jak idzie szkolenie smoków? - zapytałem, ponieważ to Aaron odpowiadał za nich.

-Nie najgorzej, chociaż mogłoby być lepiej - odparł.

-Jutro bądź gotowy o piątej tutaj, lecimy na wycieczkę.

Aaron w odpowiedział, kiwając łbem, a ja podszedłem do Chrisa. Poinformowałem go, że nie będzie mnie jutro cały dzień i żeby zajął się szkoleniem. Kiedy już to wszystko załatwiłem, poszedłem spać.

Wstałem około czwartej trzydzieści nad ranem. Od śmierci Lary miałem problemy ze snem. Spałem około trzech, czterech godzin.

Zapakowałem najpotrzebniejsze rzeczy na Aarona i nim się obejrzałem była już piata rano.

-Lecimy gdzieś? - zapytał, ziewając młody.

-Tak - potwierdziłem.

Razem z Jeremim i smokiem ruszyliśmy szybkim krokiem w kierunku wyjścia. Gdy już tam dotarliśmy, wszedłem na grzbiet Aarona, a Jeremy usiadł za mną.

-Gdzie lecimy -zapytał król smoków.

-W góry mgliste.

Podczas lotu pochłonęły mnie przemyślenia. Jak zwykle w wolnym czasie analizowałam tamten dzień, co zrobiłbym inaczej. Nawet nie zauważyłem, kiedy dolecieliśmy na miejsce. Razem z chłopakiem zsiedliśmy ze smoka dokładnie w miejscu, gdzie ćwiczyłem kiedyś z Larą. Wyjąłem swój miecz, a drugi, ten, którym walczył z Chan, podałem Jeremiemu.

-Masz dobrą taktykę. Nie wdajesz się bezsensownie w walkę na siłę, jeśli nie masz szansy, w ten sposób wygrać. Opierasz się na szybkości, co pasuje do twojej budowy ciała, ale brakuje ci techniki i kilku innych rzeczy.

Przez kilka godzin pokazywałem młodemu odpowiednie pozycje, sposoby uderzeń i kopnięć. Uczyłem go od podstaw, a on chłonął moją wiedzę. Nie robił jeszcze niczego perfekcyjnie, ale zaobserwowałem poprawy. W końcu wycieńczony padł na ziemię obok strumyka, zanurzając do wody ręce i obmywając twarz.

Nieznana Where stories live. Discover now