Niepokonana #16

5.4K 555 114
                                    

Carter POV

Nie ma jej. Już nigdy nie zobaczę jej roześmianej twarzy. Nie doprowadzę do sprzeczki. Nie wywołam rumieńców na jej twarzy-to wszystko docierało do mnie podczas lotu.

Nawet nie zauważyłem, kiedy przyłączył się do nas Kaspian.

Nie mogłem znieść myśli, że jej już nie było. Wylądowaliśmy w tak dobrze znanym miejscu, na tak dobrze znanej skale. Przemierzyliśmy marszem odległość do jaskini. Nikt nie odważył się odezwać. Każdy z nas szedł ze spuszczoną głową, a czasami z naszych wydobywały się urywane westchnienia. Doszliśmy do domu. Tobiasz z Chrisem weszli do środka, a ja z Aaronem zostaliśmy na zewnątrz. Położyłem się na ziemi i popatrzyłem w gwiazdy. Aaron leżał obok mnie. Z jego smoczych oczu leciały łzy.

Zginęła. A to wszystko moja wina. Gdybym zaatakował wcześniej, gdybym nie czekał na dziedzińcu tak długo. Przeze mnie Lara nie żyje. Moja Lara umarła.

Zerwałem się na nogi i podszedłem do drzewa. Uderzyłem pięścią z całej siły w jego kore. Z moich kości zaczęła się zdzierać skora. Nie zważając na to bilem w drzewo dopóki nie straciłem wszystkich sił. Z rąk leciała mi krew. Byłem tak wykończony, że osunąłem się na ziemię i oparłem plecami o mój wcześniejszy worek treningowy, na którym rozładowałem wściekłość i cierpienie. Niestety to nie dało mi zapomnienia. Po chwili odpłynąłem. Sen zawsze przynosił zbawienie, oderwanie od trudów życia, lecz niestety nie tym razem.

Tańczyłem z Larą do wolnej muzyki na balu. Dziewczyna była w tej pięknej, czerwonej sukni, a na twarzy miała tę samą maskę co tego dnia.

-Wyglądasz niesamowicie - wszeptałem do jej ucha.

-Mówiłeś to już - odpowiedziała, a ja czułem, że się uśmiecha.

-Bo to prawda, jesteś przepiękna.

Odsunąłem się kawałek, żeby ujrzeć jej twarz. Spojrzałem w te jej niebieskie jak bezchmurne niebo oczy, lecz nie było w nich życia. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, wystający miecz z jej brzucha.

-Lara! Nie! - krzyczałem, kiedy jej ciało upadło na podłogę.

Ukląkłem przy niej, chwytając jedną ręką za jej kark, a drugą kładąc na jej brzuchu.

-Proszę, otwórz oczy, nie zostawiaj mnie - szeptałem, nie spodziewając się efektu.

Nagle ku mojemu zdziwieniu, otworzyła oczy. Spojrzała na mnie, a w jej oczach było widać cierpienie.

-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego? Przez ciebie nie żyje. Słyszysz! Przez ciebie umarłam! - przeszła z szeptu w krzyk.

Odsunąłem się od niej i zaczęłam cofać. Ona również wstała, pewnym siebie krokiem zmierzała w moją stronę.

-Przepraszam, przepraszam - zacząłem szeptać.

-Twoje przeprosiny nie wrócą mnie do życia! - wykrzykiwała, zbliżając się do mnie.

W pewnym momencie napotkałem ścianę na swojej drodze. Lara podeszła do mnie i przyłożyła mi dłonie do szyi. Zaczęła mnie dusić, a była tak silna, że nie byłem w stanie jej odtrącić. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami.

Obudziłem się zlany zimnym potem. To był tylko sen. Po chwili wróciły wspomnienia. To nie był tylko sen. To się wydarzyło, przynajmniej po części.

Trzy dni później.

Przez te kilka dni byłem jakby martwy. Nie ruszałem się z jaskini, a dokładniej nawet z miejsca. Nie jadłem, nie piłem rzeczy, które nie zawierałyby procentów. Atmosfera wokół też była okropna. Christopher zamknął się w sobie, nie odzywał się do nikogo. Chyba najlepiej to przyjął Tobiasz, ale co się dziwić? On już był przyzwyczajony do śmierci. Jako generał potrafił się opanować w takich momentach.

Nieznana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz