Niepokonana #8

5.7K 620 187
                                    

Kiedy dotarliśmy do tymczasowego domu Kaspian już był na miejscu. Odłożyłam pod ścianą prawie całą broń, jaką miałam, za to sama zajęłam miejsce na moim łóżku. Carter usiadł obok mnie, za to Chris stal oparty o ścianę, a Tobiasz siedział na krześle.

Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Wszystko było dokładnie w takim samym stanie, w jakim było, kiedy opuszczałam to miejsce. Jedyna zmiana, jaka tu nastąpiła, to to, że w miejscu gdzie wcześniej leżały kości, teraz stały kosze z jedzeniem oraz butelki z napojami. Kaspian pod tym względem spisał się na medal.

-Musimy wyjaśnić kilka spraw - zaczął Chris, a wszyscy oprócz mnie, zgodnie pokiwali głową. Ja za to wpatrywałam się w stół słuchając.

-Po pierwsze, gdzie jesteśmy? - zapytał młody Black.

-W górach mglistych, są one nie daleko stolicy, co zresztą widać przy wejściu jaskinii - odpowiedział mu ojciec.

-Czemu wy rozumiecie tego smoka a ja nie?

-Ja go rozumiem, ponieważ pomiędzy jeźdźcem, a jego skokiem, jest więź, która to umożliwia. Kiedy ty otrzymasz smoka, będziesz mógł z nim rozmawiać.

-To czemu Carter z Larą go słyszą?

-Nie mam pojęcia.

-Ponieważ są wybranymi. Taki mają dar- powiedział Kaspian, a Tobiasz powtórzył Chrisowi słowa smoka.

-Dlaczego my jesteśmy wybranymi. Tak, tak wiem, przepowiednia, ale dlaczego nas tak nas traktują smoki, czemu ją słyszymy, o co w tym wszystkim chodzi? Po co to nam?

-Ponieważ jesteście naszymi władcami, Panie.

-Chyba ci się coś Kaspianie pomyliło. To Christopher jest pierworodnym synem króla, to on zasiądzie na tronie. Nie my - zaprzeczył Carter.

- To wy jesteście naszymi władcami. Jesteście najwyższymi z najwyższych jeźdźców, panie.

-Wiesz gdzie jest Matt? - zapytał Tobiasz.

Kaspian od razu przybrał gniewny wyraz twarzy. Miałam wrażenie, że zaraz zionie na nas ogniem, lecz jedynie z jego nozdrzy wydobył się czarny dym.

-W pałacu królewskim, zasiadł na tronie, który należy do naszych władców. Pojmał złotego smoka, zakuł go w kajdany i zmusił do poddaństwa.

-Kiedy będziemy mieli szansę do niego dotrzeć?

-Na razie nie ma na to, najmniejszej szansy.

- Laro, a ty nie masz pytań? - zwrócił się do mnie Chris.

Oderwałam moje spojrzenie od stołu spoglądając na ślepia smoka.

-Kim był Trevor Ridley?

-Pani, skąd go znasz? - zapytał podejrzanie smok.

-Kim on był?

-Trevor Antonio Thomas Ridley. Był on głową rady Mansenów, lecz zrezygnował z posady.

-Kim są Mansenowie - zapytał Carter.

-Mansenowie są urzędnikami. Tworzą wielka rade, radę mędrców jak zwał, tak zwał. Są doradcami królewskimi. Laro, gdzie o nich słyszałaś? - odpowiedział Tobiasz.

-Obiło mi się o uszy w mieście - skłamałam płynnie, bez zająknięcia. - A teraz, co robiliście ze zwolennikami w barze?!

-To długa historia... - zaczął Tobiasz. - kiedy weszliśmy do stolicy, spotkaliśmy kilku poturbowanych rycerzy. Od razu domyśliliśmy się, że musieli się spotkać z tobą, co potwierdził później komendant. Zapytaliśmy się czy nie potrzebował by pomocy z tobą, bo nie wiedzieliśmy gdzie byłaś. On się zgodził i nas przyjął. Dzień później poszliśmy z nim do baru i resztę znasz. Tak w dużym skrócie.

Nieznana Where stories live. Discover now