Niepokonana #14

6K 583 62
                                    

Dzień balu nadszedł. Carter wraz z resztą stali na zewnątrz zostawiając mi całą jaskinię do dyspozycji. Ubrałam czerwoną, długą, suknię ozdobioną srebrnymi elementami na wysokości pasa. Do tego krwisto czerwona maska wiązana z tyłu czarną wstążką. Buty ubrałam zwykłe, i tak nie będzie ich widać, ponieważ suknia je zasłaniała, a nie byłam pewna czy na wysokim obcasie potrafiłabym się ruszać, a co dopiero biegać i walczyć.

Włosy pozostawiłam rozpuszczone, jedynie dla ozdoby założyłam za ucho krwisto czerwony kwiat.

Co do wyposażenia. Miałam dwa długie noże przymocowane pod sukienką na zewnętrznej części ud. Kilka sztyletów przewiązanych również pod suknią w pasie.

Nic więcej nie mogłam wziąć, ponieważ mogłoby być zbyt widoczne.

Skierowałam się niepwenym krokiem w kierunku wyjścia.

Na litość boską! Jestem Laryssa, córka króla a denerwuje się zwykłym balem?! - przywróciłam siebie samą do porządku.

Przekroczyłam próg jaskini. Wszyscy mężczyźni stali w równym rzędzie, a za nimi smoki. Tobiasz, jak i Chris byli ubrani jak zwykle.
Za to Carter miał na sobie garnitur jak by szyty na miarę. Lekko opinającą koszula podkreślała jego mieście. Na twarzy za to miał czarną maskę ze wzorami w kolorze srebra. Nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu, ciemnoniebieskich tęczówek, przypominających ocean podczas sztormu. Na chwilę, dosłownie kilka sekund zapomniałam, jak się oddycha. Dopiero po dłuższej chwili wróciłam do rzeczywistości.

-I jak wyglądam- spytałam się przyjaciół. Dla lepszego efektu okręciłam się wokal własnej osi.

-Pięknie siostrzyczko, niezła laska z ciebie - zaśmiał się Chris.

Zatrzymałam się i popatrzyłam na młodego Blacka. Jego spojrzenie było utkwione we mnie.

-Wyglądasz... - zaciął się na chwile. - Wyglądasz niesamowicie - powiedział po chwili, wciąż patrząc w moje oczy.

Zrobiło mi się ciepło na sercu. Podeszłam już odrobinę pewniejszym krokiem do Kaspiana.

-No to lecimy - westchnęłam.

Carter usiadł jako pierwszy na smoka, a ja za nim obejmując go w pasie, żeby nie spaść.

-Jesteś gotowy? - zapytałam go.

-A ty?

-Tak.

-W takim razie tez jestem gotowy-i wtedy Kaspian poderwał się do góry.

Lecieliśmy w zupełnej ciszy. Każdy z nas wiedział, jak ważne było powodzenie tej misji. Drugiej takiej szansy nie mieliśmy otrzymać, wiec wszystko zależało od dzisiejszej nocy.

Aaron z Theą dołączyli się od nas już na początku. Lecieli najwyżej, jak to było możliwe, aby nie zostali zauważeni. W końcu legendarne smoki lecące na niebie mogłyby być podejrzane i zwracające niechcianą przez nas uwagę.

Wylądowaliśmy przed wejściem. Najpierw zszedł Carter ze smoka, żeby później pomoc w tym mi. Kiedy już zamierzał coś do mnie powiedzieć, został uciszony przez blondynkę, która byłą jego parą na dzisiejszy wieczór. Dziewczyna wręcz rzuciła się na niego, zatrzymując w stalowym uścisku. Nie powiem, że nie miałam ochoty odciągnąć jej od Blacka za te blond kudły, ale resztkami sił się powstrzymałam. Zamiast tego rozglądnęłam się w poszukiwaniu Larrego? Luciusza? Lucasa? W każdym razie mojej przepustki.

Mężczyzna stał przy schodach wejściowych, rozmawiając z trójką mężczyzn. Podeszłam i stanęłam naprzeciwko chłopaka, zasłaniając mu widok na znajomych.

Nieznana Where stories live. Discover now